Śladowe programy
Na rynku działają 74 pracownicze programy emerytalne skupiające ok. 30 tys. osób. Na 15,5 mln zatrudnionych w Polsce - to raczej niewiele.
Tymczasem gdy wdrażano reformę systemu emerytalnego, reklamowano go pod hasłem "Bezpieczeństwo dzięki różnorodności". Ważnym fragmentem owej różnorodności miały być powszechne pracownicze programy emerytalne, z których dochody w dużej mierze miały kształtować przyszłe świadczenia. Dziś widać jasno, że programy te stanowią raczej margines systemu emerytalnego i - biorąc pod uwagę obecne uwarunkowania - niewiele wskazuje, by miało się to zmienić.
Obowiązujące przepisy przenoszą na pracodawcę koszty stworzenia i utrzymania programu - w sytuacji gdy praca w Polsce robi się coraz droższa, a bezrobocie rośnie w zastraszającym tempie - trudno się spodziewać, by takie programy stały się powszechne. Ci nieliczni, którzy zdecydowali się jednak na ich utworzenie, opowiadają o swoistej ?drodze przez mękę", jaką przeszli by uzyskać stosowne pozwolenia. Ma rację UNFE, gdy twierdzi, że podmioty decydujące się na stworzenie PPE muszą zostać poddane drobiazgowej kontroli, bowiem powierza się im prywatne pieniądze. Nie tłumaczy to jednak zawiłości procedury, która powoduje, że nim zezwolenie zostanie wydane, ważność tracą wymagane zaświadczenia.
Pracowniczymi Programami Emerytalnymi wydają się też nie być zainteresowani i sami pracownicy.
PPE muszą jednak stać się powszechne. O tym jak to zrobić rozmawiać będą uczestnicy panelu, który dziś o 13.30 odbędzie się w sali im. Rudniewa w PKiN podczas targów Twoje Pieniądze.