Paweł Jaroszek, członek zarządu ZUS: Te trzy rzeczy trzeba robić, by podnieść przyszłą emeryturę

- Relacja emerytury do średniego wynagrodzenia będzie spadać, ale i tak za emeryturę w przyszłości będzie można kupić więcej niż teraz za średnią emeryturę. Jednak posługiwanie się przeciętną stopą zastąpienia w odniesieniu do przewidywania swoich indywidualnych przyszłych emerytur nie jest najlepsze - mówi Interii Paweł Jaroszek, członek zarządu Zakład Ubezpieczeń Społecznych (ZUS). Tłumaczy, kto może liczyć na 50 proc. stopę zastąpienia, a kto będzie miał dużo niższą emeryturę, oraz czy niekorzystne zmiany demograficzne wpłyną na system wypłat emerytur.

  • Obecnie w wieku poprodukcyjnym jest około 400 osób na 1000 w wieku produkcyjnym. Według prognoz, w roku 2060 będzie 800 osób w wieku poprodukcyjnym na 1000 osób w wieku produkcyjnym, więc wskaźnik obciążenia zwiększa się dwukrotnie. Natomiast jeśli spojrzymy na sytuację Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, to biorąc pod uwagę saldo, jego sytuacja poprawi się i będzie on mniej deficytowy. 
  • Jeśli ktoś przez cały okres aktywności zawodowej, czyli około 40 lat, będzie pracował na w pełni oskładkowanych umowach i potem przez kolejnych prawie 20 lat będzie pobierał emeryturę, to u niego stopa zastąpienia może sięgnąć prawie 50 proc. jego przeciętnego wynagrodzenia. Natomiast jeśli pracował na nisko oskładkowanych umowach bądź na przykład na pół etatu, to w jego przypadku stopa zastąpienia będzie dużo niższa.
  • Posługiwanie się przeciętną stopą zastąpienia w odniesieniu do przewidywania swoich indywidualnych przyszłych emerytur nie jest najlepsze. Trzeba też wziąć pod uwagę, że średnie wynagrodzenia będą rosły szybciej niż przeciętna emerytura. W efekcie, wartość przyszłej średniej emerytury w sile nabywczej będzie wyższa niż obecnej średniej emerytury, mimo że teraz mamy wyższą stopę zastąpienia niż będzie to w przyszłości. 

Reklama

Monika Krześniak-Sajewicz, Interia: Jak to będzie w praktyce z przyszłymi emeryturami Polaków? Z jednej strony z prognoz wynika, że one będą stanowiły około 30 proc. wcześniejszych zarobków, ale z drugiej strony słyszymy głosy uspokajające, że ich siła nabywcza będzie wyższa niż teraz. To czekają nas biedaemerytury czy jednak nie?  

Paweł Jaroszek, członek zarządu Zakład Ubezpieczeń Społecznych: - ZUS w swoich prognozach bazuje na średnich i przeciętnych, ale to, ile będzie wynosiła emerytura w przyszłości, zależy od każdej osoby. Jeżeli ktoś będzie unikał pracy legalnej, skracał okres aktywności zawodowej, próbował świadczyć pracę na podstawie umów nisko oskładkowanych, czy też w oparciu o składki preferencyjne, to kwota uzbieranego kapitału na koncie podstawowym i subkoncie będzie relatywnie niska. Takie przypadki również wchodzą do tej ogólnej puli, na podstawie której my jako ZUS wyliczamy przyszłą średnią stopę zastąpienia. Zlicza się do tej średniej także emerytury groszowe czyli takie, które będą wypłacane osobom, które nie przepracowały nawet 20 i 25 lat - wymaganych do uzyskania emerytury minimalnej.  

- Średnia stopa zastąpienia powstaje przez podzielenie dwóch wartości, w liczniku wysokości przyszłych emerytur policzonych w oparciu o obecny stan prawny, w tym groszowych, a w mianowniku oczekiwaną wysokość przyszłych wynagrodzeń.  

- Dlatego posługujemy się dla obliczeń prognostycznych i statystycznych pojęciem przeciętnej przyszłej emerytury, ale stopa zastąpienia będzie bardzo zróżnicowana w zależności od tego, jak długo pracowaliśmy na w pełni oskładkowanych umowach, a jaki był czas, kiedy składki były odprowadzane w niskiej wysokości lub w ogóle nie były odprowadzane. 

- W tej sytuacji posługiwanie się przeciętną stopą zastąpienia w odniesieniu do przewidywania swoich indywidualnych przyszłych emerytur nie jest najlepsze. Trzeba też wziąć pod uwagę, że średnie wynagrodzenia będą rosły szybciej niż przeciętna emerytura. W efekcie, wartość przyszłej średniej emerytury w sile nabywczej będzie wyższa niż obecnej średniej emerytury, mimo że teraz mamy wyższą stopę zastąpienia niż będzie to w przyszłości. 

Czyli obrazowo, relacja do zarobków będzie gorsza, ale kupić będzie można więcej niż dziś, bo po drodze rosną płace i bogacimy się jako społeczeństwo?  

- Upraszczając, stopa zastąpienia, czyli relacja emerytury do średniego wynagrodzenia, będzie spadać, ale i tak za emeryturę w przyszłości będzie można kupić więcej niż teraz za średnią emeryturę. Przekładając, za przyszłą średnią emeryturę, niższą w relacji do przyszłych średnich zarobków, będzie można kupić więcej przysłowiowych bułek niż może kupić obecnie przeciętny emeryt.  

To może nie powinniśmy się aż tak bardzo martwić tym, że czekają nas biedaemerytury, skoro będzie za nie można kupić więcej niż teraz? 

- Tylko, że my mówimy o średniej, a sytuacja będzie bardzo zróżnicowana, to znaczy niektórzy będą mieć przyzwoitą emeryturę, a niektórzy bardzo niską. Jeśli ktoś przez cały okres aktywności zawodowej, czyli około 40 lat, będzie pracował na w pełni oskładkowanych umowach i potem przez kolejnych prawie 20 lat będzie pobierał emeryturę, to u niego stopa zastąpienia może sięgnąć prawie 50 proc. jego przeciętnego wynagrodzenia. Natomiast jeśli ktoś, zwłaszcza w początkowych latach swojej aktywności zawodowej pracował na nisko oskładkowanych umowach, bądź na przykład na pół etatu, a tylko pod koniec swojej kariery zawodowej miał relatywnie wysokie zarobki, to w jego przypadku stopa zastąpienia będzie dużo niższa.

- Tych zmiennych, od których zależy indywidualna stopa zastąpienia w przyszłości, jest bardzo dużo, dlatego proszę ostrożnie podchodzić do operowania średnią w celu oszacowania swojej przyszłej emerytury. Zachęcam do korzystania z kalkulatorów emerytalnych na PUE ZUS, gdzie można dużo bardziej precyzyjnie oszacować swoją przyszłą emeryturę.  

Ale korzystanie z kalkulatorów na PUE ZUS nie jest łatwe, wymaga wprowadzenia wielu danych, także tych, których na razie nie znamy. Tym bardziej, że przecież ZUS przygotowuje nam taką gotową symulację co rok. Kiedyś była przesyłana listem papierowym, a teraz jest dostępna właśnie na PUE. Czy ta prognoza jest miarodajna czy nie, skoro najlepiej korzystać z kalkulatorów? 

- Hipotetyczna emerytura, która dla każdego jest co roku wyliczana przez ZUS jest oczywiście miarodajna, natomiast to jaka będzie finalna emerytura zależy też od tego, jak będzie wyglądała dalsza aktywność zawodowa pod kątem odprowadzania składek, czego ZUS nie wie.

- Nowy system, w którym funkcjonujemy od 1999 roku, bardzo mocno powiązał przyszłe emerytury z kwotą odprowadzonych składek i ich waloryzacją. Dlatego, żeby zwiększyć swoją przyszłą emeryturę, trzeba zrobić trzy rzeczy. Po pierwsze starać się pracować na podstawie umów, które są w pełni oskładkowane. Po drugie rozważyć wydłużenie aktywności zawodowej, co sprawia, że kapitał emerytalny nam się kumuluje i jest coroczne waloryzowany. Po trzecie nie tylko pamiętać, ale również korzystać z możliwości dodatkowego oszczędzania na cele emerytalne.

Jak konkretnie traktować kwotę hipotetycznej emerytury, którą co roku pokazuje nam ZUS w indywidualnej prognozie? Czyli jeśli tam widnieje kwota np. 3,5 tys. zł przyszłej emerytury dla kogoś kto przejdzie na nią za np. 10 lat, to czy ta kwota pokazuje siłę nabywczą na dziś, czy to będzie nominalnie 3,5 tys. zł za 10 lat, kiedy ta sama kwota będzie dużo mniej warta, bo jej siła nabywcza będzie dużo niższa? 

- Można ją traktować jako dobre przybliżenie naszej przyszłej emerytury w warunkach na "dziś". Zgodnie z obecnymi przepisami kwota hipotetycznej emerytury wyliczana jest na bazie zgromadzonych i zwaloryzowanych składek, przyjmując że do momentu przejścia na emeryturę będziemy dalej opłacać składki w podobnych kwotach co przeciętnie do tej pory.

- Oczywiście gdybyśmy chcieli odnieść się do cen oraz siły nabywczej "z przyszłości", to należałoby uwzględnić w ramach tej kalkulacji hipotetyczne przyszłe waloryzacje, otrzymalibyśmy wówczas informację o hipotetycznej emeryturze w przyszłej wartości nominalnej. Następnie tak uzyskaną kwotę należałoby sprowadzić do bieżących warunków (zdyskontować prognozowanymi wskaźnikami wzrostu cen towarów i usług), tak abyśmy mogli ocenić, jaka będzie siła nabywcza naszej przyszłej emerytury.

Na panelu dyskusyjnym podczas EKG w Katowicach mówił pan, że dramatycznie pogorszy się sytuacja demograficzna i będzie coraz mniej osób pracujących w relacji do niepracujących. Czy sytuacja jest tak poważna, że może być zagrożenie dla wypłaty emerytur w przyszłości, czyli pytając wprost, czy system może się wywalić? 

- Jeżeli chodzi o sytuację demograficzną w Polsce, to występują dwa procesy. Zmniejsza się liczba ludności, a z drugiej strony następuje starzenie społeczeństwa. Z punktu widzenia systemu ubezpieczeń społecznych oznacza to, że zwiększa się liczba osób w wieku poprodukcyjnym czyli pobierającym świadczenia, a zmniejsza się liczba osób w wieku produkcyjnym, czyli potencjalnie pracujących w gospodarce. 

- Obecnie w wieku poprodukcyjnym jest około 400 osób na 1000 w wieku produkcyjnym. Według prognoz, w roku 2060 będzie 800 osób w wieku poprodukcyjnym na 1000 osób w wieku produkcyjnym, więc wskaźnik obciążenia zwiększa się dwukrotnie. Natomiast jeśli spojrzymy na sytuację Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, to biorąc pod uwagę saldo, jego sytuacja poprawi się i będzie on mniej deficytowy. 

Czyli mówiąc prostym językiem trzeba będzie mniej dosypywać z budżetu do wypłaty emerytur niż obecnie?

- Jeżeli porównamy to do produktu krajowego brutto, to dopłaty spadną z poziomu 2,6 proc. PKB do 0,7 proc. PKB. Natomiast moim zdaniem należy założyć, że prawdopodobnie będzie trzeba podwyższać emerytury w większym stopniu niż wynikałoby to z rachunku aktuarialnego (ubezpieczeniowego - red.). Czyli mocniej zwiększać waloryzację emerytur i wówczas rzeczywisty scenariusz będzie nieco inny niż prognozy sporządzane w oparciu o tak zwany rachunek aktuarialny. 

- Dlatego uważam, że w praktyce obciążenia FUS w dłuższej perspektywie, w stosunku do PKB, mogą być wyższe niż wynika z prognoz i ustabilizować się w długim terminie mniej więcej na obecnym poziomie. Skoro gospodarkę obecnie stać byśmy rok po roku dokładali jakąś dodatkową kwotę i zapewniali tym samym nieco lepsze emerytury niż wynika to wprost z rachunku ubezpieczeniowego, to myślę, że zostanie to utrzymane. 

- Z jednej strony mamy więc rachunek aktuarialny, który mówi o poprawie sytuacji funduszu, ale z drugiej strony mamy lepsze możliwości gospodarki, które zapewne pozwolą, żeby więcej dokładać do wysokości pobieranych emerytur. 

To należy bać się tej niekorzystnej demografii, czy nie ma aż tak dużego problemu, skoro z tego co pan mówi to system to udźwignie?  

- Jeżeli będzie coraz mniej pracowników, to mechanizmy gospodarcze będą słabsze, a nie silniejsze. Czyli ten tort, jakim jest PKB, do podziału będzie mniejszy. Musimy to nadgonić technologią lub imigracją. 

Co by pan poradził młodym ludziom, którzy raczej nie myślą jeszcze o przyszłej emeryturze, ale mają na przykład wybór, czy pracować na oskładkowanych umowach, czy lepiej pracować na umowie o dzieło i mieć większą kwotę netto na rękę?  

- Warto myśleć już dziś o swojej przyszłości i opierać się zarówno na systemie publicznym, jak i pozostałych formach oszczędzania na emeryturę.  

Rozmawiała: Monika Krześniak-Sajewicz

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Emerytura
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »