Góral z Zakopanego nie wytrzymał. "Kolejna odsłona niszczenia tego miejsca"

Fiakrzy z Podhala najpierw zaciekle walczyli z pomysłem wprowadzenia efasiągów, nie podobało im się również to, że na drodze do Morskiego Oka będą kursować elektryczne busy, a teraz ci z Zakopanego mają nowego "wroga" - meleksy. Pojazdy pojawiły się na Krupówkach. Z ich obecności nie są też zadowoleni mieszkańcy. Jeden z nich w liście do "Tygodnika Podhalańskiego" poskarżył się na hałas.

W Zakopanem wybuchł nowy konflikt. Spór dotyczy meleksów, które pojawiły się na Krupówkach. Jak relacjonuje "Gazeta Krakowska" wszystko zaczęło się od wniosku jednego z przedsiębiorców o wydzierżawienie parkingu Związku Podhalan i fiakrów zrzeszonych w ZP. Na miejscu tym miały parkować meleksy. Jak wskazano - fiakrzy korzystają z niego sporadycznie. Rada miasta prośbę jednak odrzuciła, bo dorożkarze wyrazili sprzeciw - z obawy o konkurencję. Przedsiębiorca już podczas posiedzenia radnych ostrzegł, że jeśli miasto parkingu mu nie wydzierżawi, to będzie parkował meleksy na działce prywatnej. I tak też się stało - pojazdy pojawiły się na Krupówkach.

Reklama

Afera o meleksy na Krupówkach

Niedługo potem wybuchło kolejne spięcie. Jednego z kierowców meleksa przyłapano na tym, jak stał na Krupówkach. Z zapisu kamer wynika, że zatrzymał się tam tylko na moment - co podkreślał na konferencji prasowej wiceburmistrz Bartłomiej Bryjak, dodając, że pojazdy te nie jeżdżą po całych Krupówkach. Fiakrzy uważają jednak, że meleksy odbierają im zarobek, a także niszczą góralskość. "W Zakopanem ze zwierząt to pozostały już jedynie konie. Krowy zostały już niemal wyeliminowane, owiec też już prawie nie ma. Konie dają częściową możliwość utrzymania się fiakrom z Zakopanego. Nie jest to jedyne źródło dochodu. Ale to jest przede wszystkim kwestia dbania o wartości kulturowe w naszym mieście" - mówił cytowany przez "Gazetę Krakowską" Andrzej Skupień, hodowca koni z Zakopanego.

Fiakrzy z Zakopanego obawiają się, że jeśli odpuszczą sprawę meleksów, to skończą tak jak ich koledzy spod Morskiego Oka - podaje gazeta. Przypominamy - Ministerstwo Klimatu i Środowiska zawarło z TPN, samorządowcami oraz Stowarzyszeniem Przewoźników do Morskiego Oka porozumienie, w którym ustalono, że na trasie będą jeździć busy elektryczne. Początkowo bilety na "elektryki" kosztowały około 100 zł, a obecnie ich ceny wynoszą od 60 do 80 zł. Dorożkarze z Morskiego Oka byli przeciwni uruchomieniu przejazdów, ale w końcu zgodzili się na kompromis. Właściciel meleksów z Krupówek uważa, że jego biznes nie stanowi żadnej konkurencji dla fiakrów. "Jest to ciekawa alternatywna na poznanie naszego miasta. [...] Oni robią swoje, a my swoje" - powiedział "Gazecie Krakowskiej".

Mieszkaniec Zakopanego skarży się na to, że meleksy hałasują

Nowa atrakcja nie przypadła do gustu nie tylko fiakrom. Do "Tygodnika Podhalańskiego" napisał mieszkaniec, który skarży się na to, że meleksy i inne pojazdy wożące turystów hałasują. "Ostatnimi dniami po Zakopanem zaczęły kursować non stop góra dół elektryczne meleksy oraz ta nowość tj. elektryczne fasiągi czy wozy, które robią to w sposób bardzo inwazyjny. Poruszają się ulicami dość szybko z włączoną bardzo głośną muzyką" - zwraca uwagę czytelnik "TP". "Boże co się dzieje z tym naszym miastem - to bardzo przykre. Ale jest to kolejna odsłona niszczenia tego miejsca, która powoduje, że miasto to staje się nieznośne do życia" - stwierdza góral. 

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Zakopane | awantura
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »