Bitcoin drożeje. Entuzjaści wieszczą hossę, urzędnicy ostrzegają

​Wystarczyło, że bitcoin po raz pierwszy od maja podrożał do ponad 50 tysięcy dolarów, a już mamy wysp prognoz zapowiadających nawet kilkukrotny wzrost wartości najpopularniejszej kryptowaluty świata. Z drugiej strony, Amerykańska Komisja Papierów Wartościowych i Giełd ostrzega przed oszustami działającymi na rynku "coinów". Wiele osób zaufało fałszywym recenzjom na temat kryptowalut wystawionym na WhatsAppie.

Ostatnie tygodnie są pomyślne dla wielu walut cyfrowych. Co najmniej tak samo efektownie jak bitcoin drożeją między innymi ethereum i cardano. Pod względem stóp zwrotu środowisko kryptowalut nie ma sobie ostatnio równych. Licząc od 20 lipca kapitalizacja tego rynku wzrosła o około 90 proc. - z 1,2 do ponad 2,2 biliona dolarów. Bitcoin w szybkim tempie odzyskuje to, co stracił podczas wiosennego załamania notowań. Potaniał wówczas o ponad 50 proc., spadając do 30 tysięcy dolarów.

Optymistyczne prognozy

Zdaniem stratega inwestycyjnego Bloomberga, Mike McGlone’a, bitcoin ma przed sobą prostą drogę do 100 tysięcy dolarów. W jego ocenie, po ostatniej korekcie rynek kryptowalut jest bardziej skłonny dalej rosnąć, niż spaść poniżej dołków z drugiego kwartału. Z kolei, obserwowany na twitterze przez ponad 240 tysięcy osób analityk o pseudonimie Pentoshi, spodziewa się, że o ile bitcoin wróci do historycznego rekordu z kwietnia tego roku przekraczającego 60 tysięcy dolarów, to może po jakimś czasie osiągnąć wartość nawet 180 tysięcy dolarów.

Reklama

Jeszcze większym optymistą i entuzjastą bitcoina jest miliarder Tim Draper. Twierdzi, że cena najbardziej popularnej kryptowaluty przekroczy poziom 250 tysięcy dolarów do końca 2022 roku. Wiarygodność Drapera jest o tyle duża, że po raz pierwszy z taką prognozą wystąpił w 2018 roku. Wtedy cena bitcoina lokowała się poniżej 10 tysięcy dolarów i to co miliarder wówczas zapowiadał wydawało się być fantazją dużo większą niż teraz.

Draper jest przekonany, że na korzyść bitcoina działa dzisiejsza, bardzo wysoka inflacja, gdyż odkąd rządy nieustannie drukują pieniądze, ludzie coraz bardziej martwią się o przyszłość swoich oszczędności. To zachęca dużą liczbę inwestorów do stawiana na kryptowaluty.

Miliarder jest też zdania, że z czasem wielką siłą bitcoina stanie się jego "powszechna adopcja". Innymi słowy, ludzie w końcu będą mogli posługiwać się kryptowalutą w sposób, w jaki teraz używają pieniądza fiducjarnego (tradycyjnego). - Dlaczego miałbym sprzedawać przyszła walutę za przeszłą? Po prostu nie mogę wyobrazić sobie niczego ważniejszego dla ludzkości niż ta właśnie zamiana walut - odpowiedział Draper na pytanie, kiedy planuje sprzedać swoje cyfrowe monety.

Trwające od 10 lat potyczki miliardera z bitcoinem są bardzo interesujące. Inwestor po raz pierwszy kupił bitcoiny o łącznej wartości 250 tysięcy dolarów w 2011 roku. Stracił je jednak po katastrofie nieistniejącej już giełdy Mt. Gox, na której trzymał swoje "monety". Mimo to, Tim Draper nie zniechęcił się. Kiedy pojawiła się kolejna okazja w postaci aukcji bitcoinów, skorzystał z niej i kupił 29 656 sztuk płacąc za każdą 632 dolary.

Inny miliarder, Ray Dalio z większą rezerwą odnosi się do bitcoina, choć docenia jedną jego cechę - kryptowaluta ma ograniczoną podaż i dlatego może być antidotum na inflację. - Jeśli przyłożysz mi pistolet do głowy i powiesz: "wybieraj, bitcoin albo złoto", to zdecydowanie wybrałbym to drugie. W swoim portfelu mam jednak niedużą pulę bitcoinów. Istnieją pewne aktywa, które chcesz posiadać, by zdywersyfikować inwestycje, a bitcoin jest czymś w rodzaju cyfrowego złota - tłumaczy Ray Delio.

Ostrzeżenie przed oszustwami

Doświadczenie uczy, że w czasie każdej kryptowalutowej hossy rośnie liczba oszustw i nadużyć. Amerykańska Komisja Papierów Wartościowych i Giełd (SEC) opublikowała właśnie nowy alert dla osób handlujących na rynku "coinów". Ostrzega  przed "druzgocącymi stratami", na jakie narażeni są zwłaszcza inwestorzy detaliczni.

SEC podkreśla, że gwałtowny wzrost cen niektórych aktywów cyfrowych jest kluczowym czynnikiem dla oszustów wabiących mało doświadczonych inwestorów. "Ludzie są mniej sceptyczni wobec możliwości inwestycyjnych, które obejmują coś nowego lub "najnowocześniejszego". Mogą też dać się złapać w pułapkę związaną ze strachem przed zmarnowaniem okazji do zarobku (FOMO)" - czytamy w komunikacie SEC.

Syndrom FOMO (ang. fear of missing out) oznacza strach przed tym, co nas omija. Jest to zazwyczaj lęk przed przegapieniem okazji do szybkiego pomnażania zysków i stania się bogatym. SEC oznajmił, że FOMO było jednym z głównych czynników, które przyczyniły się do gwałtownego wzrostu cen licznych tokenów i kryptowalut. Urząd apeluje, by inwestorzy zainteresowani aktywami cyfrowymi rozumieli i oceniali ryzyko, a także zwracali uwagę na znaki ostrzegawcze dotyczące możliwego oszustwa, w tym obietnice wysokich zysków z inwestycji, niejasny status licencji i rejestracji oraz fałszywe referencje.

Urzędnicy amerykańskiej komisji przypomnieli o oszustwie, którego dopuścił się BitConnect. W tym wypadku straty inwestorów detalicznych wyniosły 2 miliardy dolarów. "Platforma nie handlowała bitcoinami klientów zgodnie ze swoimi oświadczeniami, co doprowadziło do jej upadku i utraty przez użytkowników wielkich sum pieniędzy" - napisano w ostrzeżeniu.

Straty naiwnych inwestorów

W pułapkę zastawiona przez oszusta wpadli ostatnio mieszkańcy Zimbabwe, którzy przekazywali pieniądze na rzecz piramidy finansowej CryptoShares. Jak się okazało, jej twórca Martin Mhlanga po zebraniu środków przepadł bez śladu.

Inwestorzy z Zimbabwe stracili łącznie ponad 6 milionów dolarów. Poszkodowanym obiecywano wysokie zwroty z inwestycji - zazwyczaj podwojenie przekazanej kwoty po upływie miesiąca. Ofiary zaufały m.in. fałszywym recenzjom wystawianym na platformach społecznościowych.

Większość okradzionych osób wpłaciła minimalną kwotę w wysokości 30 dolarów za członkostwo w piramidzie. Byli jednak i tacy, którzy przekazali nawet kilkadziesiąt tysięcy dolarów. Jedna z poszkodowanych wyznała, że sprzedała swój dom za 75 tysięcy dolarów i wzięła kredyt w wysokości 20 tysięcy dolarów, z nadzieją, że podwoi tę sumę. Z wypowiedzi kobiety wynika, że zaufała fałszywym recenzjom na temat CryptoShares wystawionym w grupach na WhatsAppie.

Z badań przeprowadzonych przez firmę Bolster wynika, że na rynku występuje silna korelacja między wzrostami na wykresach kryptowalut, a liczbą oszukańczych platform. W 2020 roku było ich aż o 40 proc więcej niż rok wcześniej. Tworzenie fałszywych programów inwestycyjnych o znamionach piramid finansowych to nie jedyna metoda wyłudzania pieniędzy od inwestorów. Częste jest podszywanie się pod celebrytów bądź znane firmy, a także oferowanie różnego rodzaju bonusów i nagród w zamian za przelanie określonej kwoty na konto oszustów.

Jacek Brzeski

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »