Niemieckie koncerny opuszczają Rosję. To powolny proces
Po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji na Ukrainę wiele niemieckich firm zapowiedziało szybkie wyjście z Rosji. Jak donosi "Handelsblatt", sprzedaż rosyjskich spółek zależnych postępuje jednak mozolnie.
Choć wiele niemieckich firm wstrzymało eksporty do Rosji, to wiele z nich nadal jest aktywnych na tamtejszym rynku - pisze niemiecki dziennik ekonomiczny "Handelsblatt". Mozolnie idzie bowiem sprzedaż rosyjskich spółek zależnych. Przywoływane są badania zespołu Jeffreya Sonnenfelda, profesora Yale School of Management, z którego ustaleń wynika, że 60 niemieckich firm nadal działa w Rosji, 95 zawiesiło swoją działalność, a 28 już się z niej wycofało.
Niemieccy przedsiębiorcy tłumaczą dalszą obecność w Rosji utrudnieniami prawnymi wprowadzonymi w Rosji w celu zatrzymania zachodnich firm na rynku. Chodzi m.in. o obowiązek otrzymania zgody rządowej komisji ds. kontroli inwestycji zagranicznych przy sprzedaży spółek akcyjnych oraz spółek z ograniczoną odpowiedzialnością. Od połowy grudnia do każdej sprzedaży musi być też dołączony raport z wyceny przygotowany przez rosyjskiego audytora. Od ustalonej przez niego wartości firmy można wypłacić maksymalnie 50 proc. - pisze dziennik.
Zdaniem cytowanych prawników z międzynarodowych kancelarii wiele transakcji sprzedaży rosyjskich filii niemieckich firm zostało już podpisanych, ale nie zostały sfinalizowane z powodu braku niezbędnej zgody urzędów. "Dzieje się tak dlatego, że urzędy nie spieszą się, częściowo z powodu ich przeciążenia, a częściowo dlatego, że chcą wpłynąć na sprzedaż" - pisze Handelsblatt.
Samo dopuszczenie do upadłości rosyjskiej spółki zależnej często nie jest rozsądnym rozwiązaniem - uważają cytowani prawnicy. Po pierwsze, istnieje groźba wieloletnich sporów sądowych dotyczących ewentualnych roszczeń. Z drugiej strony, po zakończeniu postępowania upadłościowego może powstać tytuł prawny, który można egzekwować w innych krajach. Tak więc niemiecka firma mogłaby być ścigana na przykład w Chinach i stracić tam swoje aktywa.
Krytycy odpowiadają jednak, że wiele ograniczeń prawnych weszło w życie dopiero długo po inwazji na Ukrainę. "Handelsblatt" opisuje kroki, które kilkanaście niemieckich spółek podjęło po rosyjskiej inwazji na Ukrainę.
Pierwsza grupa to firmy, które nie zamierzają wycofać się z Rosji pomimo ryzyka dla ich wizerunku, jak np. koncern Metro. "Nasz biznes jest tam duży i dochodowy" - mówi szef firmy Steffen Greubel. Biznes dobrze się kręci: mimo sankcji sprzedaż w Rosji wzrosła w minionym roku fiskalnym o 7,9 procent, a zyski o 8 milionów do 231 milionów euro.
Podobną optykę przyjmuje zależny od BASF koncern Wintershall, którego spółka-córka wydobywa gaz i ropę na Syberii. Firma nie chce stracić 2 mld euro środków jakie posiada w Rosji i kolejnych 2,5 mld w zamówieniach.
- Jedynym sposobem wycofania się z Rosji byłoby oddanie naszej działalności rosyjskiemu państwu - powiedział szef firmy Mario Mehren. Gdyby Kreml wywłaszczył Wintershall, spółka mogłaby otrzymać częściową rekompensatę od niemieckiego rządu. W Rosji zostają też m.in. producenci leków Stada oraz Bayer.
Koncern energetyczny Uniper już od lata 2021 roku szukał nabywcy dla swojej rosyjskiej spółki zależnej Unipro, zatrudniającej około 5 tys. pracowników w pięciu elektrowniach. "Handelsblatt" pisze, że w międzyczasie uzgodniono transakcję z krajowym nabywcą, jednak spółka nadal czeka na zgodę rosyjskich władz.
Unipro nie jest już rzekomo zintegrowane z procesami informacyjnymi spółki-matki, a przepływy finansowe i systemy informatyczne miały zostać rozdzielone. Unipro wygenerowało w 2021 roku 230 mln euro zysku operacyjnego, czyli niespełna jedną piątą całego koncernu Uniper.
Wiceprezes Bosch Christian Fischer powiedział "Handelsblattowi", że "w wyniku sankcji duża część działalności koncernu w Rosji została przerwana na wiele miesięcy, zakłady zostały całkowicie zamknięte, małe obszary w technice grzewczej działają jeszcze sporadycznie". Bosch analizuje obecnie różne opcje, w tym sprzedaż.
Sprzedawca śrub Wuerth zainicjował tymczasem wyjście z Rosji. - Spółki w Rosji znajdują się w bilansie grupy jako przeznaczone do sprzedaży. Nie dostarczamy już niczego z Niemiec, ale są tam jeszcze zapasy, które zarząd wyprzedaje. Przygotowujemy wykup menedżerski - powiedział założyciel Reinhold Wuerth.
Dziennik opisuje też firmy, które już rozstały się z biznesem w Rosji lub znajdują się w takim procesie. Na przykład Siemens "przekazał większość długoterminowych umów serwisowych w swoim dziale kolejowym rosyjskim klientom i pracownikom", niedawno sprzedał lokalną działalność finansową i leasingową, teraz zamyka sprzedaż w pionie cyfrowym. Jednak z wycofania się z rynku wyłączono spółkę zależną Healthineers zajmującą się technologiami medycznymi.
Mercedes-Benz najpierw wstrzymał działalność, a następnie sprzedał swoją spółkę handlową i fabrykę montażową w Moskwie rosyjskiemu inwestorowi Avtodom. Ostateczne zatwierdzenie transakcji przez władze jest jeszcze w toku. Mercedes liczy się ze stratą ponad 700 mln euro w aktywach w Rosji.
Problemy miała też spółka Deutsche Telekom, która zatrudniała w Petersburgu ponad 2 tys. rosyjskich informatyków sprawujących kontrolę nad rozbudową światłowodów w Niemczech. W międzyczasie "prawie 60 proc." z nich przyjęło ofertę pracy z innego miejsca - informuje firma. Pozostali otrzymali odprawy. Dotychczasowe biura stoją puste.
Grzegorz Szymanowski, Redakcja Polska Deutsche Welle
Biznes INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami
Zobacz również: