Bankowi giganci nadal rosną

Koniec roku przyniósł rekordowe wyniki na działalności bankowej trzech największych polskich przedstawicieli branży. BPH, PKO BP i Pekao SA zwiększają przychody i trzymają w ryzach koszty, ale to samo robili w poprzednich kwartałach.

Koniec roku przyniósł rekordowe wyniki na działalności bankowej trzech największych polskich przedstawicieli branży. BPH, PKO BP i Pekao SA zwiększają przychody i trzymają w ryzach koszty, ale to samo robili w poprzednich kwartałach.

Poprawa wyników jest więc już w cenach akcji, dlatego część graczy realizuje zyski sprzedając bankowe papiery. A jest co realizować, bo wyceny wymienionej trójki są najwyższe w historii.

Po korekcie kursy polskich banków mogą nadal rosnąć, bo na największe z nich jest popyt ze strony zagranicznych inwestorów. Węgierski OTP, ulubieniec tych ostatnich, tylko w lutym zyskał na wartości 15 proc., a relacja jego ceny do wartości księgowej zbliża się do pięciu. Tylko, że Węgrzy zanotowali w 2004 r. 38-proc. zwrot z kapitałów (ROE). Prawdopodobnie żaden z naszych banków nigdy nie osiągnie takiej rentowności. Wyniki ostatniego kwartału dowodzą jednak, że w tym roku ich zyski nadal będą rosnąć.

Reklama

Dynamiką wyniku odsetkowego (+11 proc. w ujęciu kwartalnym) i prowizyjnego (17 proc.) znowu zaskoczył BPH. To, w połączeniu z zyskowną działalnością departamentu skarbu, przyniosło rekordowy wynik na działalności bankowej. Pekao SA tym razem mocniej zwiększył przychody niż PKO BP, do czego walnie przyczynił się sukces sprzedaży funduszy Pioneera. Ten sukces kosztuje jednak spółkę Jana Krzysztofa Bieleckiego odpływ depozytów, które w ostatnim kwartale skurczyły się aż o 7 proc. W kredytach końcówka roku była słaba. Dotyczy to zwłaszcza BPH, w którym osłabienie walut przełożyło się na spadek wartości kredytów hipotecznych. Na tym polu, podobnie jak w kartach kredytowych bank toczy ostrą walkę z PKO BP. Pekao SA ciągle ?się czai?.

BPH pozostaje najbardziej oszczędnym bankiem giełdowym, ale prezes Józef Wencer przyznał, że wskaźnik koszty/dochody w tym roku powinien wzrosnąć. Granicę w cięciu wydatków osiągnął także Pekao SA, który jednak może w przyszłości poprawiać wyniki dzięki rozwiązywaniu rezerw. Udział kredytów nieregularnych jest tam dwukrotnie wyższy niż u konkurentów, a historia uczy, że jakość portfela kredytowego polskich banków jest zbliżona. Inaczej sytuacja wygląda w PKO BP. Tu koszty będą spadać, ale 126 mln zł odpisów w IV kwartale sugeruje, że bank tworzył je wstrzemięźliwiej jedynie przed upublicznieniem.

Józef Wancer mierzy w 1 mln zł zysku netto w tym roku. To realne, ale nie pozwoli BPH nawet na wypracowanie 17-proc. ROE (pamiętajmy, że bank uparcie posługuje się w komunikacji z rynkiem wskaźnikiem brutto, a nie netto). Rekordowa dywidenda jest już w wycenie spółki, podobnie jak w przypadku Pekao SA, gdzie nie zdziwiłoby nawet wypłacenie całego zysku akcjonariuszom. Chyba tylko wieści z PKO BP, którego stać byłoby na znacznie większą wypłatę niż 20-40 proc. deklarowane w prospekcie, mogłyby poprawić giełdowe notowania. W czwartek, właśnie dzięki podwyższeniu dywidendy, gwiazdą sektora na GPW był austriacki BA CA, którego rentowność w 2004 r. nie przekroczyła nawet 10 proc. Przemysław Barankiewicz

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: PKO BP SA | pekao | pekao sa | bank
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »