Chiński eksport groźny dla polskich koksowni

Europejscy producenci koksu mogliby spać spokojnie - nic nie wróży przełomu technologicznego, który wyparłby ich produkt z rynku. Import koksu z Chin powoduje jednak, że nie mogą wykorzystać wzrostowego trendu zużycia stali, a często nawet tracą rynek.

Według przewidywań europejskiego stowarzyszenia producentów stali Eurofer zużycie stali na naszym kontynencie ma rosnąć do 2050 roku. Taka sytuacja oznaczałaby także wzrost zapotrzebowania na koks. Co prawda produkcja stali ze złomu w procesach elektrycznych zwiększa się, ale wciąż ponad 90 proc. stali na świecie jest produkowane w wielkich piecach. Do tych zaś potrzebny jest koks i w najbliższych latach nic się pod tym względem nie zmieni.

Oczywiście europejska polityka klimatyczna wymusza postęp - dzięki unowocześnianiu procesu technologicznego zużycie jednostkowe surowców w hutnictwie cały czas maleje, ale realne ryzyko przejścia na inny proces raczej w tej chwili nie występuje. Przewidywany wzrost produkcji stali powinien więc być dla koksowników dobrą wiadomością.

Reklama

- W wielu koncernach hutniczych obserwujemy nakłady inwestycyjne w powtórne uruchomienie wygaszonych mocy czy tworzenie nowych, co może zapowiadać zwiększenie zapotrzebowania na koks. To nam daje pewność, że nasze starania o ochronę wielkości wydobycia oraz restrukturyzacja mająca pomóc w przetrwaniu trudnego okresu bez znaczącej utraty mocy produkcyjnych to działania celowe i racjonalne - mówi Tadeusz Wenecki, prezes spółki Polski Koks. W perspektywie 10-15 lat nie widać, jego zdaniem, zagrożenia dla koksu. Przynajmniej z tej strony...

W cieniu Chin

Dla europejskich producentów groźne okazują się problemy chińskiej gospodarki, które rozlewają się poza granice tego kraju. Dotyczy to w dużej mierze także stali i koksu, których producenci szukają zbytu poza kurczącym się rynkiem Chin. W przypadku stali tegoroczny eksport ma osiągnąć rekordowe wolumeny, przekraczające 100 mln ton. Część tego eksportu trafia do Europy, która w tym roku - jako jeden z nielicznych regionów - zwiększa produkcję i zużycie stali. Import z Chin powoduje jednak, że europejscy producenci nie tylko nie mogą w pełni wykorzystać wzrostowego trendu zużycia, ale często tracą rynek.

Najbardziej jaskrawym przykładem jest Wielka Brytania, gdzie od lata zniknęło sześć tysięcy miejsc pracy w kilku zakładach produkujących koks i stal. To potwierdza, że koksownictwo i hutnictwo są ze sobą ściśle związane. Dopiero wygaszenie baterii koksowniczych w należących do tajlandzkiego SSI zakładach w brytyjskim Redcar uznano za ostateczny dowód, że produkcja stali została tam definitywnie zakończona.

Z drugiej strony Chiny mocno eksportują także koks, mimo że jego produkcja w tym kraju spada.

Od stycznia do września wyprodukowano tam 338,48 mln ton koksu, o 4,7 proc. mniej niż przed rokiem. W tym czasie wyeksportowano jednak 6,79 mln ton, a to o 17,5 proc. więcej niż rok wcześniej. Wciąż spadają przy tym ceny koksu, więc mimo wolumenowego wzrostu wartość chińskiego eksportu spadła o 7,8 proc., sięgając 1,12 mld dolarów.

Zdaniem Tadeusza Weneckiego w Europie bezpośrednie zagrożenie napływem chińskiego koksu jest dziś mniejsze: mamy bardzo nowoczesne instalacje, które potrzebują surowców lepszej jakości.

- Wymagania europejskich odbiorców naszego koksu są wysokie. Trzeba mieć bardzo dobre technologie, żeby im sprostać. Nasze koksownictwo jest nowoczesne, mamy dobrą bazę węglową, więc te warunki spełniamy, chiński koks jest natomiast niższej jakości. Ma takie cechy, że trudno go wykorzystać w nowoczesnych procesach technologicznych w Europie - mówi Wenecki.

Jego zdaniem, na naszym kontynencie nie ma problemu nadprodukcji koksu i węgla koksującego. Problemy tego typu mają jedynie producenci węgla energetycznego. Kopalnie i koksownie JSW pracują z wykorzystaniem pełni swoich mocy produkcyjnych. Dziś rynek koksu w Europie, odliczając Polskę, to ponad 10 mln ton, Polski Koks eksportuje dwa miliony.

Trudny rynek

Obecny okres jest jednak dla sektora koksu bardzo trudny. Podobnie jak w przypadku stali ilościowemu wzrostowi produkcji towarzyszą bowiem spadki cen.

- Pod względem wolumenów zamawianych przez naszych klientów nie wygląda to źle, ale sytuacja międzynarodowa odbija się na nas w postaci niskich cen. Konkurenci dostarczający węgiel morzem wpływają także na ceny, które my musimy oferować, żeby nie wypaść z rynku - mówi Tadeusz Wenecki.

Spadkowy trend cen węgla to kolejny element wpływający na obniżkę cen koksu. Tu sytuacja wydaje się poprawiać, gdyż niskie ceny wymusiły już ograniczenie mocy wydobywczych wielu koncernów w USA, Kolumbii, Australii, Wenezueli. To powoduje stabilizację cen węgla.

Obecne problemy dotyczą przede wszystkim producentów koksu wielkopiecowego. Koksownia Częstochowa Nowa, która produkuje także inne rodzaje koksu, informuje, że w tych sektorach sytuacja jest lepsza. Niestety, także przede wszystkim z punktu widzenia wolumenów sprzedaży.

- Pierwsze półrocze było stabilne, jeżeli chodzi o popyt, ale nie w przypadku cen, które wciąż wykazują tendencję spadkową - mówi Sylwia Williams-Bola, wiceprezes zarządu i dyrektor handlowy KCN.

W przypadku innych niż wielkopiecowy rodzajów koksu wpływ na rynek ma także sytuacja na Ukrainie. Problemy tego kraju spowodowały kłopoty z dostawami antracytu, który w ostatnich latach zastępował koks w przemyśle cukrowniczym, chemicznym czy wapienniczym.

- Antracyt to kopalina, więc trudno z nią konkurować koksem, który musi przejść określony proces produkcyjny. Brak regularności i ograniczenia w dostawach tego surowca spowodowały jednak, że wielu odbiorców wróciło do wykorzystywania koksu - zauważa Sylwia Williams-Bola.

Rynek koksu, podobnie jak rynek stali, od dawna jest globalny. Nadprodukcja w jednym regionie świata szybko odbija się na innych. Wolumenowa i cenowa presja wyrobów eksportowanych z Chin mocno oddziałuje na europejskie rynki, które na razie nie bardzo wiedzą, jak temu przeciwdziałać.

Zdaniem koksowników czasu na znalezienie odpowiedniego rozwiązania jest coraz mniej.

- Jeżeli Europa nie powstrzyma napływu taniej stali z Chin, to za kilka lat możemy się obudzić na zielonym kontynencie pozbawionym własnego przemysłu metalurgicznego - podsumowuje perspektywy Williams-Bola, przypominając o ścisłym związku hutnictwa i koksownictwa.

Piotr Myszor

Więcej informacji w portalu "Wirtualny Nowy Przemysł"

Dowiedz się więcej na temat: hutnictwo | górnictwo | koksownia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »