COVID-19 wstrzymał gospodarkę, poruszył giełdy

Mija dokładnie rok odkąd pandemiczna rzeczywistości nadaje ton całej gospodarce. Okazała się ona fatalna dla wielu biznesów, wprowadziła potężne zamieszanie na rynkach, ale reaktywowała zainteresowanie rynkiem kapitałowym.

Rok temu, dokładnie 11 marca 2020 roku Światowa Organizacja Zdrowia ogłosiła pandemię COVID-19. Wywołał ją koronawirus SARS-CoV-2, który pojawił się w ostatnich tygodniach 2019 roku w Chinach i błyskawicznie rozprzestrzenił się po świecie, wywołując wielką falę zachorowań m.in. w Hiszpanii, Włoszech i Francji.

Pandemią została dotknięta także Polska. 10 marca pojawiły się pierwsze obostrzenia mające zahamować rozwój pandemii, które w kolejnych dniach stopniowo narastały. 12 marca rząd RP wprowadził tzw. narodową kwarantannę (lock down), zamykając szkoły i instytucje kulturalne. W kolejnych tygodniach ograniczono działalność biznesów z wielu branż oraz możliwość przemieszczania się. Stopniowe znoszenie obostrzeń trwało od końca kwietnia do początku czerwca, gdy liczba wykrytych zachorowań zaczęła spadać.

Reklama

Na jesieni 2020 roku liczba przypadków COVID-19 jednak ponownie zaczęła rosnąć. Kraje znów zaczęły się zamykać. 24 października cała Polska została ogłoszona "czerwoną strefą", po raz kolejny wprowadzono liczne ograniczenia (m.in. znów zamknięto szkoły czy restauracje).

Podobne kroki podjęła zdecydowana większość rządów na całym świecie. Bilans zdrowotny pandemii jest przerażający: do 13 lutego 2021 roku na koronawirusa zachorowało nieco ponad 108 mln osób, a zmarło 2,3 mln. Po przejściu choroby COVID-19 u części ozdrowieńców pojawiają się różnego rodzaju skutki uboczne i powikłania.

Gwałtowna choroba gospodarek

Na koronawirusa zachorowały też gospodarki. Efekty zarówno naturalnego (oddolnego) ograniczania różnorakiego rodzaju działalności i aktywności gospodarczych i społecznych, wynikającego ze strachu, a także tego nienaturalnego - odgórnie wprowadzonego w dobrej wierze przez rządy (narodowe kwarantanny) - okazały się bardzo mocnym uderzeniem dla działalności gospodarczej oraz tempa wzrostu PKB.

Okazuje się, że aż 92 proc. krajów weszło w recesję podczas tzw. koronakryzysu - o blisko 10 pkt. proc. więcej, niż w czasie Wielkiego Kryzysu lat 30. XX wieku.

Wejście w recesję było gwałtowne, a jego impet nigdy wcześniej nie widziany. W II kwartale 2020 r. wygasł handel, transport niemal stanął, pozrywane zostały globalne łańcuchy dostaw. Wskaźniki PMI, pokazujące nastroje menedżerów, zanurkowały. W II kwartale gospodarka strefy euro skurczyła się o niebywałe 14,7 proc. Polska weszła w recesję pierwszy raz w historii III RP, kurcząc się w II kwartale o 8,4 proc., w III kwartale o 1,5 proc., a w IV kwartale o 2,8 proc.

Wedle prognozy Deutsche Bank Research, rok 2020 był najgorszym rokiem dla światowej gospodarki, odkąd prowadzone są oficjalne statystyki - miała się ona skurczyć o 3,6 proc. W 2008 r., podczas kryzysu finansowego, zmalała o niecały 1 proc. - to pokazuje, z jaką gospodarczą katastrofą mieliśmy do czynienia w wyniku pandemii.

Recesja oszczędziła niewiele krajów, a jedną z największych gospodarek, które wyjdą z pandemii obronną ręką, mają być Chiny - ich PKB w 2020 roku urósł o około 2,2 proc. r/r., podczas gdy gospodarka USA skurczyła się o 3,6 proc., Wielkiej Brytanii o 11,3 proc. (swoje dokłada brexit), a Japonii o 5,5 proc.

Emisja długu i druk pieniądza? Bez ograniczeń

Pandemia zmieniła wiele nie tylko w realnej gospodarce, ale i na rynku finansowym. Państwa uruchomiły wielkie programy stymulacji fiskalnej, zadłużając się w błyskawicznym tempie, zalewając rynki długu podażą nisko oprocentowanych obligacji skarbowych, z coraz to dłuższymi terminami zapadalności (nawet do 100 lat). Ponieważ jednocześnie spadły dochody podatkowe (bo spowolnił wzrost gospodarczy), poziom długu publicznego w relacji do PKB wystrzelił w górę.

Międzynarodowy Fundusz Walutowy spodziewa się, że w krajach rozwiniętych poziom tego wskaźnika urósł w ubiegłym roku przeciętnie o 20 pkt. proc., co zdecydowanie przekroczy tempo jego wzrostu podczas kryzysu finansowego 2008 roku. Wedle danych Institute of International Finance (IIF), między końcem III kwartału 2019 r., a końcem III kwartału 2020 globalny nominalny dług skarbowy urósł o 20 bln dol., czyli o 8 proc., do poziomu blisko 273 bln dol.

Wśród ekonomistów coraz częściej pojawia się pytanie, czy dług ten jest spłacalny na normalnych warunkach.

Bardziej intensywne w polityce pieniężnej stały się procesy obecne już od kryzysu z roku 2008: banki centralne wyniosły luzowanie ilościowe na niespotykaną do tej pory poziom. Posługując się generalnie trzema typami operacji finansowych - operacjami pożyczkowymi, skupu aktywów oraz operacjami na rynku walutowym - wywindowały podaż pieniądza M2 do skali, która jeszcze kilka miesięcy wcześniej nikomu z finansistów się nie śniła. Obniżyły także stopy procentowe, zwiększając znacznie podaż taniego kredytu, ale jednocześnie czyniąc lokaty i depozyty nieopłacalnymi (przy relatywnie wysokiej inflacji).

"Ratunkowa" działalność banków centralnych poskutkowała rekordowo szybkim wzrostem ich bilansów. Na przykład bilans amerykańskiej Rezerwy Federalnej między marcem a początkiem czerwca 2020 roku urósł aż o 69 proc. (około 3 bln dol.), a między początkiem 2020 a 7 lutym 2021 o 80 proc., do 7,442 bln dol.

Według szacunków Banku Rozrachunków Międzynarodowych (BIS) tylko środki mające na celu zwiększenie podaży kredytu dla firm niefinansowych w trakcie pandemii zwiększyły bilanse banków centralnych średnio o około 6,3 proc. PKB (w czasie kryzysu 2008 roku było to 2,5 proc.).

Pandemia ożywiła giełdy, przekonała do płatności elektronicznych

Jakie będą konsekwencje druku pieniądza papierowego na tak wielką skalę? Nikt dziś tego do końca nie wie, ale wydaje się, że powoduje on nadpłynność środków pieniężnych, co sprzyja podejmowaniu ponadnormatywnego ryzyka - zarówno przez osoby fizyczne, jak i firmy. Jest to prosta droga do budowy baniek spekulacyjnych na różnych rynkach. Wydaje się, że takie bańki powoli tworzą się na rynku akcji czy kryptowalut.

Pandemia znacznie ożywiła rynek kapitałowy, przyciągając na giełdę rzesze inwestorów indywidualnych i instytucjonalnych. Widać to bardzo wyraźnie w świecie anglosaskim, gdzie szczególnie upodobano sobie inwestowanie poprzez aplikacje nie pobierające prowizji za handel (Robinhood zyskał w ciągu ostatnich kwartałów miliony użytkowników), ale także na warszawskim parkiecie.

W 2020 roku przybyło nad Wisłą blisko 85 tys. rachunków maklerskich (wzrost o 6,8 proc. r/r, do 1,33 mln), co jest najlepszym wynikiem od 2010 r. (gdy nowych inwestorów przyciągały wielkie prywatyzacje spółek na GPW, Tauron i PZU). Wartość obrotów akcjami na rynku głównym GPW w 2020 roku sięgnęła 297 mld zł, czyli była wyższa o 55 proc. w porównaniu do 2019 roku.

Co przyciągało inwestorów na giełdę? W marcu 2020 roku na parkietach doszło do krachu - najszybszego i najgłębszego w historii większości rynków (indeksy krajowe zanurkowały w ciągu trzech tygodni nawet o 60 proc.). Wielu inwestorów właśnie na taką przecenę (okazję) czekało - w kolejnych miesiącach zawitała na parkietach zieleń koronahossy. Do tego niskie stopy procentowe nie pozwalają zarabiać na lokatach, więc kapitał jest coraz bardziej skłonny do ryzyka.

Poza tym, rok 2020 - paradoksalnie - był świetny na świecie (najlepszy od 13 lat!), i całkiem niezły w Polsce, pod względem debiutów giełdowych. Biznes postanowił w kryzysie wykonać skok do przodu, a kapitał szukający perspektywicznych przystani wyszedł mu naprzeciw. Globalnie spółki pozyskały 331 mld dol. w ramach 1 591 ofert, co oznacza wzrost wartości tego rynku o 42 proc. w stosunku do 2019 r. - wynika z danych kancelarii Baker McKenzie. Szczególnie udany był III kwartał, gdy w ramach 567 ofert firmy pozyskały 138 mld dol.

Gros ofert miał jednak miejsce na giełdach amerykańskich i chińskich. Wartość pierwotnych ofert na europejskich giełdach wyniosła 20,3 mld euro, co oznacza spadek o 8 proc. w porównaniu do 2019 roku (22,1 mld euro) - wynika z danych firmy doradczej PwC. Jeśli chodzi o GPW, to co prawda w całym roku więcej spółek opuściło warszawski parkiet (m.in. Orbis czy Play), niż na nim zadebiutowało, ale sytuację uratował gigantyczny debiut Allegro - była to oferta publiczna o wartości 10,6 mld zł, która przyciągnęła na parkiet wielu inwestorów indywidualnych.

Na GPW miało miejsce 19 IPO (wobec 16 w 2019 roku), a łączna wartość (rynek główny i NewConnect) wyniosła 10,9 mld zł, co oznaczało gigantyczną poprawę w stosunku do 2019 roku (65,9 mln zł).

W USA pojawił się fenomen ofert SPAC - spółek specjalnego przeznaczenia, wprowadzanych na parkiet w celu dokonania tzw. odwrotnego przejęcia i umożliwienia szybkiego wejścia firmie albo bardzo młodej, albo takiej, która chce uniknąć żmudnego procesu przeprowadzania IPO. Według serwisu SPACInsider w całym ubiegłym roku SPAC pozyskały podczas 248 ofert 83 mld dol., czyli aż 57 proc. środków ulokowanych w IPO przeprowadzonych na Wall Street.

Rentowność banków w dół

Jednym z sektorów, które zostały najsilniej poturbowane przez pandemię, okazały się banki. Spadła znacznie ich rentowność, co osłabiło odporność sektora na szoki. Zyskowność banków pogorszyła się znacznie, mimo zwiększenia akcji kredytowej, ponieważ doszło do dynamicznego wzrostu odpisów związanych z przewidywanymi stratami kredytowymi (pogorszenie się jakości portfela kredytowego jest odczuwalne w krajach, gdzie sektor bankowym ma istotną ekspozycję na turystykę, usługi gastronomiczne, transport czy przemysł).

Innym ważnym trendem, jaki został wzmocniony w czasie pandemii, był wzrost rynku płatności elektronicznych. Portal Statista, po zagregowaniu danych z różnych instytucji, poinformował, że wartość takich transakcji w 2020 roku urosła o blisko 24 proc., do 4,93 bln dol. Liczba osób, które korzystały z takiej możliwości, poszła w górę o 10 proc., do 3,47 mld. W kolejnych latach globalny rynek płatności elektronicznych ma rosnąć w tempie 14 proc., by osiągnąć wartość 8,17 bln dol. na koniec 2024 r.

Nic dziwnego, że wraz ze wzrostem popularności produktów i usług technologicznych, pojawił się podwyższony ruch na rynku fuzji i przejęć (M&A) w sektorze technologicznym. Globalnie miało w nim miejsce w ubiegłym roku, w ujęciu nominalnym (590 mld dol.), o 47 proc. więcej procesów typu M&A, niż w 2019 roku. W Polsce doszło do 229 fuzji i przejęć, o 50 więcej, niż w roku 2019 - wynika z raportu M&A Index Poland, przygotowanego przez Navigator Capital oraz FORDATA.

W szczepionkach nadzieja

Co dalej z gospodarkami i rynkiem finansowym po pandemii? Trzeba przyznać, że w większości gospodarek po fatalnym II kwartale 2020 przyszło dość szybkie odbicie. Błyskawicznie odbudował się globalny handel oraz transport towarowy. Poza tym, w relatywnie dobrej kondycji przeszły przez pandemię kraje azjatyckie - a szczególnie Chiny - od których w coraz większym stopniu zależy kondycja światowej gospodarki.

System finansowy, zarówno światowy, jak i polski, radzi sobie całkiem nieźle. "Szok spowodowany pandemią COVID-19 nie zagraża stabilności systemu finansowego w Polsce, choć ryzyko pozostaje podwyższone" - piszą autorzy "Raportu o stabilności systemu finansowego.

Ocena skutków pandemii COVID-19," opublikowanego przez Narodowy Bank Polski w grudniu 2020 r. "Pandemia przyczyniła się jednak do powstania nowych, istotnych rodzajów ryzyka w systemie finansowym i nasilenia już istniejących. Główne ryzyko [...] to ryzyko silnego wzrostu strat kredytowych. Nie potwierdzają się początkowe obawy o ryzyko nadmiernego ograniczenia podaży kredytu, tzw. credit crunch, ale pozostaje niepewność związana ze skutkami drugiej fali epidemii.

Szok COVID-19 wzmacnia także wcześniej istniejące słabości - przede wszystkim dodatkowo pogarsza sytuację niektórych banków o niskim wyposażeniu kapitałowym i niskiej dochodowości. Na te rodzaje ryzyka nakłada się - w znacznym stopniu niezależne od pozostałych - ryzyko prawne, związane z walutowymi kredytami mieszkaniowymi. Rosnące odpisy na ryzyko kredytowe mogą doprowadzić do przejściowego wystąpienia strat w sektorze bankowym, ale nie zagrożą jego stabilności" - wskazuje NBP.

Zakładając, że szczepionki - które na potrzeby Zachodu produkują i dostarczają takie firmy, jak Pfizer, Moderna czy AstraZeneca - będą cechowały się dość dużą efektywnością, eksperci są optymistami. "Co prawda koronakryzys wybuchł nagle, wprowadzając niemal wszystkie gospodarki świata w recesję, to można mieć nadzieję, że dzięki skoordynowanej super luźnej polityce pieniężnej banków centralnych oraz zacieśnianiu polityki fiskalnej, oraz dzięki różnego rodzaju rządowym programom stymulacyjnym, nie zostaną powtórzone błędy z Wielkiego Kryzysu lat 30. XX wieku.

Wtedy trudny okres dla gospodarki, cechujący się wysoką stopą bezrobocia, trwał dekadę, odciskając piętno na gospodarce i na ludzkiej psychice. Śmiertelność na COVID-19 jest relatywnie niska, a wśród osób młodych i w wieku produkcyjnym zgony są rzadkością. To wszystko daje nadzieję, że negatywne skutki trwającej pandemii nie będą długotrwałe" - twierdzą analitycy Credit Suisse w raporcie "What will last? The long-term implications of COVID-19" z grudnia 2020 r. Oby ich prognozy okazały się trafne!

Piotr Rosik

Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze

Nie czekaj, rozlicz PIT 2020

Planuj zakupy i znajdź najnowsze promocje w sklepach z ding.pl


Gazeta Bankowa
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »