Agenci w bankach
Raport Antoniego Macierewicza na temat działalności Wojskowych Służb Informacyjnych nie ominął również sfery bankowej... Raport nie wskazuje, by banki należały do głównych miejsc, w których działali oficerowie i współpracownicy WSI. Mówi jednak o kilkunastu współpracownikach WSI związanych z tym sektorem. I tak w Banku Handlowym znaleziono ich pięciu, w Pekao miało ich być czterech, w Narodowym Banku Polskim trzech, a dwóch w innych bankach.
Z nazwiska
Raport wymienia też pięć nazwisk oficerów i współpracowników WSI pracujących w bankowości. Jednym z nich miał być informator służb - Andrzej Ledwoch, w latach 90. rzecznik BGŻ. Jako współpracownika niejawnego WSI raport wymienia Grzegorza Grabowskiego, który miał prowadzić "działalność typowniczą" w BRE Banku. Raport wskazuje ponadto, że oficerem WSI był Tomasz Wróbel, były dyrektor biura marketingu korporacyjnego PKO BP, już niepracujący w tym banku.
Nieco więcej miejsca raport poświęca Adamowi Kislerowi, który miał prowadzić "działalność mafijną" pod ochroną wywiadu, a będąc w latach 90. dyrektorem oddziału Kredyt Banku w Gdańsku, utworzyć filię Kredyt Banku w Gdyni, której dyrektorem z kolei został ppłk Leszek Fiertek, oficer Zarządu II WSI. Za jej pośrednictwem miały być dokonywane podejrzane operacje finansowe. Leszek Fiertek nadal kieruje gdyńskim oddziałem Kredyt Banku, jednak przedstawiciele tego banku zapewnili "Gazetę", że nie mają żadnych zastrzeżeń co do kompetencji dyrektora Fiertka.
Komentarze dobiegające ze środowiska bankowego generalnie są zdawkowe i wymijające.
- Wszystko, co Narodowy Bank Polski wie na temat agentów i współpracowników WSI pracujących w bankach, w tym w NBP, wynika z lektury raportu - powiedziała "Gazecie Bankowej" Izabela Świderek-Kowalczyk, szef biura prasowego NBP.
- Warto jednocześnie dodać, że podpisana niedawno przez prezydenta RP nowelizacja tak zwanej ustawy lustracyjnej obejmie zakresem swojego działania także pracowników NBP.
Inne banki wymienione w raporcie w ogóle nie chcą komentować sprawy, tłumacząc, że nie ma ona wpływu na ich działalność.
Niezbadany wpływ
Wątek wpływu służb specjalnych na sektor bankowy pojawił się także już podczas prac komisji śledczej badającej procesy prywatyzacyjne w tej sferze. Nieoficjalny raport, z którego korzystali koalicyjni członkowie komisji zawierał kilka nazwisk oraz nazw banków. Nie było w nim jednak mowy o WSI.
- Na pytanie, jaki był wpływ WSI na sektor bankowy powinien właściwie dać odpowiedź raport Macierewicza - stwierdził poseł Aleksander Grad z PO, członek komisji śledczej. - Weryfikacja i analiza działalności WSI miała dać odpowiedź czy był ten wpływ, czy nie. Gdyby wrócić do różnych wypowiedzi sprzed publikacji raportu, to miał podobno być, natomiast z samego raportu już to nie wynika. To, że WSI miały swoich ludzi w różnych firmach jeszcze nie oznacza, że ci ludzie kreowali jakiekolwiek decyzje w tych instytucjach.
- Oczywiście w ramach prac komisji natrafiliśmy na ten wątek, choć z naszego punktu widzenia nie był on decydujący, bo zajmowaliśmy się działalnością instytucji publicznych, a nie prywatnych - przyznał Artur Zawisza z PiS, przewodniczący komisji.
- Z drugiej jednak strony, gdy widzi się, że jedna z niejawnych instytucji publicznych znajduje szczególne zainteresowanie w określonym segmencie sektora prywatnego, to zaczynają się pojawiać pytania, dlaczego i po co się tak dzieje. Z tego punktu widzenia raport komisji Macierewicza jest kolejnym cennym dokumentem. Pojawiają się w nim nazwy banków i to nazwy niezaskakujące, jak np. Bank Handlowy. Gdyby miało być tak, że pewne decyzje zostały kiedyś podjęte ze względu na bezpieczeństwo państwa, to proszę bardzo, ale istnieje obawa, że działo się to raczej poza ustawowymi zadaniami służb, dla infiltrowania określonej sfery gospodarki przez grupy towarzysko-środowiskowe w ramach WSI. A to jest rzecz wołająca o pomstę do nieba.
Tomasz Borkowski
