Klienci Biedronki "kradną" rabaty i omijają limity. Wraca temat z Interii

W czerwcu w Interii Biznes informowaliśmy już o pustych półkach, które coraz częściej zastają klienci Biedronki chcący skorzystać z promocji w tej sieci. Już wtedy zaznaczaliśmy, że problem wzbudza coraz większe emocje. Teraz wkroczył już najwyraźniej w nową fazę.

Kilka miesięcy temu w Interii zwracaliśmy uwagę na problem promocji, z których nie da się skorzystać. Wówczas sieć Biedronka odpowiedziała nam, że bogaty asortyment skutecznie walczy z tym zjawiskiem. Dziś sieć nadal uważa to za problem marginalny, ale pozostaje w tym poglądzie coraz bardziej osamotniona.

W omijaniu limitów promocji nie mamy sobie równych

Popularność kart lojalnościowych i aplikacji mobilnych największych sieci handlowych niemal wykluczyła z rynku promocje z ograniczeniami na osobę. Od wielu miesięcy wojna cenowa dyskontów sprawia, że choćby w Biedronce pojawiają się naprawdę atrakcyjne promocje, po które chce sięgać wiele osób. 

Reklama

Często jednak pojawienie się w sklepie nawet godzinę po jego otwarciu w pierwszym dniu promocji powoduje już duże rozczarowanie. Klienci zastają puste półki po maśle, oleju czy lodach, które miały kosztować grosze, a przy kasie widzą kolejne zaskakujące zjawisko:

- Przyszłam do Biedronki po masło w promocji. Oczywiście go nie było, za to w kolejce przede mną stała pani z wózkiem pełnym masła. Przy kasie kobieta wyciągnęła z torebki pęk kart Biedronki i kazała sobie kasować cały wózek masła na inne paragony - tłumaczła Interii Biznes jedna z klientek sieci Biedronka w czerwcu br. 

Kilka miesięcy później Onet wraca do tego tematu i pokazuje, że skala problemu jest coraz większa

Nowy sposób na "kradzież rabatów"

To już nie tylko wykorzystanie fizycznie posiadanych kart, ale także kradzież ich na własne potrzeby choćby osobom starszym. 

"Mogłam kupić maksymalnie cztery kostki masła w cenie aż o blisko 60 proc. niższej niż normalnie. Przy kasie spotkało mnie jednak rozczarowanie. Promocja nie naliczyła się", tłumaczy serwisowi góralka z Nowego Targu.

Niedługo potem okazało się, że promocja nie naliczyła się, bo limit został wykorzystany już wcześniej. Klientka jest przekonana, że ktoś użył jej karty lub podał jej numer telefonu przy kasie. "To jest w sumie zwykła, paskudna kradzież. Jakim trzeba być złym człowiekiem, by okradać ludzi z... rabatów", pyta retorycznie inna klientka Biedronki cytowana przez Onet. 

Biedronka wie o problemie od czerwca, nic się nie zmieniło

W czerwcu do problemu omijania limitów promocji odniosła się w rozmowie z nami centrala Biedronki:

- W sieci Biedronka oferujemy klientom każdego dnia średnio 900 promocji (...). Staramy się tak planować asortyment naszych sklepów i bieżące dostawy, by jak największa liczba osób mogła z nich skorzystać - mówił wówczas Interii Biznes Marek Złakowski, dyrektor ds. rozwoju relacji z klientami i cyfryzacji w sieci Biedronka. 

Kilkanaście tygodni później dyrektor nadal bagatelizuje problem:

"Takie sytuacje (jak opisane przez Onet — przyp. red.) mają charakter incydentalny pośród kilku milionów transakcji dziennie dokonywanych w naszych placówkach" — mówi w rozmowie z portalem. 

Dodaje także, że klient ma możliwość zablokowania identyfikacji swojej karty przez numer telefonu: "Można to zrobić przy kasie, w aplikacji, na stronie Moja Biedronka lub na infolinii Biura Obsługi Klienta Biedronki", tłumaczy Złakowski. Nieoficjalnie pracownicy Biedronki przyznają, że problem "kradzieży rabatów" i omijania promocji staje się coraz większy.

Agnieszka Maciuła-Ziomek 

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Biedronka | promocje
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »