Zielony Ład nie za cenę konkurencyjności Europy

Na czerwcowym posiedzeniu Rady Europejskiej Polska ponownie nie poprze Nowego Zielonego Ładu - dał do zrozumienia wiceminister rozwoju, Krzysztof Mazur podczas debaty "ŚWIAT PO/Z COVID-19: Jak odbudować i zreformować europejską gospodarkę?", której organizatorem było Forum Dialog Plus. Zwrócił też uwagę, że wprowadzenie Zielonego Ładu w obecnej postaci zagraża konkurencyjności Europy na świecie.

Podczas grudniowego posiedzenia Rady Europejskiej Polska jako jedyny kraj w UE nie poparła idei ograniczenia emisji gazów cieplarnianych do zera netto w 2050 roku. Rząd Mateusza Morawieckiego, który poinformował wtedy, że “dojdzie do tego celu w swoim tempie", dostał czas do czerwca aby podjąć zobowiązanie do wdrożenia Nowego Zielonego Ładu. Posiedzenie Rady Europejskiej odbędzie się 19 czerwca.  

- Ze względu na specyfikę dużego udziału węgla w naszym miksie energetycznym, mamy trudność w osiągnięciu ambitnego celu, jakim jest neutralność klimatyczna 2050. Ale nigdzie nie powiedzieliśmy, że nie będziemy inwestowali w te technologie - wyjaśniał Krzysztof Mazur. I przypomniał, że w 2018 i 2019 roku Polska była jednym z 5 krajów UE, które najbardziej dynamicznie wprowadzały technologię fotowoltaiczną. - Nie jest prawdą, że Polska jest czarna i kocha tylko węgiel, bo jest wiele przykładów, że inwestujemy w zieloną energię. Chodzi tylko o to, żeby cele klimatyczne nie skasowały przemysłu w Europie - wyjaśniał. 

Reklama

Zdaniem Mazura, pójście UE w stronę gospodarki klimatycznej będzie miało negatywny efekt, jakim jest utrata konkurencyjności europejskich wyrobów, bo zielona energia jest droga. Sposobem na wyrównanie szans wyrobów europejskich i spoza Unii miałoby być opodatkowanie importu.

- Produkt, który przychodzi z Azji, która nie stosuje tych samych wyostrzonych standardów ekologicznych co Europa, musi być obłożony podatkiem, cłem, który by wyrównywał różnicę (podatek węglowy - red.), i który by mobilizował inne części świata, by szły w naszym kierunku - argumentował wiceminister rozwoju.  

Jako przykład podał wygaszanie pieca ArcelorMittal w Nowej Hucie. Podczas produkcji jednej tony stali trzeba wyemitować 2 tony CO2 i zapłacić dodatkowe 54 euro, (27 euro za emisję tony CO2). - Zobaczyłem wtedy, że jeśli nie zostanie wprowadzony tego typu mechanizm, to przemysł hutniczy nie ma przyszłości w Europie - zapewniał. Jego zdaniem, wprowadzanie Nowego Zielonego Ładu bez wsparcia zapewniającego konkurencyjność europejskim wyrobom może mieć dla UE zgubne skutki. - Jeżeli w wyniku wprowadzania strategii dojdzie do tego, że stracimy nie tylko resztki przemysłu stalowego, ale w ogóle przemysł przestanie być opłacalny w Europie, to staniemy się miejscem usług i turystyki. A w efekcie, długofalowo, będziemy fajnym skansenem, do którego będzie się przyjeżdżało żeby zobaczyć Kraków i Florencję - alarmował wiceminister rozwoju. 

ew

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: odnawialne źródła energii | hutnictwo | górnictwo | energetyka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »