Problemy na stacjach paliw były widoczne już po wcześniejszych atakach ze strony Ukrainy, jednak obecnie widać ich skalę. Na stacjach paliw ustawiają się długie kolejki aut, które czekają na dostawy paliw.
"The Moscow Times" cytuje rosyjskiego ministra energetyki. Sergei Tsivilyov przyznał, że wzrost cen paliw został spowodowany paniką wśród kierowców, którzy szturmują stacje paliw.
Rosyjscy kierowcy mają problemy na stacjach paliw
"Wiadomości o czasowym zamknięciu niektórych placówek wywołały również panikę zakupową i wzrost cen na giełdach" - powiedział Tsivilyov w wywiadzie dla państwowej agencji informacyjnej TASS.
Jeden z mieszkańców Jekatynburga, którego cytuje Onet, powołując się na rosyjski dziennik, wskazuje, że nie mógł zatankować samochodu. "W naszym mieście mamy jakiś problem z dostawami paliwa. Byłem rano na trzech stacjach paliw, nie ma benzyny 95 i G-Drive" - przyznał. Mieszkance obwodu swierdłowskiego nie udało się zaś wezwać karetki pogotowia. Tymczasem zdaniem Komisji Antyterrorystycznej "wszyscy mieszkańcy regionu otrzymują pełną pomoc medyczną (...) zgodnie z ustalonymi procedurami".
Ukraińskie drony niszczą rafinerie
"The Moscow Times" wskazuje, że ataki ukraińskich dronów stały się głównym powodem kryzysu paliwowego w Rosji. Tylko od sierpnia br. przerwały one pracę co najmniej 22 zakładów. Przełożyło się to na braki dostaw paliwa do stacji w co najmniej 52 regionach Rosji.
Władze kraju zdecydowały o zawieszeniu eksportu paliwa, jednocześnie zwiększając wolumen importu. Paliwo sprowadzane jest obecnie nie tylko z Białorusi, ale również z Azji, w tym z Chin.
Problem może utrzymywać się miesiącami. Jak wskazywał Reuters, powołując się na prognozy Międzynarodowej Agencji Energetycznej, rafinerie w Rosji nie osiągną pełnej wydajności co najmniej do połowy 2026 roku.












