Nowy pomysł na pracownicze programy emerytalne
Wprowadzenia piątej formy pracowniczego programu emerytalnego - zakładowego planu emerytalnego - domaga się grupa posłów UW i SLD. Wczoraj projekt po raz pierwszy rozpatrywała sejmowa komisja nadzwyczajna ds. ubezpieczeń społecznych.
Zakładowy plan emerytalny miałby polegać na wpłacaniu przez pracodawcę składek na rzecz pracowników do towarzystwa funduszy inwestycyjnych. Środki te byłyby zwolnione z podatku. Składki wynosiłyby nie więcej niż 15 proc. wynagrodzenia, ale ich podstawa wymiaru nie mogłaby być wyższa niż dwudziestokrotność płacy minimalnej. Plan nie musiałby być konsultowany z pracownikami, a wchodziłby w życie po przystąpieniu do niego trzech uczestników. Pracodawca miałby jednak obowiązek poinformowania całej załogi o powstającym planie, a potwierdzenie przyjęcia informacji przez pracownika byłyby składane do jego akt osobowych. Znacznie uprościłaby się procedura rejestrowania programu w takiej formie - nie byłaby wymagana zgoda Urzędu Nadzoru nad Funduszami Emerytalnymi, lecz jedynie powiadomienie go.
Poseł sprawozdawca Jan Lityński przekonywał, że proponowana nowelizacja jest jedyną możliwością uruchomienia trzeciego filaru emerytalnego. Pracodawca opłaca składki, a więc pracownik nie musi się obawiać, że go na program nie stać. Rezygnacja z rejestracji umożliwia skorzystanie z planu małym firmom - mówił. Przeciwne zmianom są resort pracy. ZUS, UNFE i środowiska związkowe. Tym ostatnim nie podoba się brak wymogu skonsultowania planu z załogą. Wiceminister pracy Ewa Lewicka zwróciła zaś uwagę, że nierejestrowanie planu wprowadza nierówność wobec pozostałych czterech form programów emerytalnych. Niepokoi ją ponadto, że składki miałyby być "nieuzusowione", co mogłoby spowodować kłopoty budżetowe. Zwróciła też uwagę, że w obecnej formie zapisanej w projekcie nieopodatkowane byłyby i składki, i świadczenie. Do dalszych prac nad projektem zachęca za to Polska Izba Ubezpieczeń i, co zrozumiałe, Stowarzyszenie Towarzystw Funduszy Inwestycyjnych.