Praca się już nie opłaca
Oczekiwania Polaków związane z wysokością wynagrodzenia w ciągu ostatniego roku poszybowały tak wysoko, że firmy mają problemy ze znalezieniem chętnych do pracy za stawki, które jeszcze w 2007 r. uznawano za atrakcyjne. Brakuje nie tylko robotników budowlanych, ale coraz częściej nie sposób znaleźć chętnych do pracy w handlu i usługach.
Narzekają rolnicy, właściciele sadów, ogródków piwnych i supermarkety - pisze Dziennik.
- Oferujemy 10 zł brutto za godzinę i to jest najwyższa stawka w Poznaniu. Prowadzimy bezpłatne szkolenia, bony na zakupy. I to wszystko nie pomaga w przyciągnięciu pracowników. Od zaraz potrzeba przynajmniej 20 kasjerek do sklepów - mówi Dziennikowi Cezary Wieczorek z poznańskiej agencji pracy tymczasowej Feniks.
Jacek Skory, rzecznik sieci Tesco, nie ukrywa, że w niektórych placówkach wydłużą się kolejki do kasy. - Przeciętny hipermarket zatrudnia 300 pracowników. Biorąc pod uwagę urlopy, również te na żądanie, chorobowe, pozostaje do obsadzenia miesięcznie 1200 nieobecności w pracy, których nie ma jak wypełnić - mówi Skory.
Podobne problemy mają właściciele pubów, którzy nie uruchomili w tym roku ogródków na zewnątrz lokali. - 1500 zł pensji plus napiwki nie jest już żadną zachętą do pracy dla Polaków w sezonie. A na więcej mnie po prostu nie stać - mówi wprost Grzegorz Wróblewski, właściciel pubu z Chorzowa.
Zgodnie z najnowszym raportem "Rynek pracy specjalistów", przygotowywanym przez ekspertów Pracuj.pl w handlu i sprzedaży wolnych jest 12 tys. miejsc pracy.
Nikt nie liczy dodatkowych wakatów pracy tymczasowej w rolnictwie i ogrodnictwie. Powód jest jeden - brak jakiegokolwiek zainteresowania pracą w tych branżach.
Więcej w "Dzienniku"