Drogie spełnianie obietnic wyborczych
Komitet Stały Rady Ministrów rekomenduje rządowi przyjęcie prezydenckiego projektu obniżki wieku emerytalnego do 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn. To spełnienie obietnicy danej wyborcom będzie miało jednak swoje wymierne koszty finansowe. Gdyby zmiana weszła w życie od stycznia to NASZ WSPÓLNY budżet co roku zostanie obciążony dodatkowo około 10 mld zł, i co więcej, z każdym rokiem ta kwota będzie rosła.
Takie będą bowiem konsekwencje krótszego stażu pracy i szybszego przechodzenia na emeryturę przez coraz szybciej starzejące się społeczeństwo. A zatem coraz mniej pracujących będzie finansowało świadczenia coraz większej grupy emerytów.
W tym tygodniu Interia rozpoczęła akcję Polska 2041. Kierunek gospodarka. Jednym z tematów, którymi będziemy się zajmować jest właśnie demografia i rynek pracy. Prezydencka propozycja i spełnienie obietnicy danej obecnym wyborcom oznacza jednak, że miliardy złotych w wyższych (niż mogłyby być) podatkach zapłacą kolejne pokolenia. To zły znak i kolejne obciążenie budżetu.
Funkcjonujący program 500+ kosztuje ponad 20 mld zł rocznie, a wielu ekspertów wątpi czy przyniesie on oczekiwane skutki w postaci większej dzietności. W sytuacji spadającego bezrobocia i coraz większych trudności z pozyskaniem pracowników przez firmy warto byłoby się zastanowić jakich reform potrzebuje rynek pracy i czy np. nie przydałoby się nam więcej pracowników ze Wschodu.
Pytanie więc czy przyszli emeryci, którzy będą żyli coraz dłużej, zdają sobie sprawę z finansowych konsekwencji niższego wieku emerytalnego. Boję się, że perspektywa krótszej pracy i dłuższego życia na emeryturze przysłania finansowe koszty. A każdy rok mniej pracy to mniejszy kapitał odłożony na emeryturę. Anglicy też najpierw w większości ucieszyli się z Brexitu, a potem w Internecie szukali co to dla nich oznacza. Żeby u nas nie było podobnie z wprowadzanymi obietnicami polityków.
Paweł Czuryło
