Diler - wciskałem opcje aż miło

Kilkadziesiąt tysięcy złotych premii na kwartał dostawali bankowi dilerzy, którzy sprzedawali opcje walutowe. Jeden z nich opowiedział "Dziennikowi" o presji jaką wywierały banki, by znaleźć jak najwięcej klientów.

W jaki sposób dilerzy pracowali na dobry wynik? - Mamili przedsiębiorców obietnicami krociowych zysków i "zapominali" wspomnieć o ryzyku. Opowiadali przedsiębiorcom, że złotówka wciąż będzie się umacniać. Zależało im głównie na bonusach, tłumaczy diler.

Gdy frank kosztował 2,20 złotego można było zasymulować, że kurs idzie na 3,5 złotego i pokazać klientowi ewentualną stratę. Ale można też było opowiadać, że nie ma żadnego ryzyka. I to właśnie czyniono.

Od 2005 r. była hossa, wyniki banków rosły niesamowicie, opowiada diler. Słupki miały cały czas iść w górę, więc rosły też wymagania stawiane pracownikom. Tymczasem do banków przychodzili do pracy ludzie tuż po studiach, bez doświadczenia i żeby zrobić plan opowiadali klientom różne rzeczy, że złotówka wciąż będzie się umacniać.

Reklama
PAP/Dziennik
Dowiedz się więcej na temat: bank | opcje | dilerzy | diler
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »