Plantia: Projektant zdradza tajniki powstawania zielonych ścian. Musisz to zobaczyć!

Czy zastanawialiście się kiedyś, jak powstają urokliwe dekoracje, które znajdujemy w sklepach internetowych? Proces kształtowania się nowego może być niezwykle ciekawy. Szczególnie gdy w grę wchodzi tak szeroki segment, jakim są rośliny na ścianę.

Mieliśmy okazję porozmawiać niedawno z jednym z projektantów polskiej firmy Plantia, która zajmuje się profesjonalnym kreowaniem sztucznych zielonych ścian.

Plantia to stosunkowo nowa marka na polskim rynku. Myślę, że czytelników może zainteresować, jak firma stawiała swoje pierwsze kroki i dlaczego w ogóle się narodziła?

Projektant Plantia: To akurat bardzo ciekawa historia. Do siedziby jednej ze spółek, do której obecnie należy marka Plantia, poszukiwaliśmy sztucznego ogrodu wertykalnego. Chcieliśmy odnaleźć taki, który będzie odpowiadał naszym wymaganiom estetycznym. Od początku byliśmy zdecydowani na produkt z tworzyw syntetycznych, więc szybko odnaleźliśmy firmy, które w Polsce zajmują się tworzeniem tego typu ogrodów wertykalnych. Jest ich niewiele, a ich oferta dla nas nie była wystarczająca. Postanowiliśmy więc swoimi siłami wykonać tego typu zieloną ścianę z roślinami, która do dziś ozdabia siedzibę spółki.

Czyli wzięliście sprawy w swoje ręce?

PP: Tak można powiedzieć. (Śmiech)

No dobrze. W takim razie, czym wyróżnia się Wasz produkt? Skoro zdecydowaliście się, aby już realizacja pierwszego projektu znalazła się w Waszym biurze, musicie być z niej dumni. Coś musi ją pozytywnie odróżniać?

PP: Jest to przede wszystkim jakość wykonania. Takie wyrażenie, które wiem, że często pada w kontekście produktów, dlatego powiem... powiem, na czym to moim zdaniem polega. Jak pamiętamy sztuczne kwiatki, które królowały w latach 90. ubiegłego wieku, to od razu, nawet z daleka widać było, że one nie są prawdziwe. Kolory jakieś takie... zbyt krzykliwe i intensywne, zero cieniowania, do tego liście o atypowych kształtach i wielkościach. My dysponujemy sprzętem i umiejętnościami, które pozwalają stworzyć takie rośliny, że z odległości metra nie można jednoznacznie stwierdzić, czy one są naturalne, czy wykreowane ludzką ręką. Dbamy o naturalne kolory, światłocienie, rozmiary, a nawet zagęszczenie liści. Staramy się, by to, co widzimy w przyrodzie - odzwierciedlić potem na ścianie.

Właśnie, na ścianie! Dlaczego zdecydowaliście się swoją ofertę oprzeć głównie na ogrodach pionowych? Czy bukiety kwiatowe wyszły już z mody?

PP: Szczerze mówiąc, trochę tak. Bukieciki z kolorowych kwiatów są już trochę niedzisiejsze. Wiele osób wciąż decyduje się, by posiadać je w swoich domach. Jest to świetna alternatywa dla ciągłego kupowania świeżych kwiatów ciętych do wazonów. Od kilku lat króluje jednak trend zazieleniania ścian. Daje to o wiele większe możliwości ciekawego zaaranżowania wnętrza, szczególnie w nowoczesnym ujęciu. Hodowcy setek roślin, którzy w mieszkaniach urządzają własne dżungle, szukają też rozwiązań, by ich kolekcja wciąż mogła się rozrastać i mieć możliwość jej ekspozycji w pełnej krasie.

Jak rozumiem, trend wziął się z umiłowania do roślin żywych. Dlaczego więc sztuczne zielone ściany?

PP: Nie każdy ma rękę do roślin, a każdy może mieć sztuczny ogród wertykalny w domu. Nie musi przy nim chodzić, podlewać, martwić się suchymi liśćmi. Tu wszystko po prostu świetnie wygląda. A to przecież o upiększanie otoczenia chodzi. I to upiększanie na długie lata, a nie parę tygodni - jak to ma czasem miejsce przy żywych ogrodach, gdy raczej daleko nam do wprawionych hodowców.

Wasz ogród przetrwa dłużej niż ten hodowany przez profesjonalnego ogrodnika?

PP: W świecie roślin wiele zależy od przypadków losowych. Nawet najlepszy ogrodnik nie przewidzi awarii automatycznego systemu nawadniania podczas 3-tygodniowego urlopu, czy ataku szkodników. Niektóre możemy przynieść razem z owocami z marketu, czy z pobliskiego parku na płaszczu. A jak takie maleństwa zobaczą tylko tę ogromną zieloną ścianę... Pewnie oczy im się od razu świecą lub inne receptory... Taką plagę zaś trudno zwalczyć. Wyobraża sobie Pani myć liść po liściu każdą roślinkę z dekoracji, która ma wymiary 2 na 3 metry?

To faktycznie musi być trudne zadanie. Nie powie mi Pan jednak, że Waszych zielonych ścian się nie czyści!

PP: Tego procesu nie da się zupełnie pominąć. To prawda. Jednak wraz zespołem Plantia ograniczyliśmy go do niezbędnego minimum. Udało nam się znaleźć impregnaty do tworzyw sztucznych, które dają świetne wyniki w kontekście antyseptyczności. Oznacza to w uproszczeniu tyle, że powierzchnia liścia, czy pnącza staje się dla kurzu śliską zjeżdżalnią. Na takiej konstrukcji trudno się osadzić. Wiadomo - im więcej drobinek pyłów będzie próbować, tym powierzchnia będzie bardziej przyjazna zbieraniu się kurzu. Jest to jednak rzadkie. Czyszczenie 1 w miesiącu to taka średnia, do której wystarczy buteleczka ze sprężonym powietrzem, jak do sprzątania klawiatury komputera.

Mówi Pan o impregnacie, który pozwala na mniejsze osadzanie się kurzu na roślinach. To jedyne zabezpieczenie, którym ochraniane są tworzywa, czy jest coś jeszcze?

PP: Impregnaty to także długowieczność kolorów. Problem, z którym mierzyli się twórcy dekoracji z lat 90., to właśnie blaknięcie czy inna zmiana barw. Przyczynia się do tego słońce. Promieniowanie UV jest szkodliwe dla ludzkiej skóry, czy nawet wzroku, ale także dla barwników. Ciekawym odkryciem stały się więc impregnaty, które chronią kolory tworzyw sztucznych przed zmianą, wynikającą z kontaktu ze słońcem. To sprawia, że ogród wertykalny Plantia możemy trzymać na balkonie, tarasie, podwórku lub na ścianie pokoju, tuż przy południowym oknie.

Zielone ściany sztuczne wytrzymają wszystko?

PP: Takiego słowa bym nie użył. Na pewno nie są odporne na bardzo silne wiatry, czy mycie pod ciśnieniem. Wszystko przez ręczne wykonanie. Do specjalnej maty z liśćmi bazowymi samodzielnie dołączamy kwiaty, pędy i całe rośliny, które chciałby mieć na swojej ścianie klient. Wymaga to od nas dużej precyzji i montażu na specjalne zaczepy. Nie są one jednak niezniszczalne.

Wygląda Pan na osobę, która bardzo wierzy w ten produkt. Choć wydawać by się mogło, że to przecież tylko dekoracja. Jedna z wielu...

PP: Ja tutaj nie muszę wierzyć. Wiem, widzę i doświadczam tego, co robię ja oraz moi koledzy i koleżanki. Przez wiele miesięcy zastanawialiśmy się, jak najkorzystniej tworzyć nasze zielone ściany. Zespół Plantii jest na tyle zgrany i profesjonalny, że drążyliśmy tak długo, aż mieliśmy przed sobą dekorację, która naprawdę nas zadowala, cieszy. To sprawia, że dokładnie wiem, o czym dzisiaj z Panią rozmawiam i nie kryję dumy dla projektu, który realizujemy i który ciągle się przecież rozwija. Klienci mają swoje pomysły na ciekawe aranżacje, a my staramy się im pomóc zrealizować fantazje i marzenia.

Czy projektant sztucznych ogrodów wertykalnych marzy jeszcze o czymś?

PP: O czym marzę...? Prywatnie o wycieczce na Karaiby, a zawodowo o tym, by produkt, który tworzę, dostarczał samych radości moim klientom.

Artykuł sponsorowany

materiały promocyjne
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »