Raport WEI. W 2035 roku Polacy mogą być bogaci jak Niemcy

Choć w ciągu ostatniej dekady (2011-2020) Polska była szóstą, najszybciej rosnącą gospodarką UE (w 2019 r. na piątym miejscu), to dopiero 70. na świecie, nie zbliżając się nawet do tempa Irlandii - od trzech dekad europejskiego czempiona. Przy tym tempie rozwoju dogonilibyśmy pod względem poziomu rozwoju Niemcy za 34 lata. Tempo konwergencji wzrosło jednak w ostatnich latach i jeśli utrzyma się to z ostatnich pięciu lat, gospodarkę niemiecką dogonimy około 2035 roku - ocenia Warsaw Enterprise Institute.

W siódmym raporcie z serii "Bilans Otwarcia" Warsaw Enterprise Institute diagnozuje stopień rozwoju gospodarczego Polski na tle innych państw Europy, stawiając pytanie kiedy Polska dogoni najbardziej rozwinięte państwa kontynentu,  przede wszystkim Niemcy. Raport analizuje stan naszej gospodarki w wymiarze wzrostu PKB, zadłużenia, dynamiki handlu zagranicznego oraz atrakcyjności Polski jako miejsca do życia. Uwzględnia efekty pandemii, zwłaszcza ograniczenia w dostępie do towarów i usług na rynku.

W ostatniej dekadzie (od 2011 r.) Polska była trzecią najszybciej rosnącą gospodarką UE (po Malcie i Irlandii), i chociaż w 2020 r. zanotowała recesję, to na tle innych państw była ona relatywnie łagodna.

Z kolei PKB per capita w kategoriach parytetu siły nabywczej w Polsce z poziomu 73 proc. średniej unijnej w 2019 r. wzrósł do 76 proc. w 2020 r.

Kryzysy nam niestraszne

Polska gospodarka okazała się jednak wyjątkowo odporna na kryzys pandemiczny. Gdy inni zmagali się ze spadkiem popytu na ich towary, Polacy eksportowali na potęgę. Jeszcze nigdy w historii wartość polskiego eksportu nie była tak wysoka - w 2020 r. wyniosła 271 mld dolarów. Utrzymując wysoką dynamikę wzrostu, możemy niebawem wyprzedzić dużo większe pod względem geograficznym oraz liczby mieszkańców Indie.

Reklama

Jesteśmy także istotnym, 20. na świecie, importerem, wyprzedzając m.in. Rosję. Przestaje już więc dziwić, że więcej osób do nas imigruje, niż z Polski emigruje. W 2018 r. o 24,3 tys. osób więcej przyjechało do naszego kraju, niż z niego wyjechało. W 2019 r. (najnowsze dane) saldo migracji wyniosło już 46,1 tys. osób. Dobrze świadczy to o atrakcyjności naszego kraju, trzeba jednak dodać że zwiększony napływ ludności nie przekłada się na większe zainteresowanie uzyskaniem obywatelstwa naszego kraju.

Ciąży dług i wysoka inflacja

Negatywne zjawiska dotyczące Polski to rosnące zadłużenie oraz wysoka inflacja. Owszem, w roku przedpandemicznym dług publiczny Polski był na bezpiecznie niskim poziomie 45,6 proc. PKB, ale obecnie sięga już 57 proc. i nie widać na razie - poza podnoszeniem podatków - pomysłów, jak go spłacić.

Polityka banku centralnego, która miała łagodzić ciężar długu, stała się obecnie poważnym problemem społecznym, gdyż przełożyła się na wysoką inflację. Rząd przygotował wprawdzie "tarczę antyinflacyjną", może się ona jednak przyczynić do podniesienia inflacji w kolejnych miesiącach.

Rosną stopy procentowe, nie tylko te wyznaczane przez bank centralny, lecz także - co ważniejsze - te rynkowe, w wyniku czego wzrosła rentowność polskich obligacji. Oznacza to, że inwestorzy patrzą na sytuację w Polsce z większym niż przed rokiem niepokojem. Dobrą wiadomością jest fakt, że nasze zadłużenie zagraniczne netto w 2020 r. stanowiło już jedynie 16 proc. PKB, co było wartością niższą, niż w poprzednich latach (21 proc. w 2019 r.).

Zmniejsza to ryzyko niewypłacalności zewnętrznej naszego kraju i możliwość wpływu nań zewnętrznych czynników, np. perturbacji na światowych rynkach walutowych. 2022 rok będzie czasem testu - czy rząd postanowi uwolnić polską gospodarkę, by ta szybciej leczyła pandemiczne rany, czy postanowi dokręcić regulacyjno-fiskalną śrubę. "Polski Ład" każe sądzić, że jesteśmy niebezpiecznie blisko drugiego scenariusza.

Kluczowe liczby

Polska należy do największych, ale nie najbogatszych gospodarek. W 2020 r. byliśmy 23. największą gospodarką świata (w USD) oraz 20. na świecie uwzględniając parytet siły nabywczej. Pod względem jednak bogactwa przypadającego na mieszkańca (PKB per capita) było to dopiero 43. miejsce na świecie i szóste od końca w UE

Od 1990 r., Polska gospodarka rosła wolniej niż średnia światowa i była 81. na świecie pod względem łącznego tempa wzrostu gospodarczego w tym okresie.

Choć w ciągu ostatniej dekady (2011-2020) Polska była szóstą, najszybciej rosnącą gospodarką UE (w 2019 r. na piątym miejscu), to dopiero 70. na świecie w tym okresie, nie zbliżając się nawet do tempa Irlandii - od trzech dekad europejskiego czempiona.

Przy tym tempie rozwoju dogonilibyśmy pod względem poziomu rozwoju Niemcy za 34 lata. Tempo konwergencji wzrosło jednak w ostatnich latach i jeśli utrzyma się to z ostatnich pięciu lat, gospodarkę niemiecką dogonimy około 2035 roku.

Polska w 2020 r. była na 22. miejscu na świecie pod względem wartości eksportu, utrzymując to miejsce już piąty rok z rzędu. Rosnącą wielkość naszej gospodarki potwierdza też 20. największy wartościowo import na świecie. Większość krajów UE odnotowała w 2020 r. spadek eksportu.

W 2020 r. Polska znalazła się na 25. miejscu na świecie pod względem nadwyżki handlowej (w 2019 r. było to 44. miejsce), co jest dużym sukcesem, biorąc pod uwagę długie lata utrzymywania się w naszym kraju deficytu handlowego. W 2019 roku Polska była 11. największym eksporterem z UE, a w 2020 r. awansowała na dziewiąte miejsce. 

Najlepiej handlowało nam się z krajami UE. W 2020 r. Polska zajęła wysokie, 5. miejsce w Unii pod względem wysokości nadwyżki w handlu wewnątrzunijnym, gdy przed 2013 r. mieliśmy deficyty. Pokazuje to, jak ważny dla rozwoju naszego kraju jest dostęp do rynku wewnętrznego UE - w przypadku ew. wyjścia z UE (i m.in. wprowadzenia ceł na nasze towary) nasza gospodarka dużo by straciła.

Wzrost w 2021 r. jest niepewny. Po wysokim odbiciu gospodarek w 2. kwartale 2021 r. (wzrost gospodarczy Polski był dopiero na 18. miejscu w UE 27) widać słabnące jego tempo w trzecim. Inflacja przyspieszyła w całej UE, lecz przez większość 2020 r. i 2021 r. unijnym rekordzistą pod tym względem była Polska.

Znajdujemy się blisko progu zadłużenia. Przeciętne zadłużenie krajów transformacji systemowej UE systematycznie rośnie. W 2020 r. długi publiczne krajów UE wzrosły przeciętnie o 20 proc. (w stosunku do ich PKB), a w Polsce więcej - o ok. 25 proc. Gdyby powtórzyła się sytuacja z poprzedniego kryzysu finansowego, limit 60 proc. PKB byłby zagrożony.

oprac. W.Sz.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »