Rachunek otwarty
Już w prologu Marek Belka obiecał, że szybko rozliczy się z OFE, by nie narastały karne odsetki od długu. Kończy się pierwszy akt (sto kilkadziesiąt dni rządu) i nic. Ponoć zadłużenie ZUS wobec funduszy mogłoby być przejęte przez skarb państwa, gdyby tylko było wiadomo, ile ono wynosi.
Na szczęście dla OFE nie wiadomo, dzięki czemu niestraszna im bryndza na rynku finansowym, bo i tak z budżetu dostaną więcej. Nieoficjalnie w centrali przy Czerniakowskiej (siedziba ZUS) mówi się, że liczenie zaległości wobec funduszy może potrwać nawet kilka lat.
Najprawdopodobniej dług przekroczył już ponad sześć miliardów złotych, zaś karne odsetki od tego sam dłużnik, czyli Zakład Ubezpieczeń Społecznych, ocenia na, bagatela, 0,8 do 1,8 miliarda złotych. Tak duży przedział błędu świadczy tylko o jednym. Nie ma w ZUS nikogo, kto umiałby to policzyć. W czwartym roku reformy emerytalnej nadal nie wiadomo, ile jest martwych dusz w funduszach emerytalnych. Zakład ubezpieczeń nie może też zidentyfikować składek ponad pół miliona osób, a jego piwnice zawalone są po sufit papierzyskami, których i tak już nikt nie przekopie. Czekając na wynik liczenia Marek Belka może doczekać się komornika, który w imieniu OFE przyjdzie zlicytować kilka niesprywatyzowanych jeszcze spółek skarbu państwa. Może ich jednak nie wystarczyć (poza paroma bankami zostały już chyba tylko kopaliny, nieużytki i obwałowania rzeczne). Dlatego doradzamy pośpiech.