Kryzys energetyczno-gazowy wymaga nadzwyczajnych środków

Polska jest liderem koalicji państw, która domaga się limitowania cen gazu w ramach transakcji hurtowych. Jeszcze miesiąc temu cena maksymalna gazu w ogóle nie była przedmiotem rozmowy. Dzisiaj jedynie Niemcy są nadal twardo przeciw - mówi w rozmowie z "Dziennikiem Gazetą Prawną" minister klimatu i środowiska Anna Moskwa.

BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami

Minister zaznaczyła w wywiadzie udzielonym "DGP", że Polska jest liderem koalicji państw, która domaga się limitowania cen gazu w ramach transakcji hurtowych. Wskazała, że druga grupa, której liderem jest Francja, chce wprowadzić ograniczenia na rolę gazu w określaniu cen energii.

Gazeta zapytała, z czego wynikają opory części krajów UE przed wprowadzeniem limitu cen gazu i które państwo byłoby najbardziej stratne na wprowadzeniu takiego limitu.

Reklama

"Oficjalnie to nadmierna ingerencja w wolny rynek. My uważamy, że jest kryzys, który wymaga nadzwyczajnych środków" - odpowiedziała Anna Moskwa. "Najbardziej stratni byliby dostawcy. To jest bardziej dyskusja o granicach wolnego rynku i o tym, czy można zawieszać pewne jego elementy w czasie kryzysu. My uważamy, że przy tych szalonych cenach gazu i innych surowców jest to instrument jak najbardziej uzasadniony. Wiele państw podziela ten pogląd. Jeszcze miesiąc temu cena maksymalna gazu w ogóle nie była przedmiotem rozmowy, poza limitem ceny na paliwo rosyjskie. Na dzisiaj już tylko Niemcy, Dania, Węgry i Holandia są przeciwne. Ale i w tej grupie stanowiska się zmieniają - jedynie Niemcy są nadal twardo przeciw" - dodała.

Szefowa MKiŚ odniosła się też do pytania o to, czy krajowy system osłon dla odbiorców energii i ciepła jest domknięty.

"Można tak powiedzieć. W tym roku musimy jeszcze przygotować ustawę dotyczącą taryfy na gaz na kolejny rok. Podobnie jak w tym ochroną obejmiemy zapewne odbiorców wrażliwych, takich jak szkoły, przedszkola, szpitale, żłobki oraz odbiorców indywidualnych. Do rozstrzygnięcia będzie co najwyżej kwestia, na jakim poziomie będzie ta ochrona" - wyjaśniła. Zaznaczyła, że nie określono jeszcze, jakiej podwyżki cen gazu mogą się spodziewać odbiorcy indywidualni w przyszłym roku.

Pytana, czy tu też będą ceny maksymalne, poinformowała, że "będzie rozwiązanie analogiczne do tego, które jest w tym roku".

"Mało kto wie, że od początku roku mamy zamrożone podwyżki cen gazu, przez co ograniczyliśmy wzrosty cen nawet o 600 proc. Na pewno pomógłby też dyskutowany w UE instrument ceny maksymalnej na gaz. Będziemy o niego walczyć, ale nie będziemy na niego czekać - wprowadzimy rozwiązania krajowe" - zapowiedziała rozmówczyni "DGP".

Gazeta pytała, czy w perspektywie zbliżającej się zimy większym zagrożeniem jest to, że ludzie dostaną po kieszeni, czy że nie będzie czym ogrzewać.

"Problemów z dostawami gazu mieć nie będziemy. To prawdopodobnie lęk naszych sąsiadów zza Odry, skoro nie chcą się zgodzić na cenę maksymalną. Mamy ciągle wydobycie krajowe, mamy dostawy litewskie. Magazynowanie gazu jest na poziomie 113 proc., czyli powyżej ustawowego limitu. Jest jeszcze połączenie litewskie i słowackie, mamy uruchomiony Baltic Pipe. Jesteśmy zabezpieczeni na kolejną zimę" - zapewniła Moskwa.

Odniosła się też do pytania, o to, co zrobić, by ostateczna cena węgla dla klienta była w okolicach 2 tys. zł. "W Ministerstwie Aktywów Państwowych powstaje ustawa, która zostanie przedstawiona w najbliższych dniach. Zakłada ona dopłatę dla spółek, tak żeby samorząd mógł sprzedawać węgiel dla mieszkańców po ok. 2 tys. zł brutto" - wyjaśniła.


PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »