Europa może szybko uniezależnić się od surowców energetycznych

Kryzys surowcowy sprawi, że transformacja energetyczna przyspieszy. Wystarczy 10-15 lat, by Europa w znaczącym stopniu uniezależniła się od surowców energetycznych. Argumentów za rozwojem OZE jest dużo. Do podnoszonych najczęściej kwestii klimatycznych i kosztowych dochodzi kolejny, w tej chwili najważniejszy: bezpieczeństwo energetyczne - oceniają przedstawiciele firmy Luneos działającej w sektorze OZE.

Pomagajmy Ukrainie - Ty też możesz pomóc!

- Wojna w Ukrainie i problemy z uzależnieniem Europy od dostaw rosyjskiego gazu i węgla oznaczają, że transformacja energetyczna i przejście na zieloną energię przyspieszy. Zachód nie będzie chciał kupować surowców energetycznych z Rosji. W pierwszej kolejności będzie szukał alternatywnych dostawców, ale równocześnie będzie stawiał na szybki rozwój odnawialnych źródeł energii - mówi Interii Zbigniew Prokopowicz, prezes Luneos.

Reklama

Michał Kozłowski, współzałożyciel firmy, dodaje, że dotychczas za transformacją przemawiały kwestie środowiskowe i coraz niższy koszt produkcji energii z OZE. - Teraz dochodzi jeden element, niezwykle ważny: bezpieczeństwo energetyczne. To kluczowa sprawa. Rozwiązanie obecnych problemów Europy, uzależnionej od surowców z Rosji, jest w zasięgu ręki. W perspektywie dziesięciu czy piętnastu lat Zachód nie będzie już zdany na zakupy rosyjskich surowców energetycznych - podkreśla.

Projekty są opłacalne

Technologie OZE na przestrzeni lat stawały się coraz bardziej efektywne i dostępne cenowo. Teraz koszty inwestycji rosną ze względu na wysoką inflację, która dotyka praktycznie każdego sektora gospodarki. Drożeją surowce, materiały, komponenty, usługi, transport. Ale z drugiej strony coraz wyższe są też ceny prądu, co sprawia, że z punktu widzenia inwestora budowa jednostek wytwarzających zieloną energię jest wciąż opłacalna.

Wojna w Ukrainie przełożyła się na wzrost cen stali. Może on dalej się nasilać w związku z zakazem importu wyrobów stalowych z Rosji. Pojawiają się obawy o dostępność stali. To przełoży się na koszty budowy farm fotowoltaicznych, ale w większym stopniu na budowę farm wiatrowych. Jednak przedstawiciele Luneosa zapewniają, że branża jest otwarta na innowacje. Rozwiązaniem może być choćby budowa betonowych wież w miejsce stalowych.

Są jednak i takie komponenty, których ceny spadają. Jak wyjaśnia Prokopowicz, dotyczy to paneli fotowoltaicznych. - Widzimy, że w dostawach na drugi, trzeci i czwarty kwartał panele oferowane są po niższych cenach. Wpływ na to ma choćby spadek cen silikonu, ale też zwiększone moce produkcyjne na świecie - mówi.

Łatwiej z dostawami

Wciąż utrzymują się wysokie koszty transportu, choć nie ma aż tak dużych problemów z logistyką, jak w ubiegłym roku, gdy pojawiały się problemy z dostępnością kontenerów czy jednostek, które oferowały przewóz towarów. To mocno windowało stawki za fracht.

Prezes Luneosa zwraca uwagę, że świat czeka prawdopodobnie spowolnienie gospodarcze w okolicach drugiego-trzeciego kwartału. Zazwyczaj taka sytuacja skutkuje zmniejszoną wymianą międzynarodową. Taki czynnik mógłby być argumentem za spadkiem cen za przewóz towarów. Choć z drugiej strony widoczny jest jednocześnie wzrost cen ropy.

Przedstawiciele Luneosa nie obawiają się, że spowolnienie dotknie też branży OZE. - Rozmawiamy z bardzo wieloma firmami, w tej chwili jest ich około tysiąca. Naprawdę rzadko który podmiot nie myśli o postawieniu własnej instalacji w pobliżu swoich zakładów. Do zielonej energii nikogo nie trzeba przekonywać. Wszyscy rozumieją potrzebę obniżania śladu węglowego - mówi Prokopowicz.

Cel - projekty wielkoskalowe

Luneos działa w sektorze OZE. Oferuje firmom zakup zielonej energii w modelu abonamentowym. Stawia farmy fotowoltaiczne na terenie przedsiębiorstw lub w ich sąsiedztwie, finansując ich budowę. Zazwyczaj pokrywają one 15-30 proc. zapotrzebowania tych firm na energię. Oferuje też magazyny energii czy kogenerację gazową, jeśli przedsiębiorca potrzebuje jednocześnie ciepła i energii.

Firma planuje rozpocząć budowę portfela wielkoskalowych farm fotowoltaicznych i farm wiatrowych na lądzie, o łącznej mocy do 1 GW. Dzięki temu jej klienci będą mogli w 100 proc. zaopatrywać się w czystą energię. To oznaczać może dla nich spore oszczędności i ograniczenie śladu węglowego. Na ten cel wyda około 3 mld zł. Pierwsze projekty mają ruszyć w pierwszej połowie tego roku. Pozyskała już znaczną część kapitału, powołując wraz ze szwajcarskim funduszem SUSI Partners spółkę Luneos Green Energy.

Firma czeka jeszcze na zniesienie zasady 10H, która praktycznie wstrzymała realizację nowych inwestycji wiatrowych. Zgodnie z obowiązującym obecnie prawem elektrownia wiatrowa nie może być zbudowana w odległości mniejszej niż 10-krotna wysokość turbiny od najbliższych zabudowań. - Pracujemy już nad dewelopmentem, pozyskiwaniem lokalizacji pod przyszłe projekty, zakładając, że ta zmiana szybko się dokona - mówi Michał Kozłowski.

Dotychczas Luneos zrealizował i jest w trakcie realizacji prawie 500 projektów w formule as a service. Największy ma moc 8 MW. Łączna moc wszystkich wybudowanych jednostek to ok. 40 MW. Spółka jest inwestorem branżowym, prowadzi projekty, kupuje komponenty, zarządza projektami. Współpracuje z podwykonawcami, ale nie korzysta z usług generalnych wykonawców.

Monika Borkowska

Zobacz również:

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »