Podatek cukrowy uderzy Polaków po kieszeniach. Niektóre napoje podrożeją nawet o 40 proc.

W wyniku wprowadzenia przygotowywanego przez rząd Prawa i Sprawiedliwości podatku cukrowego ceny napojów słodkich w sklepach wzrosną o ok. 30-40 proc. - prognozuje Polska Federacja Producentów Żywności. Jak napisał portal wiadomoscihandlowe.pl, podczas poniedziałkowej konferencji prasowej przedstawiciele środowisk przetwórczych i rolniczych zaapelowali do premiera Mateusza Morawieckiego "o dialog" w sprawie szykowanej daniny.

- Jeszcze więcej podatków, biurokracji, opłat, gwałtownego wzrostu kosztów produkcji i płacy. Tempo strzyżenia przewyższa tempo odrastania. Skutek? Coraz mniej wełny, a finalnie zaczną padać owce. Pierwsze te mniejsze i słabsze - komentował później na Twitterze Andrzej Gantner, dyrektor generalny Polskiej Federacji Producentów Żywności.

Jak podkreślił, przedstawiciele biznesu mają nadzieję, że Ministerstwo Zdrowia wycofa się z projektu ustawy całkowicie. - Jeżeli nie i będzie chciało to przetestować na żywym organizmie gospodarki, to przynajmniej poprawmy to w taki sposób, że nie będzie to zabójstwem dla małych firm produkujących - podkreślił Gantner.

Reklama

Z materiałów udostępnionych podczas konferencji wynika, że w wyniku wprowadzenia podatku cukrowego, oprócz wzrostu cen napojów słodkich o 30-40 proc., spaść może o 37,6 proc. popyt na nektary i napoje owocowe (przy elastyczności cenowej 1,32), co przełożyłoby się na zmniejszenie zapotrzebowania na owoce i warzywa o 95 tys. ton.

Z badań IPSOS-u z grudnia ub.r. wynika, że 70 proc. Polaków sprzeciwia się wprowadzeniu podatku cukrowego. Jednocześnie 71,6 proc. Polaków potwierdza, że wzrost cen żywności w ciągu ostatniego roku miał negatywny wpływ na ich budżet domowy. Jeszcze więcej - bo 77 proc. osób o niższym statusie materialnym - zadeklarowało, że w przypadku podwyższenia cen żywności będzie szukało tańszych zamienników, nawet jeżeli będą one gorsze jakościowo.

Jak zapewnia PFPŻ, podatek cukrowy, wbrew szczytnym deklaracjom polityków partii rządzącej, nie przełoży się na poprawę zdrowia Polaków, za to uderzy konsumentów po kieszeniach. Organizacje reprezentujące biznes stoją na stanowisku, że cel nowej opłaty jest stricte fiskalny.

Producenci żywności przewidują, że podatek cukrowy poskutkuje "mocnym osłabieniem konkurencyjności polskich sadowników, rolników i przetwórców cukrowych". W ich ocenie danina będzie także "poważną ingerencją w funkcjonowanie przedsiębiorstw w samym środku roku budżetowego" (1 kwietnia - red.), a "skutki podatku odczują w 70 proc. małe i średnie przedsiębiorstwa".

Ze względu na bardzo krótkie vacatio legis przewidziane w projekcie, przedstawiciele biznesu podnoszą argument, że konsultacje społeczne są niewystarczające i nie uwzględniają kluczowych postulatów pracodawców. Dla porównania wskazano, że vacatio legis dla podatku cukrowego w Wielkiej Brytanii trwało dwa lata.

- Rząd chce pozyskać jak największe środki do budżetu, w jak najkrótszym czasie, opodatkowując wszystkie kategorie napojów: z dodatkiem cukru, o zerowej zawartości cukru, z dodatkiem soków, roślinne, mleczne, oraz z dodatkiem kofeiny lub tauryny. Oficjalny powód to troska o zdrowie Polaków. Rzeczywisty powód? To kolejny podatek, zapewniający 2,2 mld zł wpływów budżetowych - przekonuje PFPŻ.

Według organizacji biznesowych, podatek cukrowy doprowadzić może do wymiernych strat polskiej gospodarki. Podczas konferencji wskazano m.in. na bankructwo przedsiębiorstw, utratę pracy "przez tysiące pracowników", mocne osłabienie konkurencyjności polskich rolników, sadowników, przetwórców cukru oraz przedsiębiorców. Zdaniem producentów, wprowadzenie podatku negatywnie wpłynie też na opłacalność uprawy buraka cukrowego oraz na kondycję finansową producentów cukru, którzy zmagają się ze znacznymi obniżkami cen cukru w UE.

Polska Federacja Producentów Żywności wskazuje też, że w innych krajach, w których wprowadzono podatek cukrowy (lub jego odpowiedniki), danina okazała się fiaskiem. Przykładami są Dania i Finlandia, w których podatek cukrowy obejmujący szereg kategorii produktowych, według zapewnień PFPŻ, nie wywołał efektu zdrowotnego i przełożył się na "minimalny spadek" konsumpcji cukru. W Danii podatek zniesiono w 2014 r., a w Finlandii ograniczono daninę w 2017 r.

Podatek od słodkich napojów wciąż obowiązuje w Wielkiej Brytanii oraz w Węgrzech (tu także opodatkowano dodatkowe kategorie produktów). Jednak i tutaj, jak zapewnia PFPŻ, daniny nie przełożyły się na poprawę zdrowia konsumentów. Na Węgrzech konsumpcja cukru wręcz wzrosła, a część konsumentów przestawiła się na kupno tańszych, bardziej kalorycznych zamienników produktowych.

Sprzeciwiając się podatkowi cukrowemu, PFPŻ argumentuje też, że zaproponowana przez Ministerstwo Zdrowia stawka daniny jest czwartą najwyższą w Europie (po Norwegii, Irlandii i Wielkiej Brytanii), mimo że siła nabywcza Polaków wciąż pozostaje poniżej średniej dla kontynentu. Uwzględniając parytet siły nabywczej, podatek cukrowy w Polsce będzie dwukrotnie wyższy niż we Francji.

Kolejny argument podnoszony przez PFPŻ to nieskuteczność podatków od cukru. - Co naprawdę mówi Światowa Organizacja Zdrowia? Przyznaje, że nakładanie podatków na produkty o podwyższonej zawartości cukru, nie jest do końca skutecznym rozwiązaniem. Nie ma wystarczających dowodów na to, by promować pozytywny wpływ zastosowania podatków na stan zdrowia konsumenta - czytamy w materiałach udostępnionych przez PFPŻ.

Organizacja reprezentująca producentów żywności idzie wręcz o krok dalej i określa podatek cukrowy mianem "antyzdrowotnego". Dlaczego? - Wprowadzony na Węgrzech, w Wielkiej Brytanii i USA podatek cukrowy nie zmienił niezdrowych nawyków konsumentów. Po radykalnym wzroście cen kupowali oni tańsze, bardziej kaloryczne i gorsze jakościowo zamienniki - tłumaczy PFPŻ.

W poniedziałkowym komunikacie PFPŻ zapewnia, że producenci buraka cukrowego, sadownicy, przetwórcy cukru, właściciele firm produkujących napoje, sklepikarze i restauratorzy "wyrażają obawy o przyszłość, z jaką będą musieli się mierzyć od kwietnia 2020 r". - Niestety, do tej pory rząd nie pokusił się o szeroką analizę skutków społeczno-gospodarczych, jakie ze sobą niesie to kolejne obciążenie finansowe. Zdaniem przedstawicieli branży, zaproponowana przez MZ ustawa jest antygospodarcza, antyspołeczna, antykonsumencka, a nawet, wbrew zapewnieniom rządzących, antyzdrowotna - napisano.

Szybkie tempo wprowadzanych przez obóz Prawa i Sprawiedliwości zmian oznacza, zdaniem PFPŻ, że rolnicy nie wiedzą, ile buraków cukrowych i za jaką cenę sprzedadzą, a sadownicy nie wiedzą, jaka część ich zbiorów znajdzie nabywców. Z kolei sprzedawcy "nie są w stanie przewidzieć, ile towarów uda im się sprzedać", a producenci "nie wiedzą, ile produktów mają wyprodukować".

- W obliczu wszystkich tych niewiadomych, branża zadaje pytanie, czy warto jest w takim tempie i takim kształcie wprowadzać podatek od cukru? - pyta retorycznie PFPŻ.

Organizacja zrzeszająca producentów nie ma wątpliwości, że wprowadzenie nowego podatku przełoży się na podwyżki cen żywności w sklepach, a zatem będzie obciążeniem dla "zwykłych ludzi". - To oni za moment poczują wyższe ceny, nie tylko słodzonych napojów, których w dużej mierze dotyczy projekt ustawy, ale także innych produktów żywnościowych, zawierających w składzie cukier - zapewnia Polska Federacja Producentów Żywności.

wiadomoscihandlowe.pl
Dowiedz się więcej na temat: podatek cukrowy | napoje | handel
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »