Wojciech Szeląg: Własność czy pomoc - fałszywy dylemat
"Uchylenie patentów na szczepionki przeciwko COVID jest kluczowe w zatrzymaniu kolejnych mutacji wirusa. Dołącz swój podpis pod apelem o uchylenie patentów w tej wyjątkowej sytuacji!" - to fragment maila, którego dostałem od jednej z organizacji społecznych. Rozumiem wyjątkowość sytuacji, a jednak... apelu nie podpisałem. To nie jest dobry pomysł. Pomóc oczywiście należy, ale inaczej.
Wydaje się, że porozumienie państw Unii Europejskiej w sprawie zawieszenia patentów na produkcję szczepionek przeciw COVID-19 jest przesądzone. Wcześniej zgodził się na to - mimo wcześniejszych wahań - prezydent USA. A jednak takie rozwiązanie budzić musi sprzeciw - to zły precedens.
Zacznijmy od kwestii oczywistych. Po pierwsze - należy jak najszybciej zaszczepić jak najwięcej ludzi na całym globie. To nie tylko kwestia etyczna - globalne zdławienie pandemii leży po prostu w interesie wszystkich państw, także tych, które w swoich granicach radzą sobie z nią najlepiej. Po drugie - wiele krajów jest zbyt biednych, by odpowiednią liczbę szczepionek kupić, wyzwaniem dla nich są także ich transport i dystrybucja. Po trzecie wreszcie - najlepszym sposobem na przyspieszenie szczepień jest produkcja szczepionek w wielu miejscach na jak największą skalę. To wszystko nie budzi kontrowersji, no chyba że ktoś nadal uważa że covid nie istnieje albo że Bill Gates steruje nim ze swojego laptopa.
Politycy uznali że najlepszym rozwiązaniem wymienionych problemów jest zawieszenie patentów na produkcję szczepionek. Mówiąc bardziej wprost - ograniczenie praw własności tych, którzy szczepionki stworzyli i produkują. To niesprawiedliwe - w dodatku to niebezpieczny precedens.
Firmy (także farmaceutyczne) istnieją by stworzyć produkt, wytwarzać go i na nim zarabiać. Zyski Pfizera czy innych producentów szczepionki na covid idą w miliardy, ale warto też pamiętać o poniesionych przez nie nakładach. Te trudno oszacować - kosztowało zgromadzenie przez lata odpowiedniej klasy specjalistów, stworzenie dla nich zaplecza naukowego i technicznego. Owszem, wiele rządów przekazało producentom ogromne kwoty, by uporały się z zagrożeniem - i udało się, w dodatku nadspodziewanie szybko - ale to tylko część ich kosztów. Odebranie producentom owoców ich pracy byłoby niebezpiecznym precedensem, bo - jak ostrzegają naukowcy - kolejne pandemie to tylko kwestia czasu. Kto wtedy stanie do skutecznej walki z nimi wiedząc że robi to za darmo? W dodatku gdy raz uznamy, że okoliczności pozwalają zawiesić prawo własności, otworzy to drogę do podobnych decyzji także w mniej drastycznych sytuacjach i nie tylko wobec dzieł ludzkiego intelektu.
Czy zatem w ogóle nie pomagać? Pomagać jak najbardziej, ale inaczej - bogatsze państwa powinny nie tyle zawieszać prawa producentów do szczepionek, ale te prawa od nich odkupić i za darmo udostępnić tym, którzy sami gorzej sobie z pandemią radzą. To nie firmy powinny pomagać chorym na całym świecie, ale rządy bogatszych państw i ich budżety. Ostatecznie to każdy z nas powinien zapłacić za szczepienia ludzi na krańcach świata, nawet jeśli nigdy ich osobiście nie spotkamy, ba - nawet nie wiemy o ich istnieniu. Nie tylko w imię ludzkiej solidarności, ale także we własnym interesie - by jak najszybciej móc normalnie podróżować, prowadzić biznes i odpoczywać na egzotycznych wakacjach czy choćby cieszyć się egzotycznymi specjałami na własnym stole.
Czytam, że pomysł poparł także premier Polski. A to właśnie w polskiej Konstytucji w art. 21. czytamy że Rzeczpospolita Polska "chroni własność, a wywłaszczenie jest dopuszczalne jedynie wówczas, gdy jest dokonywane na cele publiczne i za słusznym odszkodowaniem". Ochrona własności jako wartość nie powinna więc być obca szefowi polskiego rządu, choć ostatnio coraz częściej dowiadujemy się, że wszystko jest kwestią odpowiedniej interpretacji.
Wojciech Szeląg