DRYBLING - Spread Metrobanku

Najlepszym dryblerem wśród banków w Polsce, które wzięły udział w Igrzyskach Finansowych Expandera i Interii okazał się Metrobank. Postanowiliśmy wyróżnić go w tej kategorii za najwyższy spread walutowy na rynku. Spread walutowy to tylko jeden z przykładów ukrytych kosztów w ofertach banków. Boisk, na którym toczy się pojedynek z klientami jest dużo więcej.

Wielu znanych piłkarzy nie pojechało na igrzyska, ponieważ w piłce nożnej bardziej od olimpiady liczy się mundial. Z tego powodu raczej nie ma w Pekinie zbyt wielu efektownych dryblingów. Musimy więc zaspokoić się akcjami z naszego rodzimego podwórka. Bezapelacyjnie najlepszym dryblerem w wśród banków w Polsce jest Metrobank, czyli specjalny oddział Noble Banku.

Noble stosuje najwyższy spread walutowy, czyli różnicę pomiędzy kursem kupna i sprzedaży walut. Pierwszy kurs, niższy, odnosi się do wypłaty kredytu, a drugi, wyższy, do jego spłaty. W ten sposób bank zarabia więcej na kredytach hipotecznych w walutach obcych. Zarobek ten jest zwykle niewidoczny dla klientów. Podobne "dryblingi" stosują wszystkie banki na rynku, a klient nic nie może na nie poradzić. Spread musi zapłacić i nie ma żadnej możliwości, by odebrać piłkę przeciwnikowi.

Reklama

Spread w Noble Banku wynosi obecnie średnio prawie 16 groszy, czyli dwa razy więcej niż w przypadku banków o najmniejszej różnicy między kursem kupna i sprzedaży walut (np. w Deutsche Banku PBC spread wynosi 7 groszy). Oznacza to, że spłacając kredyt na kwotę 400 tys. zł na 30 lat, tylko z powodu spreadu, płaci się co miesiąc ratę wyższą o ponad 160 zł. To drybling na miarę Diego Maradonny i jego słynnego rajdu w meczu z Anglią w ćwierćfinale mundialu w 1986 roku. Bank powinien jednak uważać, by bramka zdobyta po efektownym dryblingu nie okazała się ostatecznie strzeloną ręką.

Spread walutowy to nie jedyny przykład dryblingu z udziałem banków i klientów. Niektóre banki reklamują swój kredyt, jako udzielny bez prowizji. Rzecz w tym, że zamiast prowizji klient musi wykupić ubezpieczenie na życie lub od bezrobocia, którego koszt jest porównywalny z prowizją. Banki chętnie oferują także promocje typu "pierwszy rok taniej". Rzeczywiście przez pierwszy rok kredyt jest tańszy, co banki eksponują w reklamach. Potem jednak oprocentowanie "wraca" do normalnego poziomu, o czym klient nie zawsze wie. Nierzadko bywa też tak, że banki reklamują niskie oprocentowanie kredytu, jednak, aby je uzyskać, klient musi korzystać dodatkowo z innych produktów banku.

Expander.pl
Dowiedz się więcej na temat: bank | noble | kredyt | spread
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »