Cofnięcie S&P 500 na 2100

Końcówka minionego tygodnia była wyjątkowo niekorzystna na rynków akcyjnych. Amerykańskie indeksy odnotowały pierwszą poważną korektę od czasu ogłoszenia wyników brytyjskiego referendum. Podczas piątkowej sesji S&P 500 stracił 2.5 proc., a dzisiejsze poranne notowania kontraktów terminowych dalej zniżkują. W trakcie sesji azjatyckiej poziom 2100 pkt. został jednak wybroniony.

Końcówka minionego tygodnia była wyjątkowo niekorzystna na rynków akcyjnych. Amerykańskie indeksy odnotowały pierwszą poważną korektę od czasu ogłoszenia wyników brytyjskiego referendum. Podczas piątkowej sesji S&P 500 stracił 2.5 proc., a dzisiejsze poranne notowania kontraktów terminowych dalej zniżkują. W trakcie sesji azjatyckiej poziom 2100 pkt. został jednak wybroniony.

Poziom 2140 pkt., na którym znajdowały się pierwsze szczyty z 2015 roku został z łatwością przełamany. 2100 pkt. już kilkukrotnie w ciągu ostatniego roku stanowiło na tego indeksu poważną barierę, z której pokonaniem borykał się co najmniej trzykrotnie. Jest więc szansa, że spadki zostaną w tym miejscu wyhamowane, niemniej jednak obserwując dynamikę ostatniego cofnięcia ryzyko pozycji długich jest wyjątkowo wysokie. Wyraźne przełamanie 2100 pkt. otworzy drogę w kierunku dalszych spadków indeksu.

Wydaje się, że u podstaw tego ruchu leży raczej dość jastrzębi przekaz jaki wysłał rynkom w piątek szef oddziału Fed w Boston Eric Rosengren, niż brak działań Europejskiego Banku Centralnego na czwartkowym posiedzeniu, gdyż impuls spadkowy wyraźne popłyną zza oceanu. Zdaniem przedstawiciela Fed istnieją bowiem rozsądne przesłanki za podwyżkami stóp procentowych, a zbyt długie wyczekiwanie za zacieśnienie polityki monetarnej rodzi ryzyka dla gospodarki. Podkreślał on, że stopniowa normalizacja polityki pieniężnej jest konieczna, a rynek pracy jest bliski stanowi pełnego zatrudnienia.

Reklama

Kluczowe dla dalszego zachowania Wall Street mogą okazać się dzisiejsze wystąpienia amerykańskich bankierów centralnych, zaplanowane w godzinach popołudniowych. Choć wydaje się, że słowa Erica Rosengrena były pretekstem do korekty, to jednak u podstaw tego ruchu leży zmiana perspektyw polityki monetarnej w USA. Dziś głos zabiorą szef Atlanta Fed Dennis Lockhart, prezes oddziału Fed w Minneapolis Neel Kashkari oraz członek zarządu Fed Lael Brainard. Dodatkowo w dalszej części tygodnia poznamy sierpniowe dane o sprzedaży detalicznej oraz produkcji przemysłowej w USA, które mogą mieć duży wpływ na zachowanie indeksów. Lepsze od prognoz dane powinny wspierać ceny akcji, słabsze natomiast przeciwnie.

Na rynku ropy naftowej obserwujemy dalsze spadki, co jest związane z piątkowymi danymi na temat aktywnych wież wiertniczych w USA. Baryłka ropy WTI o poranku kosztuje 45 USD. Rynek nie przejął się ostatnimi konsultacjami producentów ropy przed zbliżającym się szczytem w Algierii.

Agencja ratingowa Moody`s w piątek nie opublikowała rewizji oceny wiarygodności kredytowej Polsce, tego typu sytuacje zdarzają się niezwykle rzadko i wynikają z pojawiających się problemów w dokonaniem rewizji i potwierdzeniem ratingu na niezmienionym poziomie. Dla złotego oczywiście jest to czymś pomiędzy cięciem ratingu, a jego utrzymaniem, niemniej jednak po możliwym krótkotrwałym umocnieniu na skutek braku cięcia oceny wiarygodności kredytowej, ryzyko tego ruchu dalej się utrzymuje.

Negatywna perspektywa, którą Polska otrzymała w maju oznacza, że z prawdopodobieństwem 1/3 rating w ciągu kolejnego roku zostanie obniżony. Kolejna rewizja ratingu zaplanowana jest na styczeń 2017.

Rafał Sadoch

mForex.pl
Dowiedz się więcej na temat: giełdy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »