FED ignoruje zagrożenie inflacyjne

Pędząca gospodarka, mocne wyniki, rekordowe rynki - czy to nie idealne okoliczności do delikatnej zmiany tonu? Nie dla Fed. Według Powella, gospodarka jest nadal w kryzysie i bez rekordowo luźnej polityki Fed nastąpiłaby katastrofa. Problem w tym, że właśnie tego rodzaju polityka doprowadzi do katastrofy.

Wczorajsze posiedzenie Fed nie było zaskoczeniem. Podobnie jak większość uczestników rynku spodziewałem się, że Powell będzie szedł w zaparte udając, że zagrożeń inflacyjnych nie ma, a gospodarka nadal potrzebuje gigantycznego wsparcia. Nie zmienia to faktu, że szef Fed po prostu staje się niewiarygodny mówiąc o kryzysie w kwartale, w którym wzrost w USA może spokojnie przekroczyć 10%.

Rynki oczywiście będą tę sytuację wykorzystywać - szybki wzrost i ekspansywna polityka oznaczają wyższe wyceny teraz (w zasadzie wszystkiego od akcji, przez obligacje, przez nieruchomości, po surowce) kosztem ryzyka krachu w przyszłości. Wygląda to trochę jak zabawa w krzesła na weselu - wszyscy wiedzą, że muzyka w końcu przestanie grać a krzesła zabraknie, ale żal nie dołączyć do zabawy.

Reklama

W normalnych okolicznościach to bank centralny jako pierwszy ostrzegałby przed potencjalnymi zagrożeniami (robił to jeszcze Greenspan, mimo że był pierwszym szefem Fed stosującym bardzo ekspansywną politykę). Teraz jest na odwrót, to rynek może próbować powiedzieć "sprawdzam", jeśli dane nie będą wpisywać się w przedstawiony przez Fed scenariusz.

Reakcją na wczorajsze posiedzenie było przede wszystkim osłabienie dolara, co jest logiczne - tak powinna zareagować waluta w sytuacji, gdy bank centralny ignoruje zagrożenie inflacyjne. Dzięki temu para EUR/USD pozostała w kanale wzrostowym, a to pomogło USD/PLN ponownie wrócić do wsparcia pomimo ogólnej słabości złotego (nasza waluta traciła wczoraj pomimo informacji o luzowaniu obostrzeń, na co pozytywnie zareagowała choćby GPW). Dziś obserwujemy ponowny wzrost rentowności długu USA, ale aby pomogło to dolarowi potrzebne są kolejne konkretne informacje z frontu inflacyjnego.

Kontrakty na amerykańskie indeksy biją kolejne rekordy, wsparte nie tylko polityką Fed, ale także rekordowymi wynikami spółek technologicznych (wczoraj opublikowały je Apple i Facebook), które najmocniej zyskały na pandemii. Rynek jednocześnie zignorował zapowiedzi podniesienia podatków w planie Bidena - wyniki i Fed są tu i teraz, a podatki może nie zostaną podniesione - tak wygląda rozumowanie rynku.

Czwartek na rynkach też nie powinien być nudny. W Europie poznamy wstępne dane o inflacji (dane z Niemiec o 14:00), w USA PKB za pierwszy kwartał (14:30, konsensus to +6,5%, ale niewykluczone, że będzie jeszcze więcej), zaś po sesji wyniki przedstawi Amazon. O 7:30 euro kosztuje 4,5837 złotego, 3,7775 złotego, frank 4,1528 złotego zaś funt 5,2729 złotego.   

dr Przemysław Kwiecień CFA
Główny Ekonomista XTB

EUR/USD

1,0734 0,0005 0,05% akt.: 26.04.2024, 11:24
  • Kurs kupna 1,0733
  • Kurs sprzedaży 1,0735
  • Max 1,0752
  • Min 1,0720
  • Kurs średni 1,0734
  • Kurs odniesienia 1,0729
Zobacz również: CAD/JPY AUD/NZD AUD/JPY


x-Trade Brokers DM SA
Dowiedz się więcej na temat: Fed | dolar | inflacja świat
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »