Bez szans na kredyt mieszkaniowy. Katastrofalna sytuacja

Mamy fatalną sytuację na rynku kredytów mieszkaniowych. W lipcu udzielono ich o ponad 60 proc. mniej niż przed rokiem. Tak złego wyniku nie było od 12 lat, czyli od stycznia 2010 roku. Zwykły Kowalski nie ma szans na kupno mieszkania na kredyt.

BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami

Najnowsze dane Biura Informacji Kredytowej pokazują, że kredyty mieszkaniowe w Polsce stały się praktycznie niedostępne. W lipcu bieżącego roku w porównaniu z lipcem 2021 r., nastąpił ogromny spadek zarówno liczby (-62,7 proc.) jak i wartości udzielonych kredytów mieszkaniowych (-62,5 proc.).

- Dla kredytów mieszkaniowych lipiec był katastrofalny. Tak złego wyniku w ujęciu liczbowym nie było od ponad 12 lat, czyli od stycznia 2010 r., bowiem w lipcu banki udzieliły tylko 9 tys. kredytów. W ujęciu wartościowym banki udzieliły w lipcu kredytów mieszkaniowych na wartość 2,967 mld zł. Jest to najmniej od ponad siedmiu lat, czyli od lutego 2015 r. - komentuje prof. Waldemar Rogowski, główny analityk Biura Informacji Kredytowej.

Reklama

To efekt dwóch czynników, które razem spowodowały, że dla zwykłego Kowalskiego kupno mieszkania na kredyt jest w praktyce niemożliwe, bo stracił on zdolność kredytową.

- Za nami już 10 podwyżek stóp procentowych. Obecna stopa referencyjna NBP wynosi 6,5 proc. i jest na poziomie nie widzianym od 18 lat, czyli sierpnia 2004 r. Natomiast już poprzednie podwyżki stóp procentowych obniżyły bardzo znacząco zdolność kredytową - zamrażając popyt na kredyty mieszkaniowe. Do tego dochodzą działania KNF, zaostrzające wymogi liczenia zdolności kredytowej. Wszystkie te czynniki w konsekwencji bardzo wyhamowały akcję kredytową - dodaje ekspert BIK.

Rynkowa stopa WIBOR, na której są oparte kredyty mieszkaniowe, utrzymuje się ostatnio na poziomie około 7 proc.

Eksperci portalu RynekPierwotny.pl policzyli, że udział raty na nowe "M" o powierzchni 50 metra kwadratowego w przeciętnym wynagrodzeniu netto wzrósł z poziomu 57 proc. (czerwiec 2022 r.) do 59 proc. (lipiec 2022 r.). Dla porównania rok wcześniej było to zaledwie 31 proc. To średnia, a w Warszawie ten wskaźnik zbliża się do 70 proc.! Przy takich proporcjach raty do dochodu nie ma szans na to, by bank udzielił kredytu.

W dużo lepszej sytuacji są ci, którym jeszcze przed drastycznym zaostrzeniem dostępności udało się wziąć kredyt, bo mogą liczyć na pomoc w spłacie rosnących rat. Chodzi o wakacje kredytowe i możliwość skorzystania z Funduszu Wsparcia Kredytobiorców. Dlatego na razie nie ma dużych obaw o to, że ludzie przestaną regularnie spłacać kredyty.

- Jak już sygnalizowałem w komentarzach do wcześniejszych Newsletterów wydawało mi się, że czynnikiem, który może niekorzystnie wpłynąć w przyszłości na jakość portfela kredytów mieszkaniowych są podwyżki stóp procentowych, ponieważ prawie cały portfel złotowych kredytów mieszkaniowych to kredyty na zmienną stopę. Obecnie jednak pojawił się "gamechanger", który może ograniczyć, a właściwie zahibernować wzrost opóźnień. Tym czynnikiem są oczywiście wakacje kredytowe. Gdy większość osób z nich skorzysta, to problem braku spłaty może zostać przesunięty w czasie. Jednak, gdy po ich zakończeniu, czyli w 2024 r. stopy procentowe istotnie nie spadną, a sytuacja gospodarcza nie poprawi się, to w pierwszym półroczu 2024 r. możemy mieć wzrost szkodowości kredytów mieszkaniowych i to w skumulowanej odsłonie - ostrzega prof. Rogowski.

Monika Krześniak-Sajewicz

Zobacz również:

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: kredyt hipoteczny | BIK
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »