Unijny budżet przyjęty, ale będzie veto?

Porozumienie budżetowe osiągnięte w piątek na szczycie UE w Brukseli nie umocni konkurencyjności gospodarki europejskiej, a przeciwnie - osłabi ją - uznali we wspólnym oświadczeniu szefowie największych frakcji w Parlamencie Europejskim i zagrozili wetem.

Porozumienie budżetowe osiągnięte w piątek na szczycie UE w Brukseli nie umocni konkurencyjności gospodarki europejskiej, a przeciwnie - osłabi ją - uznali we wspólnym oświadczeniu szefowie największych frakcji w Parlamencie Europejskim i zagrozili wetem.

Joseph Daul (EPL), Hannes Swoboda (socjaldemokraci), Guy Verhofstadt (liberałowie) oraz Rebbeca Harms i Daniel Cohn-Bendit (Zieloni) wyrazili opinię, że PE nie może zaakceptować piątkowego porozumienia w jego obecnej formie. "Ubolewamy, że (Herman) Van Rompuy nie rozmawiał z nami i nie negocjował w ostatnich miesiącach" - napisali.

Wskazali też, że teraz rozpoczną się "prawdziwe negocjacje z Parlamentem Europejskim" i podkreślili: "Utrzymamy nasze priorytety, które wielokrotnie jasno przedstawialiśmy". Podkreślili, że głównym priorytetem PE jest promowanie wzrostu gospodarczego i inwestycji w UE i przyczynianie się w ten sposób do wychodzenia Europy z kryzysu.

Reklama

Sygnatariusze oświadczenia wyrazili zdziwienie tym, że "przywódcy UE zgodzili się na budżet, który mógłby doprowadzić do deficytu strukturalnego", nawiązując do różnicy między tzw., płatnościami a zobowiązaniami, która przekracza 50 mld euro. Podkreślili, że budżet musi być zrównoważony.

Wskazali na potrzebę stworzenia możliwości rewizji ram finansowych w ciągu dwóch lub trzech lat. "Nie akceptujemy oszczędnościowego budżetu na siedem lat" - napisali. Powtórzyli kolejny postulat PE, czyli zwiększonej elastyczności tzn. możliwości przenoszenia niewykorzystanych środków z poszczególnych lat i działów budżetu do innych. Ponownie zaapelowali także o zasilenie budżetu tzw. środkami własnymi jak np. podatek od transakcji finansowych.

Uznali też, że nie mogą zaakceptować budżetu "opartego wyłącznie na priorytetach z przeszłości". Wskazali, że konieczne jest wspieranie polityki zorientowanej na przyszłość, umacniającej europejską konkurencyjność.

Zdaniem szefów największych frakcji w PE ostateczna wersja budżetu "określi, czy druga dekada XXI wieku będzie pamiętana jako czas dalszej integracji z korzyścią dla wszystkich Europejczyków, czy czas zastoju dla Europy, lub nawet zostawania w tyle w zglobalizowanym świecie".

Szef Parlamentu Europejskiego Martin Schulz powiedział na konferencji podczas szczytu UE, że dotychczas dyskutowane na spotkaniu przywódców propozycje budżetu na lata 2014-20 oznaczają ok. 50 mld deficytu. Zagroził, że nie zaakceptuje takiej propozycji.

Według Schulza wygląda na to, że przywódcy uzgodnią siedmioletni budżet ze zobowiązaniami na poziomie ok. 960 mld euro, a płatnościami - w wysokości 910-913 mld euro. "To nazywamy deficytem. Mamy wyższe zobowiązania niż dane do dyspozycji pieniądze. Dla nas płatności są ważniejsze" - podkreślił dodając, że PE jest "skrajnie sceptyczny wobec takiej propozycji budżetowej".

Dodał, że już roczny budżet na rok 2013 ma deficyt w wysokości 16 mld euro. "Jeśli będziemy postępować tak dalej, to UE stanie się unią deficytu. (...) Ja się pod takim budżetem nie podpiszę - zapowiedział. - Jestem zdziwiony, że nikt nie bierze tego poważnie".

Szef PE krytykował też zapowiadane cięcia, które jego zdaniem są drastyczne. "PE jest gotowy na oszczędności, ale nie zgodzi się na amputację budżetu UE" - powiedział.

"Parlament jest skrajnie sceptyczny w stosunku do obecnej propozycji" - podkreślił i przypominał, że im dalsza będzie ona od tego, co zaproponowała Komisja Europejska w czerwcu 2911 r., tym mniejsza jest szansa na uzyskanie poparcia europosłów. "Z rocznymi budżetami nie mielibyśmy żadnego problemu, ale dążymy do uzgodnienia wieloletniej perspektywy finansowej dla UE" - powiedział pytany o możliwości braku porozumienia przywódców.

W razie braku kompromisu ws. wieloletniego budżetu na lata 2014-2020 może obowiązywać tzw. prowizorium oparte o roczne budżety odpowiadające wielkości budżetu z 2013 r.

Przypomniał, że do zaakceptowania porozumienia wykutego przez szefów państw i rządów potrzeba poparcia PE. Za głosować musi 380 eurodeputowanych. Poinformował, że otrzymał sygnały od różnych liderów frakcji w PE, że będą wnioskować o tajne głosowanie ws. budżetu. Schulz będzie zobligowany do przeprowadzenia głosowania w sprawie ewentualnej tajności głosowania nad budżetem, jeśli będzie o to wnioskowało co najmniej 151 posłów.

Zdaniem Schulza, szef Rady Europejskiej Herman Van Rompuy jest w bardzo trudnej sytuacji, bo pomiędzy krajami UE są nadal rozbieżności w kwestii przyszłego budżetu UE. "Musi pogodzić trzy tendencje - interesów związanych z rolnictwem, z polityką spójności jak i tych państw, które domagają się oszczędności. To prowadzi do konfliktów" - powiedział.

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »