Donald Trump zapowiada radykalną modernizację infrastruktury

Prezydent Donald Trump ogłosił rozpoczęcie przywracania wielkości Ameryce. W przemówieniu przed połączonymi izbami Kongresu zapowiedział narodowy program odbudowy infrastruktury oraz zwiększanie wydatków na obronność. Obiecał też uszczelnienie polityki imigracyjnej.

"Po miesiącu od objęcia urzędu chciałbym przedstawić narodowi amerykańskiemu nowe informacje o tym, co zrobiłem aby dotrzymać moich obietnic" - powiedział prezydent USA Donald Trump w środę nad ranem, czasu polskiego.

Pobierz za darmo program PIT 2016

Wystąpienie prezydenta, przypominające scenerią i nastrojem orędzie o stanie państwa, jest próbą przedstawienia programu poczynań administracji Donalda Trumpa na najbliższe miesiące.

Reklama

W trwającym ponad godzinę wystąpieniu Donald Trump przekonywał, że już udało mu się wiele osiągnąć. Jako swoje sukcesy wymienił rekordowe wzrosty cen akcji na Wall Street, obietnicę wielu korporacji stworzenia tysięcy miejsc pracy oraz ograniczenie działalności lobbingowej byłych członków rządu.

Prezydent Trump zapowiedział stworzenie specjalnego funduszu modernizacji amerykańskiej infrastruktury wartości 1 biliona dolarów. - Nadszedł czas na nowy program odbudowy narodowej - oświadczył prezydent USA. Program modernizacji infrastruktury ma być utworzony dzięki funduszom prywatnym i federalnym. Będzie on, jak podkreślił prezydent, oparty na dwóch podstawowych zasadach: kupuj amerykańskie towary i zatrudniaj amerykańskich pracowników.

Trump zapowiedział też znaczne obniżenie podatków. - Mój zespół doradców pracuje nad historyczną reformę podatkową i obniżeniem stawek podatku dla firm tak by mogły konkurować ze wszystkimi na świecie - podkreślił.

Donald Trump powtórzył obietnicę budowy muru na granicy z Meksykiem, znacznego zwiększenia budżetu obronnego i zniszczenia Państwa Islamskiego. Zaproponował też zmianę polityki imigracyjnej polegającą na odejściu od obecnego systemu premiującego nisko wykwalifikowanych przybyszów na system podobny do kanadyjskiego, w którym ceni się wykształconych specjalistów.

Od słów do słów - czy działań? - komentarz Tomasza Witczaka, FMC Management W Polsce, gdy piszemy te słowa, słońce nie rozproszyło jeszcze mroku, acz można podejrzewać, że jakieś grono czujnych osób wpatruje się już w monitory z wykresami. Inni powstaną za parę godzin - i być może zobaczą mniej więcej to samo, co widać teraz. A widać stosunkowo mocnego dolara, bo jeśli wczoraj wykres głównej pary wyraźnie przekraczał linię 1,06, to teraz mamy ok. 1,0555. Wygląda na to, że potwierdził się opisywany przez nas trend spadkowy, biegnący od 2 lutego. Można też podejrzewać, że podbijanie wykresu faktycznie okazało się zagrywką pod późniejsze schodzenie i odwracanie pozycji. Kto pierwszy, ten lepszy, ten więcej zarobił. Trump powiedział sporo - pytanie tylko, ile w tym było konkretów. Najwidoczniej były, a przynajmniej dojrzał je rynek, skoro wzmocnił dolara. A przynajmniej - złagodźmy to jeszcze bardziej - uznano na rynku, że warto z tych czy innych przyczyn dać Trumpowi kolejny kredyt zaufania, za kryterium rozliczeniowe przyjmując przyszłe obniżki podatków i inne pro-rynkowe działania. Pochodnia prawdy, wolności i sprawiedliwości, przesłanie jedności i siły - w mowie Trumpa nie brakowało kwiecistych sformułowań. Ba, nie hamujmy się: nowy rozdział Amerykańskiej Wielkości, nowa narodowa duma, Odrodzenie Amerykańskiego Ducha. Tak było, nie zmyślamy. O tym mówił prezydent USA. Z bardziej przyziemnych spraw mówił m.in. o tym, że od dawna Ameryka realizowała różne globalne projekty, zaniedbując jednak los swych dzieci w Detroit czy Chicago (to symbole podupadającego przemysłu i 'zwykłych' Stanów). Mówił o przesadnej obronie cudzych granic - i słabej obronie własnych. O zaniedbanej infrastrukturze. A potem sporo obiecał: nowe drogi, mosty, tunele, lotniska i koleje. Zabrzmiało to jak wizja wielkiego projektu modernizacyjnego, niczym w Wenezueli czasów Pereza Jimeneza. Podkreślił też, że po jego wyborze wiele korporacji (General Motors, Wallmart, Lockheed etc.) zapowiedziało tworzenie miejsc pracy na terenie USA. Mówił o wcielanym w życie planie walki z korupcją - m.in. poprzez ograniczenie lobbyingu w świecie politycznym. A także o wprowadzeniu zasady, w myśl której każda nowa regulacja gospodarcza będzie niejako łagodzona zniesieniem dwóch innych. O walce z ISIS i walce z narkotykami. O wielu rzeczach. Ale mówił także o problemach. O tym, że 49 mln Amerykanów jest poza kategorią siły roboczej. Że 43 mln mieszkańców korzysta z bonów żywnościowych, że 1/5 potencjalnych młodych pracowników nie pracuje, że kraj boryka się z najgorszym 'financial recovery' od 65 lat. O długach zaciągniętych przez administrację Obamy, o negatywnych skutkach NAFTA. O zbyt wysokich podatkach dla firm w USA. I wreszcie, bo na to przecież czekamy: o tym, że jego 'economic team' przygotowuje 'historyczną reformę podatkową', która ograniczy stawki obciążeń fiskalnych na korzyść przedsiębiorstw (rodzimych). Mówił o wolnym handlu, ale zarazem uczciwym handlu - 'free trade' powinien być też 'fair'. Trump zapowiedział, że będzie prosił Kongres o ustawy przydzielające bilion dolarów (tj. amerykański trylion) na inwestycje w infrastrukturę. Inny krok to reforma Obamacare, a to poprzez obniżenie kosztów ubezpieczeń zdrowotnych, ogólnie zresztą skrytykował Obamacare jako upadający, źle działający projekt. Zapowiedział działania na rzecz większej wolności w tym obszarze, ale i na rzecz obniżenia cen leków. Obama mówił też o walce z przestępczością, o przerwaniu przemocy gangów. Ba, podawał i prezentował przykłady rozmaitych osób, które zostały pokrzywdzone przez przestępców czy wymiar sprawiedliwości. W ogóle zresztą sięgał po emocjonalne przykłady 'zwykłych Amerykanów'. Zapowiedział podwyżkę wydatków na obronę narodową i na utrzymanie weteranów. I to właściwie tyle. Konkretów ekonomiczno-finansowych trochę mało, jak się okazuje. Za mało cyfr, procentów itd. Tym niemniej rzeczywiście Trump podkreślił, że podatki będą obniżane, a regulacje znoszone. Cóż, najwyraźniej zrobiło to wrażenie - w każdym razie większe niż wypowiedź Bulllarda z Fed, który stwierdził, że nie trzeba być agresywnym w temacie podwyżek stóp. Zresztą, inny przedstawiciel Fed, Williams, stwierdził co innego, że mianowicie już w marcu moglibyśmy myśleć o podwyżce (poważnie ją rozważyć). A zatem na razie eurodolar jest relatywnie nisko, Trump pomógł swej walucie (choć w sumie jest on przecież protekcjonistą i niekoniecznie faworyzuje mocnego dolara). (...)

Pobierz za darmo program PIT 2016

PAP/IAR
Dowiedz się więcej na temat: Donald Trump | USA
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »