​Czeka nas drożyzna na rynku herbaty?

Tegoroczne zbiory herbaty w Indiach są zagrożone ze względu na szalejącą pandemię COVID-19 i suszę, która dotknęła północno-wschodnią część kraju, dając się mocno we znaki między innymi plantatorom herbaty. To kolejny trudny rok dla lokalnych producentów. Spodziewany jest wzrost cen popularnego produktu.

Druga fala pandemii atakuje Indie od sześciu tygodni. W środę odnotowano w kraju nowy dobowy rekord: 4529 zgonów w związku z COVID-19, choć liczba nowych zakażeń zaczyna mieć tendencję spadkową - przez trzy kolejne dni utrzymywała się poniżej 300 tysięcy. Sytuacja jest jednak wciąż bardzo poważna.

Wirus sieje spustoszenie już nie tylko w miastach, ale i poza nimi, zakłócając działalność przemysłową i gospodarczą kraju. Zaatakował także plantacje herbaty. W Assam i sąsiednim Bengalu Zachodnim, będącym centrum produkcji herbaty Darjeeling, wzrost zachorowań spotęgowały - zdaniem ekspertów - przeprowadzone niedawno wybory lokalne.

Reklama

Co najmniej 90 herbacianych ogrodów w Assam zgłosiło przypadki zachorowań wśród swojej załogi. Według oficjalnych danych chorych jest  ponad 500 pracowników plantacji, ale mówi się, że w rzeczywistości liczba zakażeń jest większa. Diagnostykę zaburza ograniczony dostęp do testów. Tymczasem Assam to największy indyjski stan produkujący herbatę, odpowiadający za 55 proc. krajowej produkcji.

Stowarzyszenia plantatorów herbaty wzywają polityków do zorganizowania obozów szczepień na plantacjach "zanim sprawy wymkną się spod kontroli". Producenci ostrzegają, że epidemia może zrujnować sezon zbiorów, co z całą pewnością przełoży się na wzrost cen herbaty.

Kiepskie prognozy

Problemów plantatorom dostarcza również trwająca w północno-wschodniej części kraju susza. Lokalne stowarzyszenie producentów herbaty już wcześniej sygnalizowało, że perspektywy zbiorów w Assamie i Bengalu Zachodnim w trwającym sezonie wyglądają bardzo słabo ze względu na warunki pogodowe. Producenci alarmują - liście więdną na krzakach, ziemia jest sucha jak pieprz.  

Według firmy Van Rees, produkcja herbaty północnoindyjskiej wyniosła w marcu tego roku 47 mln kg. Była co prawda wyższa niż w marcu zeszłego roku, ale nadal znacznie poniżej 60 mln kg zebranych w marcu 2019 roku, ostatnim "normalnym".

Z badania przeprowadzonego przez North Eastern Tea Association (NETA), organizację producentów herbaty, wynika, że deficyt plonów od stycznia do maja tego roku wyniesie około 60 mln kg w porównaniu z analogicznym okresem 2019 roku. Szacuje się, że przemysł herbaciany w Assam może doświadczyć w pierwszych pięciu miesiącach roku 40-proc. deficytu upraw w pierwszych pięciu miesiącach roku z powodu słabych opadów deszczu w całym stanie.

Według NETA, średni deficyt opadów w głównych okręgach uprawy herbaty w Assam w okresie od stycznia do kwietnia wyniósł około 45 proc. w porównaniu z okresem styczeń-kwiecień 2020 r.

Importerzy drżą

Sytuacja ta niepokoi dużych konsumentów herbaty, w tym Rosję, która tylko w 2020 roku sprowadziła aż 147 tys. ton herbaty. Jak podaje gazeta "Kommiersant", dostawcy ostrzegają sprzedawców detalicznych, że możliwy jest 12-proc. wzrost cen w wyniku zagrożenia zamknięcia części plantacji w Indiach. Ceny detaliczne miałyby wzrosnąć nie wcześniej niż jesienią, bo szczyt zbiorów przypada na lato. Rosyjskie ministerstwo rolnictwa uspokaja, podkreślając, że droższy produkt z Indii można zastąpić tańszą herbatą z innych krajów, jak Sri Lanka czy Kenia.

Cytowany przez rosyjski dziennik Ramaz Chanturia, dyrektor generalny stowarzyszenia Rosteakofe, poinformował, że stowarzyszenie zamierza w najbliższym czasie wystąpić do Ministerstwa Rolnictwa i Ministerstwa Finansów z propozycją wprowadzenia preferencyjnej stawki VAT na herbatę w wysokości 10 proc. wobec obecnych 20 proc., by zniwelować skutki drożyzny dla konsumentów.

Herbata nie jest jedynym drożejącym produktem. Za żywność trzeba płacić obecnie najwięcej od sześciu lat. Obniżona stawka VAT w Rosji już teraz obejmuje m.in. mięso i przetwory mięsne, ryby, mleko, cukier i sól i mąkę.

Problemy nie tylko w Indiach

To kolejny rok, w którym Indie, drugi po Chinach producent herbaty, boryka się z problemami na plantacjach herbaty. W 2020 roku spadła ona o prawie 10 proc., do 1255 mln kilogramów, z powodu niszczących powodzi i ograniczeń związanych z pandemią. To sprawiło, że średnie ceny na tamtejszym rynku wzrosły do rekordowych poziomów, o prawie jedną trzecią - do ponad 2,5 dol. za kilogram. W związku ze wzrostem cen spadł indyjski eksport, dzięki czemu wzrosła na zagranicznych rynkach rola producentów z Kenii czy Sri Lanki.

Ale sytuacja na rynku herbaty komplikuje się również w innych regionach świata, w tym w Kenii. Tamtejszą produkcję rujnują zmiany klimatyczne. Przewiduje się, że w kraju Afryki Wschodniej, który produkuje prawie połowę herbaty spożywanej w Wielkiej Brytanii, obszary o optymalnych i średnich warunkach uprawy herbaty skurczą się odpowiednio o około 25 i 40 proc. do 2050 roku.

Z sondażu realizowanego przez ONZ, który objął 700 plantatorów w siedmiu herbacianych regionach Kenii, wynika, że rolnicy skarżą się na suszę skutkującą zmniejszeniem plonów. Kenia jest bardzo wrażliwa na zmiany klimatyczne. Prognozy mówią o wzroście średniej rocznej temperatury w latach 2000-2050 w tym kraju nawet o 2,5 stopnia.

Monika Borkowska

BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Indie | herbata | używki
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »