Prof. S. Gomułka: Obniżenie wieku emerytalnego to silne uderzenie w finanse publiczne

Sejm przegłosował prezydencki projekt ustawy dotyczący obniżenia wieku emerytalnego. Wedle założeń, od 1 października 2017 roku kobiety będą mogły przejść na emeryturę w wieku 60 lat, a mężczyźni w wieku 65 lat.

Sejm przegłosował prezydencki projekt ustawy dotyczący obniżenia wieku emerytalnego. Wedle założeń, od 1 października 2017 roku kobiety będą mogły przejść na emeryturę w wieku 60 lat, a mężczyźni w wieku 65 lat.

Skutki powrotu do poprzedniego wieku emerytalnego ocenił prof. Stanisław Gomułka. - To silne uderzenie w rozwój gospodarczy kraju i finanse publiczne - stwierdził. Na potwierdzenie swojej opinii Gomułka podał przykład Niemiec, które myślą o podwyższeniu wieku emerytalnego do 72 lat.

Reklama

Przeciwnego zdania jest Bogdan Grzybowski z OPZZ. - To niczemu nie zagraża. A jeżeli chodzi o czynnik ekonomiczny, to informatyzacja, digitalizacja powoduje to, że tych miejsc pracy będzie coraz więcej i nie wiadomo, czy za 20-30 lat człowiek będzie w ogóle tych miejsc pracy potrzebować - mówił.

Źródło: x-news

- - - - -

Intgeria komentowała wczoraj: Wiek emerytalny: Nabici w obniżkę

Andrzej Duda i wspierające go Prawo i Sprawiedliwość dopięły swego - podwyżka wieku emerytalnego dokonana przez poprzedników została cofnięta. Kolejna obietnica wyborcza, a wręcz pierwsza deklaracja, została zrealizowana. Idealnie na rocznicę działalności rządu Beaty Szydło. Ale w tym wypadku lepiej byłoby, gdyby tak się nie stało, bo trzeba byłoby wręcz rozgrzeszyć teraz rządzących z tej obietnicy, którą przyciągnęli do siebie sporą rzeszę wyborców.

Ci wyborcy, pewnie jak większość Polaków (i nie tylko), chcieliby być młodzi, bogaci i żyć w wiecznym słońcu. Bez liczenia się z konsekwencjami. A te będą iść w dziesiątki miliardów złotych. Każdego roku. Demografii się bowiem nie oszuka, nasze społeczeństwo (zresztą jak i inne w Europie) będzie się starzeć: mniej pracujących niż dziś będzie składać się na świadczenia przyszłych emerytów, których z każdym rokiem będzie przybywać.

Obecny rząd dotrzymując zobowiązania podkreśla, że liczy na to, iż Polacy będę mimo wszystko w przyszłości wybierać dłuższą pracę, by zwiększyć wysokość świadczenia będąc wciąż w dobrej kondycji zdrowotnej. To wydawałoby się logiczne założenie nie musi się jednak sprawdzić, Polacy mogą wybierać emeryturę i szukać możliwości dorobienia, choćby w szarej strefie.

Kolejna zrealizowana przez obecny rząd obietnica ma swoje wymierne skutki finansowe. A przychody budżetu niestety nie rosną w takim tempie jak nowe zobowiązania, z których trudno się będzie wycofać. Nawet jeśli w przyszłości zmieni się rządowa koalicja. Każda kampania wyborcza może być bowiem obciążona hasłami "oddamy wam to co wam się należy, a co tamci wam zabrali". Aż do chwili w której większość wyborców zrozumie, że za takie decyzje przyjdzie każdemu zapłacić w różnej formie, także przez wyższe podatki w przyszłości. Oby nie była to bolesna lekcja finansowa, jednak na większą skalę niż te znane już z przeszłości, związane z indywidualnymi decyzjami dotyczącymi lokowana pieniędzy w złote sztabki czy inne tajemnicze certyfikaty. Bo podwyżkę wieku emerytalnego może i tak wymusić rzeczywistość oraz kondycja polskich finansów.

Paweł Czuryło, Interia

Dowiedz się więcej na temat: emerytura
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »