Bon energetyczny ma wesprzeć najuboższych. PiS: To "pomoc na waciki"
- To jest przedłużenie tych rozwiązań ochrony konsumentów, które wprowadzał rząd Prawa i Sprawiedliwości. To taka "pomoc na waciki" - mówiła w Sejmie posłanka PiS, komentując plany rządu dotyczące wprowadzenia bonu energetycznego. Rozwiązanie to wpisane zostało w projekt ustawy, którego pierwsze czytanie odbyło się w czwartek.
W czwartek w Sejmie odbyło się pierwsze czytanie projektu ustawy, który ma ograniczyć ceny za energię elektryczną, gaz ziemny i ciepło systemowe oraz wprowadzić bon energetyczny. Jak mówiła Urszula Zielińska, wiceminister klimatu i środowiska, proponowane zmiany wynikają z polityki poprzedniego rządu.
- Przez długoletnie zaniechania i aktywne blokowanie zielonej transformacji ceny energii w Polsce wzrosły ponad 3,5-krotnie. (...) Przychodzimy z projektem, aby zabezpieczyć państwa na zimę i do połowy przyszłego roku co najmniej, kiedy to spodziewamy się, że ceny energii będą dalej spadać i będziemy mogli wrócić do normalnego rynkowego funkcjonowania. Równolegle pracujemy nad przyspieszeniem rozwoju najtańszych zielonych odnawialnych źródeł polskiej energii: wiatru, słońca, biogazu i biometanu - powiedziała Zielińska, zapowiadając kolejne regulacje.
Przedstawicielka PiS, Iwona Arent nazwała projekt ustawy potocznie "projektem na waciki"; jej zdaniem proponowana pomoc jest niewielka.
- Rząd Prawa i Sprawiedliwości wprowadzał ustawy, które ochraniały konsumentów przed tymi drastycznymi podwyżkami cen prądu. To rząd Mateusza Morawieckiego zamroził ceny energii. W ten sposób Polaków ochronił przed tymi drastycznymi cenami energii i rachunkami (...) To były realne działania, które realnie chroniły odbiorców przed podwyżkami cen energii - mówiła posłanka opozycji.
Jednocześnie podkreśliła, że w uzasadnieniu do ustawy jest mowa o "przedłużeniu obowiązywania mechanizmu ceny maksymalnej za energię elektryczną".
- To jest przedłużenie tych rozwiązań ochrony konsumentów, które wprowadzał rząd Prawa i Sprawiedliwości, więc raczej według tej nowelizacji wy wprowadzacie, oczywiście, ale ograniczoną pomoc w stosunku do tego, jaką wprowadził rząd za Mateusza Morawieckiego. Jeszcze raz powtórzę: to taka pomoc na waciki - wyjaśniała posłanka.
Tomasz Nowak (KO) tłumaczył z kolei, że PiS "zakonserwował system".
- Wasze działanie w energetyce spowodowało, że ceny energii są tak wielkie, skoczyły o 350 proc. Osłony są niezbędne, gdy ceny są społecznie nieakceptowalne, gdy zagrożenie ubóstwem energetycznym dramatycznie rośnie - mówił.
Projekt ustawy zakłada czasowe ograniczenie cen za energię elektryczną, gaz ziemny i ciepło systemowe oraz wprowadzenie bonu energetycznego. Osoby z niższym dochodem będą mogły skorzystać z bonu, a cena maksymalna energii elektrycznej zostanie ustalona na poziomie 500 zł/MWh. "Gdyby nie interwencja rządu, stawka taryfowa (bez zamrożenia) wynosiłaby 739 zł MWh" - podkreślono w komunikacie KPRM.
Ponadto, w drugiej połowie 2024 roku utrzymana zostanie dotychczasowa cena maksymalna na poziomie 693 zł/MWh dla: instytucji samorządowych, podmiotów użyteczności publicznej - np. szkół, żłobków, szpitali, a także małych i średnich przedsiębiorstw. Za stosowanie ceny maksymalnej przedsiębiorstwa energetyczne otrzymają rekompensaty.
Jak wskazała KPRM, bon energetyczny będzie stanowił jednorazowe świadczenie pieniężne przeznaczone dla ok. 3,5 mln gospodarstw domowych o niższych dochodach. Przewidziane będą dwa progi dochodowe: do 2500 zł dla gospodarstw jednoosobowych oraz do 1700 zł na osobę dla gospodarstw wieloosobowych. Ze wsparcia będą mogli skorzystać np.: emeryci ze świadczeniem poniżej minimalnej emerytury, a także emeryci i renciści, których świadczenie jest równe najniższej emeryturze. Obecnie wynosi ona 1780,96 zł.
Wysokość bonu energetycznego będzie zależała od liczby osób w gospodarstwie domowym. I tak, gospodarstwom jednoosobowym będzie przysługiwało wsparcie w kwocie 300 zł, dwu- i trzyosobowym - 400 zł, gospodarstwa liczące od czterech do pięciu osób otrzymają 500 zł, a sześcioosobowe i większe - 600 zł - podano w komunikacie. Jeśli w gospodarstwie domowym wykorzystywane będą źródła ogrzewania zasilane energią elektryczną, wartość bonu energetycznego wzrośnie o 100 proc. W zależności od wielkości gospodarstwa wyniesie zatem od 600 do 1200 zł.
Przy wypłacie bonu obowiązywać będzie zasada "złotówka za złotówkę". Oznacza to, że bon będzie przyznawany nawet po przekroczeniu kryterium dochodowego, ale jego wartość będzie pomniejszona o kwotę tego przekroczenia - wyjaśniła KPRM.
"Ponadto, celem nowych przepisów jest zapewnienie do 31 grudnia 2024 roku dostaw paliw gazowych na stabilnym, akceptowalnym poziomie cenowym dla odbiorców paliw gazowych. Do 30 czerwca 2025 roku przedłużone zostanie także funkcjonowanie mechanizmu maksymalnej ceny dostawy ciepła" - czytamy w komunikacie.
Projekt został skierowany do sejmowej Komisji do Spraw Energii, Klimatu i Aktywów Państwowych.