Cały system emerytalny może zostać zaorany. "Dodatki polityczne mieszają ludziom w głowach"

Obecny system emerytalny trzeba zmienić tak, aby go uniezależnić od polityków. Trzeba wyjąć dodatki jak 13. czy 14. emerytury oraz gwarancja minimalnej emerytury do osobnego filara, a część ubezpieczeniową przywrócić w czystej wersji. Bez tego cały system może zostać zaorany - ostrzega prof. Paweł Wojciechowski, przewodniczący Rady Programowej Instytutu Finansów Publicznych.


- Teoretycznie system emerytalny wprowadzony w 1999 roku jest tak skonstruowany, że im więcej do niego wkładasz, tym wyższą będziesz miał emeryturę. Ale tak jest tylko teoretycznie, bo jeśli uwzględnimy wszystkie dodatki polityczne, jak waloryzacja kwotowa czy 13. i 14. emerytura, to ta zasada jest rozmywana. One spłaszczają emerytury. Do tego gwarancja minimalnej emerytury tworzy hybrydę tego systemu, bo z jednej strony jest zasada, zgodnie z którą, od tego ile włożę do systemu zależy, ile będę mieć emerytury w przyszłości, ale z drugiej jest gwarancja, że będzie ona nie niższa od minimalnej (warunkiem jest staż 20 lat dla kobiet i 25 lat dla mężczyzn), a to powoduje, że ludzie się głównie tym kierują - mówi Interii prof. Paweł Wojciechowski.

Reklama

- Za 30 lat 70 proc. emerytur to będą właśnie emerytury minimalne i stąd pojawiają się pomysły, żeby zaorać system i wprowadzić emerytury obywatelskie. To jest błędne rozumowanie powodowane właśnie hybrydą w postaci emerytury minimalnej, bo skoro jest tak, że dla większości osób nie będzie miało znaczenia, ile włożą do systemu, bo i tak będą mieć minimalną emeryturę, to po co mają wkładać więcej. Dlatego trzeba zreformować gwarancję systemową i z jednej strony stworzyć filar zerowy finansowany budżetowo, ale z drugiej utrzymać filar w stu procentach ubezpieczeniowy, na który politycy nie będą mieć żadnego wpływu. Tylko w ten sposób można uratować system - tłumaczy ekonomista.

Jak to miałoby konkretnie wyglądać?

- Można wyodrębnić wszystkie dodatki systemowe jak 13. i 14. emerytury oraz dopłaty do minimalnej emerytury i to byłoby finansowane z budżetu. Następnie dzielimy tę kwotę przez 12 miesięcy i nazywamy filarem zerowym. Dałoby to między 300 a 500 zł miesięcznie. Nie byłoby gwarancji minimalnej emerytury, ale byłby filar zerowy i do tego w dalszym ciągu funkcjonowałby pierwszy czyli ten, który jest w obecnym kształcie tylko, że bez elementów go psujących i bez gwarancji systemowej w postaci emerytury minimalnej. Byłoby on całkowicie ubezpieczeniowy i politycy nie mieliby możliwości mieszania w tym systemie, bo mogliby to robić jedynie w filarze zerowym. W ten sposób  stworzony zostałby stabilny system. Obecnie funkcjonujące dodatki polityczne do systemu mieszają ludziom w głowach, a do tego tworzą antybodźce zniechęcające do kontynuowania pracy - tłumaczy prof. Paweł Wojciechowski.

Kobiety są skazane na dorabianie na emeryturze

Pytany o wiek emerytalny kobiet, ekspert uważa, że docelowo powinien zostać ujednolicony. - Każdy dodatkowy rok pracy to emerytura wyższa o około 17 proc., z czego 7-8 pkt proc. wynika z indeksacji składek, a kolejne 5 pkt proc. z tego, że skraca się statystycznie okres pobierania świadczenia, więc zgromadzony kapitał dzieli się przez mniejszą liczbę miesięcy, natomiast kolejne 5 pkt proc. wynika z gromadzenia nowych składek z tytułu dalszej pracy - wylicza.

Bonus jest systemowy, ale działa głównie na kobiety, które mają niższy ustawowo wiek emerytalny i dużo niższe emerytury. Ekonomista wskazuje, że doskonale pokazują to dane rynku pracy.

- O ile przed wejściem w wiek emerytalny, 60 proc. osób na rynku pracy to mężczyźni, a 40 proc. kobiety, to po osiągnięciu ustawowego wieku emerytalnego te proporcje się odwracają, czyli więcej kobiet pracuje, bo one są pod presją niskich emerytur - tłumaczy. Jednocześnie zwraca uwagę, że zachęty w postaci bodźców do późniejszego przechodzenia na emeryturę są zbyt słabe.

Zachęty do odkładania przejścia na emeryturę są iluzoryczne

- Te zachęty do dłuższej pracy, jakimi chwali się rząd, są nie tylko iluzoryczne, ale też źle skonstruowane. PIT-0 dla seniorów jest elementem realizacji jednego z kamieni milowych, które trzeba zrealizować w ramach ścieżki prowadzącej do środków KPO, ale wraz z obniżką podatków wprowadzoną w Polskim Ładzie "urobek" z PIT-0 jest niewielki albo żaden, zwłaszcza dla osób, które mało zarabiają. PIT-0 da ulgę osobom, które zarabiają 10 tys. zł miesięcznie, ale nawet one mogą z tytułu tej ulgi zyskać około 20 proc. tego, co stracą w wyniku niepobierania 12 swoich emerytur i dodatkowo tracą 13. i 14. emeryturę - tłumaczy Wojciechowski.

Jak podkreśla, w efekcie mamy pracujących emerytów, a nie kontynuujących pracę seniorów. - To błąd i jednocześnie nie wypełnia to realnie kamienia milowego zapisanego w warunkach KPO. Ja już od dawna proponuję lepsze rozwiązanie, czyli zamianę niepotrzebnej dla seniora składki rentowej w uprawnienia emerytalne odkładane na koncie indywidualnym w ZUS, a dodatkowo niepobrana "13" i "14" byłaby kumulowana i przekazana emerytowi w momencie przejścia na emeryturę. Nie byłoby wówczas takich antybodźców, które są obecnie - wyjaśnia prof. Wojciechowski.

Monika Krześniak-Sajewicz

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: emerytura | ZUS
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »