Banki: Nowe przepisy, stare trendy
Prezydent podpisał ustawę o kredycie konsumenckim, KNF wprowadził zmiany w rekomendacji S. Konsumenci zyskają nowe prawa, ale pojawią się też mniej korzystne rozwiązania. Banki będą za to musiały włożyć więcej pracy w przygotowanie kredytobiorcy do współpracy z instytucja finansową.
Nowe przepisy dotyczące kredytu konsumenckiego wejdą w życie 18 grudnia. Banki dostały pół roku na dostosowanie się do zmian, zapoczątkowanych przez unijną dyrektywę. Jakie nowe prawa będą mieli konsumenci? Po pierwsze dużo wyższa będzie kwota kredytu, który będzie podlegał pod ustawę. Do tej pory było to 80 tys. zł, a teraz będzie ponad 255 tys. zł. Wydłuży się również czas jaki mają konsumenci na odstąpienie od umowy. Zamiast 10 dni, będzie to 14 dni.
Ważna zmiana to wprowadzenie formularza informacyjnego. Będzie on zawierać podstawowe informacje o kredycie: jego koszt, całkowitą kwotę do spłaty, wysokość oprocentowania, wymagane zabezpieczenia, czy obowiązkowe ubezpieczenia. To plusy z punktu widzenia konsumenta, ale znajdą się też minusy. Przepisami o kredycie konsumenckim nie będą już objęte kredyty hipoteczne. Poza tym zlikwidowany zostanie maksymalny próg 5 proc. kwoty kredytu dla pobieranych przez bank prowizji. Co więcej, do tej pory przy wcześniejszej spłacie kredytu konsumenckiego bank nie mógł pobrać prowizji. Po wejściu w życie nowych przepisów będzie to możliwe dla kredytów o stałym oprocentowaniu, ale tylko w sytuacji, gdy spłacona przed terminem kwota przekracza w ciągu roku trzykrotność przeciętnego wynagrodzenia.
Powyższe zmiany nie oznaczają dla banków i ich klientów rewolucji. Na pewno jest szansa na urealnienie ofert, bo 5 proc. próg wysokości prowizji i tak był omijany przez wprowadzanie obowiązkowych ubezpieczeń. Klienci dzięki formularzowi mogą być lepiej poinformowani i łatwiej będzie im porównywać oferty. W założeniu Komisji Europejskiej ten formularz ma umożliwiać porównywanie ofert pomiędzy poszczególnymi krajami, a przez to zwiększyć konkurencję. Trudno się jednak spodziewać wzmożonego zainteresowania Polaków zagranicznymi ofertami, bo to nie kwestia porównywania ofert jest problemem, ale ich dostępność. Uzyskanie pożyczki w polskim banku jest dużo łatwiejsze ze względu na charakter zabezpieczeń.
Konsumenci mogą stracić na rozwiązaniu polegającym na możliwości wprowadzenia opłaty za wcześniejszą spłatę. Stanie się to jednak dopiero wtedy, gdy banki zdecydują się na kredyty o stałym oprocentowaniu. W tej chwili na rynku, w przypadku kredytów gotówkowych, dominują pożyczki o zmiennej stopie.
Z początkiem lipca w życie weszła też część zapisów znowelizowanej rekomendacji S. Są to kwestie dotyczące oceny i monitorowania ryzyka. Zarząd banku będzie musiał dokonywać okresowej oceny polityki w zakresie kredytów hipotecznych. Kolejny obowiązek jaki spada na banki to systematyczne badanie, jak zmieniające się kursy walutowe i stopy procentowe wpływają na ryzyko. Analizować trzeba też będzie sytuację na rynku nieruchomości, tak by pod kontrolą była wartość nieruchomości jako zabezpieczenia kredytu. Te zmiany nie będą miały wielkiego wpływu na rynek, choć zwiększą na pewno nakład pracy jaki banki będą musiały poświęcić na obsługę kredytów. Większe znaczenie może mieć kolejna porcja przepisów, które wchodzą w życie pół roku później. Mogą one spowodować spadek zdolności kredytowej niektórych klientów, bo Komisja Nadzoru Finansowego zaleca bankom jeszcze większą ostrożność przy udzielaniu kredytów walutowych.
Kolejna zmiana w prawie dotyczy programu "Rodzina na swoim". W pierwszej połowie czerwca Sejm znowelizował ustawę dotyczącą rządowych dopłata do kredytów hipotecznych. Mówi ona o wygaszeniu całego programu do końca 2012 roku. Niższe będą również limity cen mieszkań, które kwalifikują się do rządowego dofinansowania. To zmiany na gorsze z punktu widzenia kredytobiorców, ale pozytywna jest możliwość skorzystania z dopłat przez osoby samotne. Do tej pory były one ograniczone dla małżeństw i osób samotnie wychowujących dziecko. Ograniczanie dostępu do kredytów z programu "Rodzina na swoim", będzie jednak bolesne nie tylko dla kredytobiorców. Większość banków korzystała z dobrodziejstw tego programu, który dzięki obniżeniu kosztów obsługi kredytu, zwiększał popyt na zaciąganie hipotecznych długów. Widać jednak, że banki szykują się do nadchodzących zmian, bo ostatnie miesiące stoją pod znakiem obniżania marż przy kredytach hipotecznych. Banki uatrakcyjniają swoją standardową ofertę, która powinna wypełnić lukę po "Rodzinie na swoim".
Według firmy doradczej Expander, w lipcu marża przeciętnego kredytu obniżyła się zarówno dla kredytów w złotych, jak i w euro. W przypadku tych pierwszych spadła ona z 1,3 pkt proc. do 1,27 pp., a dla kredytów we wspólnej walucie z 2,05 do 2 pp. W przypadku oferty we frankach szwajcarskich marża trzyma się na wysokim poziomie 3,8 proc. Kredyty w tej ostatniej walucie są mało dostępne, jednak zainteresowanie nimi ostatnio wzrosło zważywszy na rekordowe poziomy kursu szwajcarskiej waluty.
Nową ofertę kredytów hipotecznych zaoferował w ostatnim miesiącu Citibank, gdzie marża kredytu na spłatę długu w innych bankach może wynieść od 1 do 1,3 pkt proc., a do tego dochodzi zerowa prowizja za przyznanie kredytu. Poza tym potaniały złotowe kredyty hipoteczne w ING, dla posiadaczy rachunków w tym banku, bo marża zaczyna się już od 0,6 punktów procentowych. Promocyjną marżę proponuje również Bank Pocztowy. Od 20 czerwca dla kredytów na 100 proc. wartości nieruchomości wynosi teraz 1,25 pp., przy zerowej prowizji. Z kolei Deutsche Bank poprawił warunki dla amatorów kredytów w euro. Bank obniżył marżę kredytów mieszkaniowych w tej walucie o 0,1-0,2 pp., w zależności od poziomu wkładu własnego. Widać więc, że ożywienie na rynku kredytów hipotecznych trwa, i można się spodziewać, że w kolejnych miesiącach nadal będzie ono kontynuowane.
Z punktu widzenia klientów banków poprawia się również sytuacja na rynku lokat. W ostatnich tygodniach banki zdecydowały się na wyraźniejsze podwyżki oprocentowania. Tak jak się można tego było spodziewać reakcja na ruchy Rady Polityki Pieniężnej przychodzi z opóźnieniem. Według danych firmy doradczej Open Finance w lipcu średnie oprocentowanie lokaty w kwocie 5 tys. zł wyraźnie poszło do góry dla depozytów kwartalnych - z 4,38 proc. do 4,58 proc. Nieco mniejsza była zmiana dla lokat półrocznych, gdzie stawka wzrosła o 0,11 pp. do 4,83 proc. W przypadku lokat rocznych zanotowano niewielką obniżkę z 4,94 proc. na 4,91 proc. Jeśli chodzi o lokaty dwuletnie, to można mówić o stabilizacji, bo oprocentowanie zwiększyło się o 0,01 pp. do poziomu 5,02 proc. Powyższe zmiany to jednak nie tylko wynik podnoszenia oprocentowania w ślad za ruchami RPP, to także ostatnie próby wykorzystania antypodatkowego mechanizmu dziennej kapitalizacji odsetek. Znika on z początkiem roku, więc obserwujemy wysyp lokat antypodatkowych kończących się przed tym terminem.
W czerwcu banki promowały lokaty półroczne, na początku lipca przestawiają się na lokaty o krótszym terminie zapadalności. Widać też jak niektóre instytucje starają się optymalnie wykorzystać zaistniałą sytuację promując lokaty 5-miesięczne. Taki produkty wprowadziły w lipcu Raiffeisen Bank i Eurobank. Z kolei Bank Millennium zaoferował klientom nową lokatę z dzienną kapitalizacją na 2, 3 lub 4 miesiące. Oprocentowanie swojego antypodatkowego produktu podniosło Inteligo. Widać więc, że bankom zależy na pozyskaniu jak największej liczby depozytów wykorzystując jeszcze znikające prawo. W przyszłym roku będą musiały radzić sobie bez pomocy fiskusa.
Mateusz Ostrowski