Rozpoczęły się wyłączenia prądu

W związku z ograniczeniem dostaw prądu ArcelorMittal Poland został zmuszony ograniczyć produkcję - podała rzeczniczka firmy Sylwia Winiarek. Zdaniem analityków, na przerwy w dostawach najbardziej narażone są duże miasta i przemysł. Częściowe ograniczenia będą dotykać ponad 1,6 tys. przedsiębiorstw.

W związku z ograniczeniem dostaw prądu ArcelorMittal Poland jest zmuszony ograniczyć produkcję w swych zakładach - podała w poniedziałek rzeczniczka firmy Sylwia Winiarek. W oddziale ArcelorMittal w Dąbrowie Górniczej - dawnej Hucie Katowice - zatrzymano część przetwórczą.

Ograniczenia - dotyczące zakładów przemysłowych - związane są z utrzymującą się nad Polską falą upałów, a co za tym idzie niskim poziomem rzek oraz wysoką temperaturą powietrza i wody wykorzystywanej w obiegach chłodzenia.

- 20. stopień zasilania oznacza, że pobieramy ustaloną minimalną moc. Instalacje, które można bezpiecznie wyłączyć, są wyłączane. W hucie w Dąbrowie Górniczej zatrzymana została już część przetwórcza, czyli dwie walcownie, a także dwie taśmy spiekalnicze. Instalacje działające w ruchu ciągłym, których ze względów bezpieczeństwa pracowników i samych urządzeń nie można wyłączyć, są wyhamowywane - przekazała PAP Winiarek.

Reklama

Rzeczniczka dodała, że na razie trudno prognozować, jaki będzie wpływ tej sytuacji na poziom produkcji - będzie to zależało od ustaleń PSE i od tego, jak długo potrwają ograniczenia. "Z całą pewnością sytuacja jest trudna, szczególnie jeżeli chodzi o zakłady w części surowcowej, czyli wielkie piece i stalownie" - podkreśliła.

ArcelorMittal Poland jest największym producentem stali w Polsce, skupiającym ok. 70 proc. potencjału polskiego przemysłu hutniczego. W skład firmy wchodzi pięć hut: w Krakowie, Dąbrowie Górniczej, Sosnowcu, Świętochłowicach i Chorzowie.

Do koncernu należą też Zakłady Koksownicze Zdzieszowice, największy producent koksu w Europie o zdolności produkcyjnej rzędu 4,2 mln ton koksu rocznie. ArcelorMittal zatrudnia w Polsce ponad 11 tys. osób, a wraz ze spółkami zależnymi - ponad 14 tys. ArcelorMittal, do którego należy polska spółka, to największy na świecie producent stali, obecny w ponad 60 krajach.

Polskie Sieci Elektroenergetyczne SA (PSE) podały, że od poniedziałku od godz. 10. wprowadzają ograniczenia w dostarczaniu i poborze energii elektrycznej na obszarze całego kraju. PSE w ubiegły piątek apelowały o ograniczenie zużycia energii elektrycznej w okresach szczytowego zapotrzebowania, tj. w godz. 11-15.

OPINIE:

Ministerstwo Gospodarki informuje, że w związku z nadzwyczajną sytuacją dot. konieczności wprowadzenia ograniczeń w dostarczeniu i poborze energii elektrycznej przez Polskie Sieci Elektroenergetyczne (PSE), monitoruje na bieżąco sytuację i jest w stałym kontakcie z operatorem sieci przesyłowych. Jednocześnie informujemy, że dostawy energii dla odbiorców indywidualnych nie są zagrożone.

Konieczność wprowadzenia ograniczeń w dostarczaniu i poborze energii elektrycznej związana jest z utrzymującą się od kilku dni bardzo wysoką temperaturą oraz niskim poziomem wód niezbędnych w procesie chłodzenia.

Ponadto Operator Sieci Przesyłowych (OSP), we współpracy ze służbami dyspozytorskimi wytwórców energii, sieci dystrybucyjnych oraz dużych odbiorców energii na bieżąco podejmuje działania dotyczące bilansowania pracy Krajowego Systemu Elektroenergetycznego skierowane na zapewnienie bezpieczeństwa dostaw energii elektrycznej do wszystkich odbiorców.

Upały, które utrudniają pracę elektrowni oraz masowo wykorzystywana klimatyzacja, co przekłada się na rekordowe zapotrzebowanie na prąd - to zdaniem ekspertów powody wprowadzonych przez PSE ograniczeń w dostawach energii. Najbardziej narażone są duże miasta i przemysł.

Jak tłumaczy PAP Justyna Piszczatowska z portalu WysokieNapiecie.pl, tzw. 20 poziom zasilania oznacza ograniczenia dostaw do zakładów przemysłowych. Z czego bierze się obecny kryzys? - Powodem jest fala upałów, która nawiedziła Polskę. Polskie elektrownie chłodzone są wodą z rzek i jezior. Temperatury powyżej 30 stopni, z którymi mamy do czynienia już od ponad tygodnia, sprawiają, że poziom wód jest na niskim poziomie, a do tego woda jest za ciepła, by efektywnie chłodzić nią bloki w elektrowniach - mówi PAP.

Jak dodaje, Polacy szukając wytchnienia przed upałem, włączają klimatyzację i inne urządzenia chłodzące, a w efekcie zapotrzebowanie na moc w systemie sięga rekordowych poziomów. - Wydawałoby się, że skoro potrzebujemy więcej energii, niż polskie elektrownie są w stanie wytworzyć, to wystarczyłoby zwiększyć import? To nie do końca tak działa. Upał wpływa też na pracę sieci przesyłowych. Są one przeciążone i nie jesteśmy w stanie podeprzeć się importem - podkreśla. Dodaje, że niemal tyle samo energii, ile wpływa obecnie do Polski z Niemiec i Szwecji, płynie dalej z Polski na południe - do Czech i Słowacji.

Zdaniem Piszczatowskiej, najmocniej na ryzyko ograniczeń wystawione są duże miasta, bo to w nich zapotrzebowanie na moc w szczytowych momentach rośnie najbardziej.

Według Polskich Sieci Elektroenergetycznych (PSE) szczytowe zapotrzebowanie na prąd występuje w godz. 11-15.

- Nieoficjalnie wiadomo, że do pracy przywracane są stare bloki w elektrowniach, które były utrzymywane w rezerwie i na polecenie PSE pracują teraz w tzw. wymuszeniu. Rzecz w tym, że część z nich nie była uruchamiana przez ostatnie 2-3 lata, co oznacza, że mogą być awaryjne - powiedziała Piszczatowska.

Jak dodała, według danych Giełdowej Platformy Informacyjnej nieplanowane ubytki mocy przekraczały 2,2 gigawata i dotyczyły wielu najważniejszych elektrowni (wyłączone zostały bloki m.in. w Kozienicach, Turowie, Bełchatowie, Opolu, Połańcu, Sierszy, Łagiszy, Stalowej Woli i Rybniku). W takich okolicznościach każda nieprzewidziana awaria w elektrowni może przyczynić się do awarii systemu energetycznego na szeroką skalę.

Prof. Władysław Mielczarski tłumaczy, że 20. stopień oznacza, że operator może np. zwrócić się do jakiejś huty telefonicznie z prośbą o zredukowanie zapotrzebowania poboru. Jak powiedział, powodem obecnego stanu rzeczy jest to, że w Polsce mało dba się o klasyczne, konwencjonalne źródła energii, które mogłyby bardzo szybko regulować zmieniające się zapotrzebowanie na prąd. - Operator nie ma więc narzędzi do działania. Jeśli budujemy wiatraki, to jednocześnie powinniśmy budować elektrownie gazowe, które będą szybko regulowały dostawy mocy - tłumaczy PAP.

Jego zdaniem ograniczenia nie powinny dotknąć gospodarstw domowych. - Sytuacja wróci do normy, co nie znaczy, że wywołujące ją czynniki znikną. Za rok będzie to samo. Obecnie w Polsce zainstalowanych jest 4 000 MW mocy energii wiatrowej, a mamy pozwolenie na 18 000 MW. Jeśli nie będzie tego wiatru, a będzie gorąco, to będziemy mieli problem. Jeszcze większy problem pojawi się, gdy będzie chłodno i wiatru będzie dużo.

Wtedy system praktycznie zacznie się rozpadać. Te czynniki będą i trzeba mówić o tym, że w Polsce potrzebne są źródła rezerwowe, szybko działające. Są droższe, niż te klasyczne, wielkie bloki, ale są potrzebne, bo inaczej pewnego dnia stracimy zasilanie. Trzeba sobie powiedzieć, że przetrwaliśmy ten 2015 rok, ale rok 2016 może być jeszcze gorszy - powiedział.

Według prognoz Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej, w wielu miejscach Polski wysokie temperatury przekraczające 30 st. C maja utrzymywać się przez najbliższe dni.

Zgodnie z przepisami, ograniczenia w dostarczaniu i poborze energii elektrycznej na określony czas mogą być wprowadzane przez Radę Ministrów, ale w przypadku wystąpienia zagrożenia bezpieczeństwa dostaw energii, wprowadzić może je operator systemu przesyłowego.

W poniedziałek rano PSE poinformowały, że wprowadzają od godz. 10.00 ograniczenia w dostawach i poborze energii w całym kraju. Od godziny 10.00 do godz. 17.00 obowiązuje w Polsce tzw. 20 stopień zasilania.

Indywidualnym odbiorcom oraz instytucjom takim jak szpitale nie grożą przerwy w dostawach energii - zapewniła w poniedziałek premier Ewa Kopacz.

- Mimo trudnej sytuacji w polskiej energetyce mamy dla obywateli, czyli dla bezpośrednich odbiorców prądu, dobrą informację. Indywidulanym odbiorcom, ale też takim instytucjom jak szpitale czy innym instytucjom podobnym, które gwarantują nam bezpieczeństwo i zdrowie, nie grożą przerwy w dostawach prądu - zapowiedziała po spotkaniu zespołu zarządzaniu antykryzysowego.

Jak poinformowała, częściowe ograniczenia będą jednak dotykać ponad 1,6 tys. przedsiębiorstw, przy czym nie powinny mieć one negatywnego wpływu na ich zdolności produkcyjne. "Będziemy robić wszystko aby te ograniczenia w dostawach prądu były jak najmniej uciążliwe" - zapewniła premier.

PAP
Dowiedz się więcej na temat: energia elektryczna | ArcelorMittal | PSE-Operator SA | hutnictwo
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »