Czwarty lipca w Warszawie

Tytuł naszego raportu jest trochę żartobliwy - to tylko aluzja do starej piosenki. W istocie 4 lipca ma dziś znaczenie przede wszystkim w kontekście Waszyngtonu czy Nowego Jorku - oto bowiem z powodu Święta Niepodległości rynek USA ma dziś wolne.

Tytuł naszego raportu jest trochę żartobliwy - to tylko aluzja do starej piosenki. W istocie 4 lipca ma dziś znaczenie przede wszystkim w kontekście Waszyngtonu czy Nowego Jorku - oto bowiem z powodu Święta Niepodległości rynek USA ma dziś wolne.

Eurodolar jest na poziomie 1,1370. Wczoraj rynek skorygował notowania głównej pary i to, co teraz widzimy, to efekt tejże korekty. Dość przypomnieć, że w tygodniu ubiegłym wykres zbliżał się do 1,1450. W każdym razie widoczne zmiany wcale nie naruszają ogólnego trendu na rzecz euro. Inną kwestią jest to, że na razie nie zakładamy pójścia wyżej - nawet w dłuższym terminie - niż w rejon 1,15 - 1,17. Byłoby to zwieńczenie i pewnie też potwierdzenie 2,5-letniej konsolidacji, która jak dotąd dobrze się trzyma. Jak pamiętamy, w początkach maja 2016 musnęliśmy 1,16 - po czym przyszło przesilenie i czas silnego dolara.

Reklama

Danych z USA dziś nie będzie, a to z powodu dnia wolnego, o którym było wyżej. W ogóle zresztą będzie niewiele danych makro istotnych w sensie globalnym. O 9:30 poznamy decyzję szwedzkiego banku centralnego w kwestii stopy procentowej i wartości programu QE. O 11:00 mamy inflację PPI dla Strefy Euro, o 14:30 publicznie wypowie się Peter Praet z EBC, o 15:30 ujrzymy PMI dla przemysłu Kanady.

Euro-złoty jest na poziomie 4,25, a w zasadzie odrobinę niżej. Zasadniczo trwa trend wzrostowy, rozpoczęty w maju, gdy było 4,1515 w minimach. Jakkolwiek pod koniec ubiegłego tygodnia złoty odrobił sporą część wcześniejszych strat, to jednak potem znów przegrał. Opór można lokować w pobliżu 4,26 i nawet nieco wyżej.

Na USD/PLN na fali umocnienia dolara (tego umocnienia, które było widać na głównej parze) wykreowany poziomy rzędu 3,7365 i wyższe. Nie udało się więc wzmocnić PLN na tyle, by przebić "siedemdziesiątkę". Jeśli eurodolar będzie kontynuował tymczasową aprecjację dolara, to złoty jeszcze trochę straci i przebijemy trend spadkowy, trwający od ponad pół roku.

Tomasz Witczak

FMC Management

FMCM
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »