Abonament czy polisa?

Ubezpieczyciele wyciągną rękę po pieniądze.Rynek abonamentów medycznych rośnie jak na drożdżach. Nic dziwnego, że ubezpieczyciele chcą go przejąć.

Prywatna służba zdrowia ma się coraz lepiej. Wprawdzie cierpi na tę samą przypadłość, jak sektor publiczny, czyli niski poziom finansowania usług medycznych przez Narodowy Fundusz Zdrowia, ale ratuje się kroplówką z kieszeni pacjentów. A dawka jest coraz mocniejsza, bo wpływy z usług komercyjnych szybko rosną.
Z samych abonamentów sprzedawanych klientom indywidualnym i firmom, które wykupują dodatkową opiekę dla pracowników, prywatne placówki medyczne zbierają rocznie 600-700 mln zł. A to dopiero początek prosperity.

To, co cieszy sieci medyczne, coraz bardziej irytuje towarzystwa ubezpieczeniowe, które uważają, że medycy chcą chodzić w cudzych butach. Polisy PZU, Signal Iduny czy Cigny STU działają dokładnie jak abonament. Tylko że w tym przypadku pacjent może korzystać z placówek nie jednej, ale kilkunastu firm. Choć to ubezpieczyciele pojawili się na tym rynku jako drudzy, teraz chcą przejąć na nim rządy. Wykorzystają do tego prawo, które ich zdaniem nie pozwala na sprzedaż abonamentów przez sieci medyczne, a jedynie przez - zakłady ubezpieczeniowe.

Reklama

Jak polisa

Polska Izba Ubezpieczeń (PIU) dowodzi, że abonament jest niczym innym jak polisą. Swoje tezy podpiera opiniami prawników.
"Oferowane na rynku usługi abonamentowe w istocie posiadają cechy działalności ubezpieczeniowej. W ten sposób udzielana jest ochrona na wypadek ryzyka wystąpienia skutków zdarzeń losowych - za określone świadczenie pieniężne podmiot sprzedający abonament medyczny ponosi ryzyko wystąpienia zdarzenia losowego (choroby) osoby uprawnionej do świadczeń w ramach abonamentu" - czytamy w opinii prof. dr hab. Huberta Izdebskiego z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego.

Swoje zdanie na ten temat mają jednak też medycy, którzy uważają, że abonamenty nie mają nic wspólnego z ubezpieczeniami.
- Klient płaci miesięczną opłatę zryczałtowaną, której wysokość jest kalkulowana na podstawie kosztów świadczonych przez nas usług. Nie ma natomiast nic wspólnego ze stanem zdrowia pacjenta, jego wiekiem czy innymi parametrami, które firmy ubezpieczeniowe biorą pod uwagę, sprzedając polisy - mówi Adam Rozwadowski, dyrektor generalny sieci Enel-Med.

Niech klient wybierze

Oficjalnie ubezpieczycielom wcale nie chodzi o przejęcie intratnego rynku.
- Przecież my nie możemy sprzedawać ubezpieczeń bez współpracy z placówkami medycznymi. Tylko że placówki medyczne powinny zarabiać na leczeniu, a nie sprzedaży abonamentów, które tak naprawdę są ubezpieczeniem - mówi Alojzy Choda, prezes Signal Iduna.

Przejęcie sprzedaży przez ubezpieczycieli ma być korzystniejsze dla pacjentów.
- Prawo nakazuje ubezpieczycielom tworzenie rezerw na pokrycie ewentualnych świadczeń, więc tylko takie firmy są gotowe na ponoszenie ryzyka, które będzie rosło wraz ze wzrostem liczby pacjentów - tłumaczy Stanisław Borkowski, ekspert PIU od ubezpieczeń zdrowotnych.

Jeśli doszłoby do takiej zmiany, sieci medyczne będą miały dwa wyjścia. Albo same stworzą towarzystwo ubezpieczeniowe, albo ograniczą się do świadczenia usług we współpracy z ubezpieczalniami. Pierwsze rozwiązanie jest dość kosztowne, chociażby dlatego że zakłady ubezpieczeniowe muszą tworzyć odpowiednie rezerwy finansowe. Firmy medyczne szacują, że w konsekwencji musiałyby podnieść ceny nawet o 30 proc. Drugie rozwiązanie też nie jest dla nich dobre, bo część marży przejmie zakład ubezpieczeniowy.

Adam Rozwadowski uważa, że nie ma powodu, żeby manipulować zdrowo działającym rynkiem. Skoro istnieją na nim dwa podobne produkty, to niech klient decyduje, który wybrać. Ubezpieczyciele raczej nie zamierzają się zdawać na niewidzialna rękę rynku. Na razie jednak nie stawiają sprawy na ostrzu noża. Nieoficjalnie wiemy, iż dlatego, że im się to teraz nie opłaca. Odebranie prywatnej służbie zdrowia abonamentów mogłoby zahamować jej rozwój. Tymczasem, by sprzedawać polisy, ubezpieczyciele potrzebują jak najszerszej sieci placówek. Poczekają więc, aż się rozrosną i wtedy zaatakują.

Grzegorz Nawacki,
Eugeniusz Twaróg

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: zdrowie | polisy | ubezpieczyciele | polisa | firmy | abonament
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »