Wzrosty na giełdach; rynek uwierzył w uniknięcie klifu fiskalnego

Podczas gdy jeszcze dzień wcześniej inwestorzy martwili się, czy uda się rozwiązać problem klifu fiskalnego, w środę nastroje odwróciły się o 180 stopni i na rynkach zapanował optymizm. W efekcie główne indeksy nowojorskiej giełdy szły zgodnie w górę.

Podczas gdy jeszcze dzień wcześniej inwestorzy martwili się, czy uda się rozwiązać problem klifu fiskalnego, w środę nastroje odwróciły się o 180 stopni i na rynkach zapanował optymizm. W efekcie główne indeksy nowojorskiej giełdy szły zgodnie w górę.

Na zamknięciu Dow Jones Industrial wzrósł o 0,83 proc., do 12.985,57 pkt.

Nasdaq zyskał 0,79 proc. i wyniósł 2.991,35 pkt.

Indeks S&P 500 wzrósł o 0,78 proc. i wyniósł na koniec dnia 1.409,86 pkt.

Republikański przewodniczący Izby Reprezentantów John Boehner ocenił w środę, że porozumienie w sprawie klifu fiskalnego w USA może zostać osiągnięte. Boehner oświadczył, że jest gotowy na ustępstwa w sprawie wysokości podatków pod warunkiem, że będzie temu towarzyszyło ograniczenie wydatków budżetowych.

Klif fiskalny to spodziewana wraz z początkiem 2013 roku kumulacja automatycznego podniesienia podatków i cięć w wydatkach publicznych w USA. Taką sytuację stworzono w zeszłym roku, gdy Kongresowi nie udało się znaleźć długoterminowego rozwiązania problemu amerykańskiego deficytu budżetowego.

Reklama

Szacuje się, że koszt klifu fiskalnego, jeśli do niego dojdzie, wyniesie 650 mld USD - równowartość około 4 proc. amerykańskiego PKB. Większość analityków spodziewa się jednak, że uda się znaleźć rozwiązanie, które ograniczy ten negatywny wpływ do 1-1,5 proc. PKB USA.

Polityk Partii Demokratycznej, lider większości w Senacie USA, Harry Reid dzień wcześniej wyraził swoje zaniepokojenie, że postęp w negocjacjach w sprawie klifu fiskalnego jest niewielki.

Tymczasem prezydent USA Barack Obama rozpoczął kampanię mobilizowania opinii publicznej do poparcia jego propozycji redukcji deficytu budżetowego i uniknięcia w ten sposób klifu fiskalnego. Spotkał się on w Białym Domu z wybranymi przedstawicielami klasy średniej, której grozi znaczna podwyżka podatków, jeżeli Obama i Demokraci nie zdołają porozumieć się z Republikanami w Kongresie w sprawie deficytu.

W wygłoszonym tam przemówieniu przypomniał, że jego administracja nalega, by z końcem roku przedłużyć tymczasowe niższe podatki dla wszystkich Amerykanów z wyjątkiem obywateli o dochodach powyżej 250 tys. dolarów rocznie. Podkreślił, że najzamożniejsi powinni ponieść większy ciężar redukcji deficytu.

"Nie mamy jednak wiele czasu - tylko kilka tygodni. Nie sądzę, żeby nam się to udało jutro (porozumienie z Republikanami - PAP), ale jeśli wszyscy będą o tym mówić, w rozmowach ze swymi rodzinami, sąsiadami i przyjaciółmi, ufam, że ostatecznie nam się to uda" - powiedział Obama.

Tego samego dnia przywódca Stanów Zjednoczonych spotkał się z przedstawicielami biznesu. Przypomniał im, że w ich interesie leży uratowanie ludzi z klasy średniej - głównych nabywców ich produktów - od podwyżek podatków.

Departament Handlu poinformował, że sprzedaż nowych domów w USA spadła w październiku do 368 tysięcy w ujęciu rocznym. Analitycy spodziewali się, że sprzedaż nowych domów wyniesie 390 tys. Miesiąc wcześniej odnotowano 369 tys., po korekcie.

W USA zanotowano mały spadek indeksu wniosków o kredyt hipoteczny MBA. Indeks zniżkował w tygodniu zakończonym 23 listopada 2012 r. o 0,9 proc., po uwzględnieniu czynników sezonowych. Tydzień wcześniej wskaźnik spadł o 2,2 proc.

PAP
Dowiedz się więcej na temat: klif fiskalny | klify | wzrosty
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »