Są lepsze sposoby na poprawę sytuacji emerytów niż czternastki
We wtorek sejmowa komisja zajmie się projektem czternastej emerytury. To rządowa propozycja, ale zdaniem ekspertów zamiast systemowo poprawiać sytuację świadczeniobiorców, psuje system emerytalny i zniechęca osoby pracujące do odkładania kapitału.
Według projektu, beneficjentami będą emeryci i renciści, jeśli ich świadczenie nie przekracza 2900 zł brutto. Jeśli jest wyższe ma być zastosowana zasada "złotówka za złotówkę".
Czternasta emerytura, podobnie jak trzynasta, są świadczeniami jednorazowymi w wysokości maksymalnie emerytury minimalnej. Inaczej jednak niż w przypadku trzynastej emerytury, kolejne dodatkowe świadczenie będzie uzależnione od kryterium dochodowego. - Trzynastą emeryturę otrzymuje każdy emeryt, rencista, a także inne osoby wymienione w ustawie. Natomiast czternasta emerytura jest już tylko dla części emerytów, bo ustawodawca zastosował kryterium kwotowe - wyjaśnia Oskar Sobolewski z Instytutu Emerytalnego.
Zdaniem ekspertów, samo świadczenie i jego konstrukcja psuje system emerytalny i zniechęca do odpowiedzialności za przyszłą emeryturę, w tym także do oszczędzania w ramach indywidualnych, prywatnych programów jak np. Pracownicze Plany Kapitałowe, IKE czy IKZE. Może to być fatalne w skutkach, bo przyszłe emerytury, zwłaszcza obecnych 30-40 latków, będą bardzo niskie.
Dziś stopa zastąpienia, czyli relacja emerytury do ostatnich zarobków wynosi 56 proc., ale w 2040 roku spadnie do 37 proc., natomiast w 2060 będzie to już tylko około 25 proc.
Takie dodatkowe świadczenia jak emerytalna trzynastka i czternastka, które są konsekwencją wyborczych obietnic obecnej koalicji rządowej osłabiają także motywację do pracy na oskładkowanych umowach.
- Oba świadczenia psują system emerytalny i nie są w żaden sposób uzależnione od okresu w jakim uprawniona osoba świadczyła prace. Czternastą emeryturę należy ocenić negatywnie. Zamiast takiego świadczenia rząd mógłby zwiększyć kwotę waloryzacji rocznej i to byłoby bardziej sprawiedliwe. Tego rodzaju bonusy zniechęcają do dłużej pracy i zachęcają osoby do przechodzenia na emeryturę wcześniej skoro widzą one, że można dostać dodatkowe świadczenie de facto jako polityczny prezent. Jest to również drogie świadczenie, na które budżetu nie stać w czasach kryzysu - dodaje ekspert Instytutu Emerytalnego. Ten prezent dla emerytów będzie kosztował budżet, czyli wszystkich Polaków, blisko 11 mld zł.
Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze
W ubiegłym tygodniu minister finansów Tadeusz Kościński powiedział Interii, że pieniądze na trzynastą i czternastą emeryturę w 2021 r. obciążyły budżet 2020 roku - to w sumie 26,5 mld zł. Gdyby nie ten pomysł polityków, deficyt budżetu w ubiegłym roku, który wyniósł "poniżej 90 mld zł", (ostatecznych danych jeszcze nie znamy) mógłby być niższy właśnie o wspomniane 26,5 mld zł powiększające polski dług.
W nowym systemie emerytalnym, który został wprowadzony w 1999 roku, emerytura zależy przede wszystkim od tego ile składek zostanie odłożone przez cały okres aktywności zawodowej. Dlatego dla wysokości świadczenia tak ważna jest długa praca na oskładkowanych umowach.
Monika Krześniak-Sajewicz