Wcześniejsza emerytura. Oto kto będzie mógł skorzystać

W Sejmie są dwa projekty ustaw wprowadzających emerytury stażowe, które mają szanse na dalsze prace parlamentarne. Jednak eksperci zwracają uwagę, że wbrew głównemu założeniu takiego świadczenia, w proponowanych regulacjach wymagany staż obejmuje nie tylko okresy rzeczywiście wykonywanej pracy, ale także studia, zwolnienia lekarskie czy zasiadanie w radach nadzorczych.

We wtorek Sejm zaczął prace nad złożonym przez NSZZ Solidarność obywatelskim projektem ustawy o emeryturach stażowych (jest już po I czytaniu i trafia do komisji). Tego samego dnia do Sejmu wpłynął długo obiecywany projekt prezydencki (zapowiadany jeszcze w kampanii wyborczej, a deklaracja o przygotowywaniu takich regulacji padła w maju tego roku). Wcześniej projekt emerytur stażowych przygotował też OPZZ, który od lat mocno zabiega o wprowadzenie takiego rozwiązanie.

Jak tłumaczą zwolennicy emerytur stażowych, chodzi o możliwość wcześniejszego przejścia na emeryturę w przypadku osób, które długo pracują, zwłaszcza jeśli jest to ciężka praca fizyczna i ze względu na utratę sił nie są w stanie jej dalej kontynuować.

Reklama

Główne założenia projektu obywatelskiego, to możliwość przejścia na emeryturę po spełnieniu warunków stażu pracy - w przypadku projektu obywatelskiego to 35 lat dla kobiet i 40 lat dla mężczyzn, a w projekcie prezydenckim co najmniej 39 lat w przypadku kobiet i 44 lat w przypadku mężczyzn,  bez konieczności osiągnięcia wieku emerytalnego (obecnie 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn).

Jednak Tomasz Lasocki, ekspert w dziedzinie ubezpieczeń społecznych z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego zwraca uwagę, że w obu tych projektach do stażu zalicza się zarówno okresy składkowe i nieskładkowe,  a to nie oznacza okresów wykonywania pracy.

- Kluczowe w przypadku emerytur stażowych jest to z czego ten staż ma wynikać, bo to determinuje do kogo faktycznie to świadczenie jest adresowane. Tymczasem każdy z tych projektów posługuje się tzw. ogólnym stażem ubezpieczeniowym, czyli takim, w którym brane są pod uwagę zarówno okresy składkowe jak i nieskładkowe - mówi Interii ekspert i wyjaśnia konsekwencje takich zapisów.

- Będzie to w praktyce oznaczać faktycznie obniżenie wieku emerytalnego, bo wchodzić w to będą również okresy studiów pod warunkiem ich ukończenia, okresy przebywania na zwolnieniu lekarskim, okresy urlopów bezpłatnych. To są okresy bezskładkowe i mogą łącznie stanowić 1/4 całego stażu, czyli np. w przypadku projektu prezydenckiego 10 lat mogą stanowić okresy bezskładkowe. A nawet w ramach okresów składkowych nie każdy okres ubezpieczenia wiąże się z rzeczywistą pracą, bo np. do tego okresu zalicza się również przebywanie na zasiłku dla bezrobotnych, zasiadanie w radze nadzorczej czy status wspólnika jednoosobowej spółki z o.o. - podkreśla Tomasz Lasocki.

- Te sytuacje są objęte ubezpieczeniem i o ile na potrzeby ogólnej emerytury prawidłowe jest zastosowanie obu tych kategorii, ale w przypadku emerytur stażowych ani okresy składkowe ani nieskładkowe nie nadają się do tego, żeby na ich podstawie wskazać osoby "spracowane". Nawet jeśli zostawimy okresy składkowe i tak będą obejmować one również tytuły, które się nie wiążą z wykonywaniem pracy - mówi Lasocki. Dodaje, że jeżeli mają to być emerytury dla "spracowanych", to "trzeba stworzyć nowe katalogi, bo te które są brane pod uwagę przy zwykłych emeryturach, do stażowych się nie nadają".

Jak zaznacza ekspert, zaproponowane w projektach kategorie spowodują jednocześnie, że będą występować sytuacje gdy ktoś faktycznie wykonywał pracę, ale nie wlicza się jej do okresów składkowych - np. jeśli student pracował kilka lat na umowach zlecenie, to one nigdzie się nie wliczają. - Czyli jego sytuacja będzie taka sama jak osoby, która studiowała i nie pracowała w tym czasie - bo jest to okres bezskładkowy. Jeszcze gorzej mają ci, którzy pracowali jako studenci, ale studiów nie ukończyli, bo im się w ogóle nie zaliczy tego okresu, nawet do bezskładkowego - dodaje.

- Do tego projekt prezydenta jest kontrskuteczny, bo ma relatywnie długi staż i wymóg ze trzeba mieć zgromadzony kapitał wystarczający do emerytury minimalnej, ale to oznacza, że mało zarabiające osoby nawet po latach ciężkiej pracy nie będą mogły skorzystać z emerytury stażowej. Zwłaszcza kobietom ciężej będzie zgromadzić kapitał wystarczający do wyliczenia emerytury minimalnej i uzyskania emerytury stażowej- dodaje Tomasz Lasocki.

Monika Krześniak-Sajewicz

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »