Renta wdowia zbyt kosztowna? "Nie szarżowałbym z obiecywaniem 10 tys. zł"

We wtorek w Sejmie zaplanowane jest drugie czytanie projektu ustawy wprowadzającego tzw. rentę wdowią. Jest coraz więcej znaków zapytania czy i kiedy wejdzie ze względu na wysokie koszty. Jednak można by je obniżyć, gdyby wzięto pod uwagę inną ścieżkę dojścia do docelowej wysokości świadczenia niż chce Lewica i najpierw ograniczony zostałby nie wskaźnik renty wdowiej, ale limit kwotowy świadczenia, tak by pomoc otrzymali najbardziej potrzebujący.

Projekt renty wdowiej jest po pracach w Komisji Polityki Społecznej i Rodziny i jej sprawozdaniem zajmie się Sejm na wtorkowym posiedzeniu. W poprzedniej kadencji blokowała go ówczesna większość parlamentarna, a w obecnej na przeszkodzie w szybkim wprowadzeniu dodatkowego świadczenia dla owdowiałych seniorów mogą stanąć jej zbyt wysokie koszty. Projekt wniesiony został jako obywatelski, ale powstał na bazie tego co proponowała Lewica.

Reklama

Zakłada, że owdowiała osoba będzie mogła zachować swoje świadczenie i powiększyć je o 50 proc. renty rodzinnej po zmarłym małżonku lub pobierać rentę rodzinną po zmarłym małżonku plus 50 procent swojego świadczenia. Łączna kwota pobieranych świadczeń nie będzie mogła jednak być wyższa niż trzykrotność wartości przeciętnej emerytury w Polsce, co na dziś wynosi około 10,5 tys. zł brutto.

Warto zacząć od dodatku wdowiego dla najniższych emerytur

Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej szacowało, że roczny koszt renty wdowiej wyniesie na początku 8-10 mld zł. Obecnie, jak podaje resort jest ok. 600 tys. osób, które pobierają emeryturę i mają zawieszone renty rodzinne.

Jednocześnie projekt zakłada tzw. model kroczący czyli rozciągnięcie w czasie dojścia do docelowej wysokości łącznego świadczenia, najpierw byłoby to dodatkowo 15 proc., następnie 20 proc. i dopiero w trzecim etapie docelowe dodatkowe 50 proc.

Jednak zdaniem Tomasza Lasockiego, specjalisty w zakresie prawa zabezpieczenia społecznego, sposób dojścia do docelowej wysokości świadczenia powinien być inny, taki by w pierwszej kolejności pomóc tym, którzy mają najniższe świadczenia.

- Zgadzam się ze stwierdzeniami zawartymi w uzasadnieniu projektu, a tam wskazano, że celem ustawy powinno być wsparcie tych, którzy wskutek utraty małżonka, znaleźli się w trudnej finansowo sytuacji i już nie są w stanie się do tej zmiany przygotować. Natomiast tak rozumiany cel nie jest w 100 procentach odzwierciedlony w samym tekście przepisów. Główny mój postulat jest więc taki: dostosujmy treść przepisów to tego, co jest zapisane w uzasadnieniu. Co konkretnie trzeba dostosować? Po pierwsze zmienić sposób dojścia do docelowego świadczenia - mówi Interii Tomasz Lasocki z Wydziału Administracji i Nauk Społecznych Politechniki Warszawskiej. 

Jak tłumaczy, jeżeli będziemy podnosić świadczenie o procentową część drugiego z poziomu np. 15 czy 20 proc. do 50 proc. dodatkowego świadczenia, to będzie to optymalne rozwiązanie z punktu widzenia korzyści politycznych, bo dodatkowe świadczenie dostanie większa grupa ludzi czyli potencjalnych wyborców. Trzeba jednak zadać sobie pytanie czy pomoc owdowiałym rzeczywiście ma oznaczać, że taki senior ma otrzymywać po 9-10 tys. zł świadczeń z systemu zabezpieczenia społecznego

Koszty renty wdowiej można racjonalnie obniżyć

- Ja proponowałbym zacząć wprowadzanie tego świadczenia od zdecydowanego obniżenia maksymalnego pułapu, który jest w projekcie zapisany jako trzykrotność średniej emerytury tj. dzisiaj ponad 10 tys. zł. Proponowałbym raczej rozpoczęcie od 1,5 krotności minimalnej emerytury tj. ok. 2700 zł, bo wówczas na początku zaczniemy pomagać osobom, które rzeczywiście po śmierci małżonka mogą liczyć na jedno minimalne świadczenie. Czyli wdowiec, który ma dzisiaj zaledwie 1,8 tys. zł emerytury, dostawałby nie więcej niż 2,7 tys. zł i potem można stopniowo dochodzić do limitu na przykład 2,5 krotności emerytury minimalnej tj. dzisiaj 4450 zł. Do tego powinniśmy dążyć, pamiętając, że musimy dzielić dostępne zasoby między seniorów, a pozostałych podatników. Trzeba również pamiętać że system będzie obciążony jeszcze innymi kosztami, w tym z tytułu niewykonanych do tej pory wyroków Trybunału Konstytucyjnego. Dlatego w pierwszej wersji projektu nie szarżowałbym z obiecywaniem 10 tys. zł niektórym wdowom czy wdowcom. To nieracjonalne w obliczu katastrofy demograficznej z jaką się musimy zmierzyć - argumentuje ekspert z Politechniki Warszawskiej.

Jak zaznacza, w projekcie jest też druga rzecz do naprawienia. - Chodzi o to, żeby faktycznie pomagać tylko tym, którzy owdowieli już na późnym etapie swojego życia i nie mieli czasu na dostosowanie się do sytuacji. Dlatego proponuję, by uwzględnić w ustawie, że renta wdowia nie należy się komuś kto stracił małżonka w wieku lat 30 czy 40, bo miał on czas, żeby dostosować się do swojej sytuacji ekonomicznej. Obecnie, według tego projektu osoba, która owdowiała 20 czy 30 lat temu również dostanie rentę wdowią, podobnie jak wdowa, która powtórnie wyszła za mąż - mówi Interii Tomasz Lasocki z Politechniki Warszawskiej.

W trakcie prac komisji wiceprzewodnicząca komisji Urszula Rusecka (PiS) złożyła poprawki, które nie zostały pozytywnie zaopiniowane. Dotyczyły one m.in. podniesienia z 50 proc. do 60 proc. wysokości renty rodzinnej i wdowiej przy zbiegu prawa do świadczeń.

Oprócz rent wdowich kosztowne będą też niewykonane wyroki Trybunału Konstytucyjnego

Dla przypomnienia, w końcówce poprzedniej kadencji projekt ustawy utknął w Komisji, której przewodniczyła właśnie Urszula Rusecka. Podczas prac pojawiały się też pytania dotyczące tego czy prawo do renty wdowiej powinno zakładać jakiś minimalny staż małżeński.

- Tutaj trzeba zwrócić uwagę na to, że punktem wyjścia w tym projekcie jest nabycie prawa do renty rodzinnej. Zarówno ryzyko jak i warunki do renty rodzinnej, jeżeli są spełnione, ktoś nabywa prawo do renty rodzinnej, ma zbieg z innym prawem, to w świetle tego projektu będzie mógł korzystać. Czyli projekt nie wprowadza żadnego warunku stażu małżeńskiego ani innych dodatkowych warunków, które dzisiaj nie są już warunkami do nabycia prawa do renty rodzinnej - tłumaczył podczas prac komisji wiceminister rodziny i pracy Sebastian Gajewski.

Monika Krześniak-Sajewicz

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Renta wdowia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »