Kandydatów jest wielu, ale szansę ma dwóch

Mimo, że jeszcze nikt nie wyrzuca Henryki Pieronkiewicz z fotela prezesa PKO Banku Polskiego, rynek huczy od plotek, kto przejmie po niej schedę. Wymienia się cztery nazwiska, ale tak naprawdę liczę się dwa: Andrzej Podsiadło, ustępujący prezes Powszechnego Banku Kredytowego i Janusz Czarzasty, wiceprezes Credit Lyonnaise.

Mimo, że jeszcze nikt nie wyrzuca Henryki Pieronkiewicz z fotela prezesa PKO Banku Polskiego, rynek huczy od plotek, kto przejmie po niej schedę. Wymienia się cztery nazwiska, ale tak naprawdę liczę się dwa: Andrzej Podsiadło, ustępujący prezes Powszechnego Banku Kredytowego i Janusz Czarzasty, wiceprezes Credit Lyonnaise.

Henryka Pieronkiewicz nadal pełni spokojnie funkcję szefa największego polskiego banku uniwersalnego. Nikt i nic nie zapowiada jej rychłego odejścia, a już w środowisku bankowym trwa nieoficjalna debata, kto zasiądzie na miejscu prezesa PKO BP po zmianie rządu. Wymieniane są cztery nazwiska.



Czekanie na nominacje

Bankowcy mówią: fotel szefa PKO Banku Polskiego może objąć jeden z czterech: Andrzej Podsiadło, prezes PBK, Janusz Czarzasty, wiceprezes CL, Cezary Stypułkowski, szef Banku Handlowego i Sławomir Lachowski, odpowiedzialny w BRE Banku za rozwój usług detalichnych.

Reklama

- Największe szanse ma Andrzej Podsiadło, który poprowadził PBK do fuzji z BPH. Rynek dziwił się, że prezes nie znalazł sobie miejsca w nowym banku. Przejście na stanowisko prezesa PKO BP może by- dla niego rozwiązaniem, zwłaszcza, że Podsiadło doskonale zna już ten bank - mówi jeden z "branżowych" kolegów prezesa PBK.

Z nieoficjalnych informacji wynika, że Andrzej Podsiadło odmówił przyjęcia teki ministra Skarbu Państwa w nowym rządzie. Powodem odmowy miała być właśnie możliwość objęcia w niedługiej perspektywie stanowiska szefa PKO BP.

Czarnym koniem tej gonitwy może okazać się jednak Jerzy Czarzasty, obecny wiceprezes Credit Lyonnaise, osoba o tyle tajemnicza, ile uważana w środowisku za jednego z lepszych fachowców od bankowości.

- To bardzo dobry manager. Potrafi zarządzać bankami - mówią o Jerzym Czarzastym w Związku Banków Polskich.

Dosyć trudno może być natomiast przekonać do objęcia tej funkcji Cezarego Stypułkowskiego, szefa Banku Handlowego, choćby jedynie ze względu na ustawę kominową ograniczającą dochody pracowników i szefów spółek państwowych, do których należy PKO BP. To może być też powód, dla którego objęcia stanowiska po Henryce Pieronkiewicz może odmówić - wymieniany jako czwarty kandydat - Sławomir Lachowski, wiceprezes BRE Banku.

- Stanowisko szefa jednego z największych polskich instytucji finansowych dla wielu bankowców jest bardzo kuszące. Jednak jest i nadal będzie obsadzane z nadania politycznego - uważa Jacek Lichota, doradca inwestycyjny ING BSK.



Stan paraliżu

Nowy szef objąłby bank z największymi w kraju aktywami, posiadający największy udział w rynku detalicznym, silną pozycję na rynku finansowania budownictwa mieszkaniowego i gmin i jedną z najczęściej wybieranych instytucji finansowych przez sektor małych i średnich przedsiębiorstw.

Równocześnie przyszedłby do banku, który potrzebuje około 2 mld zł dokapitalizowania. PKO BP ma 1,2 tys. placówek, które nie są połączone zintegrowanym systemem informatycznym. Brak systemu sprawia, że w PKO BP utrzymywane jest gigantyczne zatrudnienie - 38,4 tys. osób. Wynika z tego, że co trzeci bankowiec w kraju pracuje właśnie w PKO.

Henryka Pieronkiwicz, prezes PKO BP często podkreśla, że ma świadomość przepaści technologicznej jaka dzieli jej bank od konkurencji. Brak systemu uniemożliwia sprawne zarządzanie spółką. Klienci nie mają swobodnego dostępu do kont i lokat. Bank nie może wprowadzić programu umożliwijącego ocenę zdolności kredytowej klienta, nie ma nowoczesnych instrumentów zarządzania portfelem kredytowym.



Prywatyzacja postoi

Nowy prezes powinien poprowadzić bank do prywatyzacji. Według koncepcji przyjętej przez poprzedni rząd w pierwszym etapie 15 proc. akcji PKO BP dostaną pracownicy, 30 proc. zostanie sprzedanych drobnym inwestorom. Dopiero w drugim etapie niecałe 10 proc. sprzedano by krajowym i zagranicznym inwestorom instytucjonalnym. SP zachowałby przewagę - przynajmniej 50 proc. plus jedną akcję.

- ZBP uważa, że prywatyzacja powinna zapewnić PKO BP dokapitalizowanie, dostęp do nowych produktów i technologii, informatyzację i stały dynamiczny wzrost - mówi Andrzej Wolski, zastępca dyrektora generalnego ZBP.

Jednak analitycy twierdzą, że przyjęta koncepcja nie spełnia tych kryteriów.

- Według tego programu bank dostaje dokapitalizowanie dopiero w 2 etapie prywatyzacji, w dodatku nie będzie to firma prywatna, tylko nadal spółka państwowa z udziałem kapitału prywatnego - mówi Jacek Lichota.

Uważa też, że nadal nie stworzy się bankowi warunków prawdziwego rozwoju. Zarówno on, jak i inni obserwatorzy rynku mają nadzieję, że nowy rząd stworzy nowy, lepszy program prywatyzacji.

Obiecał to już Wiesław Kaczmarek, nowy minister skarbu.

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: PKO BP SA | nazwiska | podsiadło | bank
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »