Czy węgla w tym roku wystarczy dla wszystkich? We wrześniu może być ciężko
Szczyt zakupów węgla przez gospodarstwa domowe jeszcze przed nami, jednak już teraz widać, że raczej nie powtórzy się sytuacja z ubiegłego roku. Wtedy zakup opału graniczył z cudem, a ceny przekraczały 4 tys. zł za tonę. Obecnie ceny węgla dla gospodarstw domowych są stabilne i pozostają ponad połowę niższe, niż rok temu. W związku z tym w 2023 roku rząd nie przewiduje interwencyjnych zakupów węgla za granicą.
- W nadchodzącym sezonie grzewczym podaż węgla dla gospodarstw domowych będzie wystarczająca - ocenił wiceprezes Polskiej Grupy Górniczej (PGG) Adam Gorszanów. Jak podkreślił, plany wydobywcze PGG są niezagrożone, a tegoroczny popyt będzie znacząco niższy.
PGG szacuje, że Polacy będą chcieli przed nadchodzącym sezonem grzewczym kupić 6-6,5 mln tona węgla. Połowę dostarczy PGG, resztę Tauron Wydobycie, Węglokoks, Bogdanka i prywatni importerzy. Ci ostatni znaleźli źródła zaopatrzenia inne niż rosyjskie, więc państwowy, interwencyjny zakup węgla za granicą już nie będzie potrzebny - przekonuje Adam Gorszanów.
W ocenie wiceprezesa PGG, niższy popyt można tłumaczyć tym, że ostatnia zima była ciepła, a wiele gospodarstw zrobiło zapasy węgla.
- W zeszłym roku mieliśmy panikę zakupową już od końca zimy, od wybuchu wojny w Ukrainie, była też spekulacja, gdy ceny sięgały 4 tys. zł za tonę, co jest zupełnie niezwiązane z kosztami, niezależnie czy importu czy krajowego wydobycia - wyliczał Gorszanów. Jak zaznaczył, w tym roku zachowania konsumenckie są inne, a cena węgla w sklepie PGG to 1200-1300 zł za tonę z dostawą.
O dostępność węgla opałowego dla gospodarstw domowych nie martwi się także Karol Rabenda, wiceminister aktywów państwowych. - Na rynku węgla dla gospodarstw domowych ceny się stabilizują, a dostępność paliwa jest dość duża - poinformował w środę Rabenda. - Dziś nie ma planów powrotu do importu węgla przez państwowe spółki i dystrybucji przez samorządy - dodał.
Wiceminister prognozuje, że szczyt zakupów wystąpi we wrześniu. Wtedy mogą się pojawić braki na składach opału, ale co najwyżej chwilowe. To dlatego, że zarówno krajowi producenci, jak i importerzy, mają pewne rezerwy, które uruchomią w takich sytuacjach, wskazuje Rabenda.
- Ich skala może być znacznie mniejsza niż w zeszłym roku, jesteśmy w stanie bardzo szybko interweniować w przypadku chwilowych braków - zapewnił wiceminister.
Rabenda odniósł się także do kwestii węgla pozostającego w samorządach. W ubiegłym roku gminy prowadziły interwencyjną sprzedaż węgla dla gospodarstw domowych, zakupiony przez spółki Skarbu Państwa. Sprzedaż ta odbywała się do 31 lipca. Gminy informowały, że nie zdążą sprzedać opału do tej daty i zalega im niesprzedany węgiel.
Jak wskazał Rabenda, w ramach mechanizmu dystrybucji węgla przez samorządy trafiło do nich ok. 2 mln ton węgla. W samorządach pozostaje niesprzedanych ok. 60 tys. ton. Gminy mogą je przeznaczyć na własne potrzeby - przekazać ten węgiel do placówek im podległym, jak szkoły, czy ośrodki pomocy społecznej - tłumaczy wiceminister.
Wiceminister Rabenda podkreślił też, że w piątek do samorządów trafiła interpretacja przepisów, uzgodniona z Ministerstwem Finansów i Krajową Radą Izb Obrachunkowych, która pozwala zakwalifikować pozostały węgiel jako mienie komunalne i gminy mogą zrobić z nim co chcą, np. przekazać podległym placówkom, jak szkoły, biblioteki itp.
***