Rząd: Cywilizujemy hazard. Opozycja: Chodzi tylko o dochody

Ochrona graczy przed negatywnymi skutkami hazardu i walka z szarą strefą - to według wiceministra finansów Wiesława Janczyka główne cele projektu nowelizacji ustawy hazardowej, którego pierwsze czytanie odbyło się w Sejmie. Większość klubów opozycyjnych skrytykowała projekt, twierdząc, że w rzeczywistości rozszerza zakres legalnego hazardu, obejmując go monopolem państwa. A także, że głównym celem rządu, związanym z tą ustawą, jest zwiększenie dochodów budżetu.

Projekt przedstawiał posłom wiceminister finansów Wiesław Janczyk. Podkreślał, że gruntownie zmienia on ustawę z 2009 roku, a zarazem wprowadza silną kontrolę państwa w obszarze gier na automatach.

Przyznał, że dokument rozszerza katalog gier, które będą mogły być legalne (umożliwia np. grę w pokera poza kasynami do gry). Jednocześnie większość gier hazardowych, w myśl projektu, będzie objętych monopolem państwa, dzięki czemu "gracze będą mogli czuć się bezpiecznie".

Dokument zakłada, że będzie można urządzać gry na automatach także poza kasynami, ale będzie to w punktach prowadzonych przez spółkę skarbu państwa. - Chcemy, by te urządzenia były spięte w jedną sieć i w 100 proc. monitorowane - mówił Janczyk.

Reklama

Nowe prawo, jak podkreślał, ma doprowadzić do zmniejszenia "szarej strefy" w grach hazardowych, "zwłaszcza w obszarze gier na automatach i w internecie". Monopolem państwa objęte będzie bowiem także urządzanie gier hazardowych w internecie, z wyjątkiem zakładów wzajemnych i loterii promocyjnych.

Projekt, mówił wiceminister, przewiduje możliwość blokowania dostępu do nielegalnych stron internetowych oraz "utrudnianie wykonywania płatności na rzecz podmiotów oferujących nielegalne gry hazardowe w internecie". Szef MF ma ponadto prowadzić rejestr domen służących do oferowania gier hazardowych niezgodnie z ustawą. Każdy, kto będzie chciał wejść na taką domenę, będzie od razu przekierowywany na stronę MF i uzyska informację, że to domena nielegalna.

Od wpisu do rejestru przysługiwał będzie sprzeciw, a procedura będzie objęta kontrolą sądową. Z nielegalnych stron będą także usuwane odnośniki, oferujące szybkie wpłaty. - Każdy uczestnik gry będzie mógł się zorientować, że działa legalnie - podkreślał wiceminister finansów.

Dokument wprowadza też mechanizmy weryfikacji wieku gracza oraz obowiązek rejestracji graczy. Gracze będą mogli kontrolować swoją aktywność. Ma to umożliwić, przekonywał Janczyk, ochronę osób małoletnich i ludzi mających skłonność do uzależnień.

Zakazane będzie posiadanie automatów do gier przez nieuprawnione podmioty. Projekt zakłada podwyższenie kar za grę bez koncesji - z 12 tys. zł do 100 tys. zł za automat.

Dzięki nowelizacji resort finansów spodziewa się docelowo wpływów do budżetu w wysokości 1,5 mld zł rocznie - informował Janczyk.

Ustawa miałaby wejść w życie od 1 stycznia 2017 roku i byłyby trzy miesiące na dostosowanie się do jej wymogów.

Wiceminister finansów przekonywał, że w projekcie są zawarte mechanizmy sprawdzone już w różnych krajach - np. rynek automatów do gier objęty jest monopolem państwa w Skandynawii.

Projekt poparła występująca w imieniu klubu PiS Maria Zuba. Przypomniała, że poprzednia ustawa, uchwalona w trybie nagłym po wybuchu ustawy hazardowej, była 12 razy nowelizowana, a mimo to jej przepisy "nie wyeliminowały szerzącej się szarej strefy".

Jednak opozycja, poza PSL, skrytykowała projekt.

- Wprowadzacie państwo na znaczną część hazardu monopol państwa, a jednocześnie rozszerzacie dostęp do hazardu i to naszym zdaniem jest bardzo niebezpieczne - mówił Zbigniew Konwiński (PO). - Walka z uzależnieniami to tylko pretekst, cel jest jeden, fiskalny - dodał.

Jego zdaniem, klub PO może poprzeć jedynie tę część ustawy, która dotyczy ograniczenia szarej strefy i ochrony przed uzależnieniami.

Rafał Wójcikowski (Kukiz'15) przyznał, że w 2009 roku "wylano dziecko z kąpielą" i w efekcie "automaty zeszły do podziemia, do szarej strefy". Jednak, jak dodał, monopol państwa to bardzo złe rozwiązanie. Niesmaczne też, jego zdaniem, będzie to, że budżet pieniądze np. na kulturę będzie uzyskiwać "z gry na jednorękich bandytach".

Paweł Pudłowski z Nowoczesnej mówił z kolei, że jego klub jest przeciw przewidzianym w ustawie "monopolowi i cenzurze prewencyjnej". Poinformował, że Nowoczesna będzie więc za odrzuceniem projektu w pierwszym czytaniu i za "rozpoczęciem konsultacji społecznych". Głosowanie tego wniosku - w środę.

Jeszcze przed pierwszym czytaniem w Sejmie MF skierowało projekt ustawy hazardowej do notyfikacji w Komisji Europejskiej i dostało informację zwrotną, że odpowiedź zostanie przekazana do 31 października.

Przed resortem finansów własny pomysł na zmiany w ustawie hazardowej przedstawił, w imieniu środowiska Polski Razem Zjednoczonej Prawicy, wicepremier Jarosław Gowin. Jeden z postulatów Gowina - możliwość reklamowania zakładów bukmacherskich - wprowadzono do rządowego projektu.

Teraz obowiązuje w Polsce ustawa przyjęta po wybuchu tzw. afery hazardowej jesienią 2009 roku. Zakłada ona m.in. zakaz urządzania wideoloterii i gier na automatach do hazardu poza kasynami.

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »