Minister finansów Czech Zbyněk Stanjura (ODS) podczas debaty przedwyborczej w CNN Prima stwierdził, że spośród krajów sąsiadujących z Czechami żywność jest tańsza tylko w Polsce. Zdaniem polityka wynika to z tego, iż mamy "inną strukturę rynku".
Demagog.cz uznał wypowiedź ministra za mylącą. Serwis wskazał, powołując się na analityków, że żywność w Polsce jest tańsza, bo mamy niższy VAT. "W Polsce obowiązuje obecnie 5 proc. VAT na podstawowe produkty spożywcze i 8 proc. na inne, co stanowi najniższe stawki w regionie. W Czechach rząd ujednolicił stawki VAT na żywność z 10 proc. i 15 proc. na obecne 12 proc. w ramach pakietu konsolidacyjnego na początku 2024 roku".
W Polsce mamy także trzecią stawkę VAT, która wynosi 23 proc. Jest nią objęta m.in. żywność wysoko przetworzona, która nie spełnia warunków do objęcia jej niższą stawką (np. kawa, niektóre wyroby ciastkarskie, napoje gazowane, owoce morza).
Serwis Seznam Zprávy wskazuje na inny powód tańszej żywności w Polsce. Zdaniem portalu, w Czechach jest drożej przez terytorialne ograniczenia dostaw (TSC). Duże koncerny spożywcze mają zawierać ze swoimi klientami umowy, które uniemożliwiają im zakup tańszych produktów poza oficjalnymi kanałami dystrybucji.
Terytorialne ograniczenia dostaw jednym z powodów droższej żywności w Czechach
W artykule serwisu wyjaśniono, że duże koncerny produkujące żywność lub ją importujące zmuszają sieci handlowe, aby zaopatrywały się tylko u nich, mimo że sklepy mogłyby kupić te same produkty gdzieś indziej taniej. "W ten sposób zdalnie kontroluje się ceny na poszczególnych rynkach" - podaje serwis.
Ponadto producenci i dostawcy mają uniemożliwiać sieciom handlowym dokonywanie zakupów transgranicznych w Unii Europejskiej. Seznam Zprávy wskazuje, że koncerny robią to np. poprzez ograniczenie wolumenu towaru przeznaczonego na eksport, a także wywieranie nacisku na sprzedawców. W efekcie są oni zmuszeni do zaopatrywania się u dystrybutora, który ma droższy towar. Tracą na tym konsumenci. W szczególności z mniejszych krajów, takich jak Czechy. "Czeskie Stowarzyszenie Handlu i Turystyki podaje, że umowy terytorialne są jednym z powodów, dla których żywność w Czechach jest droższa niż w Niemczech czy Polsce" - podaje serwis.
Komisja Europejska ukarała producenta Milki za TSC
Serwis przypomina także, że w 2024 roku Komisja Europejska ukarała Mondelez (właściciela takich marek Milka i Oreo) grzywną w wysokości 337,5 mln euro za TSC.
"W niektórych przypadkach firma na mocy umów zakazała dystrybutorom sprzedaży towarów do innych krajów. Sztucznie ograniczyła również wolumen dostaw, aby zapobiec reeksportowi do krajów o wyższych cenach. Celem było utrzymanie różnic cenowych między poszczególnymi rynkami i ochrona wyższych marż na mniejszych rynkach, na przykład w Europie Środkowo-Wschodniej" - podaje czeski portal.
Konsumenci tracą rocznie 14,5 mld przez TSC. Niemcy blokują rozwiązanie
Na terytorialne ograniczenia dostaw skarżą się także inne państwa m.in. Grecja, Holandia i Dania. UE przyjrzała się sprawie. Z analizy Komisji Europejskiej z 2020 roku wynika, że rocznie mieszkańcy krajów członkowskich za sprawą tego procederu tracą 14,1 mld euro.
W Brukseli trwają prace nad przepisami, których celem jest wyeliminowanie TSC. Sprawa nie jest jednak prosta, bo nie wszystkie państwa się do tego kwapią. Seznam Zprávy wskazuje, że małe kraje takie jak Austria, Węgry czy Chorwacja są "uzależnione od importu z większych rynków sąsiednich, zwłaszcza z Niemiec". I to właśnie Niemcy "od dawna blokują rozwiązanie" problemu z TSC.