Kompromis z UniCredito nie możliwy
Rząd bezwzględnie oczekuje, że Włosi sprzedadzą BPH. - Jesteśmy w pierwszym etapie sporu - powiedział Paweł Szałamacha, wiceminister skarbu państwa. UniCredito się broni. Zdaniem prawników, jeśli konflikt przeniesie się do sądu, potrwa lata.
Widać, jak z dnia na dzień zamyka się droga do fuzji Pekao i BPH, która w Polsce miała być konsekwencją przejęcia przez UniCredito niemieckiej grupy HVB. Wczoraj po raz pierwszy oficjalnie polskie władze powiedziały o istnieniu sporu między rządem a włoskim inwestorem.
Prawo, a nie kompromis
- Żądamy sprzedaży BPH. Dlaczego mamy dochodzić do kompromisu. Chcemy, by Włosi wywiązali się z umowy prywatyzacyjnej. Pomożemy UniCredito w dotrzymaniu ich słowa. Zrobimy to zgodnie z prawem kodeksu cywilnego - zapowiedział wiceminister MSP Paweł Szałamacha, prezentując odpowiedź resortu na pismo Komisji Europejskiej. KE poprosiła rząd o podanie powodów blokowania fuzji Pekao i BPH.
Nowe prawo w Unii?
Wczoraj wieczorem UniCredito opublikowało oświadczenie. Włosi podali w nim, że nie złamali umów prywatyzacyjnych podpisanych z polskim rządem. A wraz z wejściem Polski do UE klauzula, na którą powołuje się rząd, sprzeciwiając się połączeniu Pekao i BPH, jest nieskuteczna.
Polski rząd nie chce zdradzać konkretnych posunięć wobec UniCredito, jeśli inwestor nie sprzeda do końca stycznia akcji BPH. - Umowa prywatyzacyjna zawiera wiele postanowień. Różne z nich są opatrzone różnymi sankcjami. Ustalone są kary umowne. Istnieje też możliwość żądania odszkodowań - podał P. Szałamacha. Jakich kwot odszkodowawczych oczekiwałby rząd w tym przypadku, minister nie powiedział. MSP zwróciło się też o dwie opinie prawne, które miałyby wyjaśnić, czy klauzula zawarta w umowie prywatyzacyjnej daje szanse na wygraną rządu. - Uważamy, że broni się ona w świetle unijnego prawa - powiedział P. Szałamacha.
Dosyć patologii
MSP wysłało odpowiedź KE w poniedziałek wieczorem. - Nie podważamy kompetencji UE dotyczącej kontroli nad połączeniami firm o wymiarze wspólnotowym. Poinformowaliśmy jednak KE, że naszym zdaniem naruszenie umowy prywatyzacyjnej przez UniCredito jest bezsprzeczne - powiedział wiceminister skarbu. Dodał, że w ostatnich latach mieliśmy do czynienia z patologiami w realizacji umów prywatyzacyjnych. Zobowiązania były często naruszane. Nie możemy ustąpić, ponieważ w innym przypadku nasze działania byłyby niewiarygodne. MSP zarzuca UniCredito złamanie umowy prywatyzacyjnej, zakazującej inwestowania bezpośrednio i pośrednio w podmioty konkurencyjne do kupionego w 1999 r. banku Pekao. A tym zakończyła się w opinii polskich władz akwizycja niemieckiej grupy HVB przez UniCredito. HVB było bowiem w Polsce właścicielem BPH.
A może Polska ma rację...
Fakt otrzymania odpowiedzi od P. Szałamachy potwierdził Jonathan Todd, rzecznik komisarz ds. konkurencji Neelie Kroes, autorki listu do polskiego rządu. Nastąpiło to o godz. 23.34 w poniedziałek. List ma trzy strony. - Nie mogę ujawnić treści. Ustosunkujemy się do niego, jak szybko to będzie możliwe. Być może blokowanie fuzji BPH i Pekao przez Polskę jest w pełni uzasadnione z prawnego punktu widzenia - poinformował J. Todd.
Sprawa na lata
Zdaniem dr. hab. Michała Romanowskiego, eksperta prawa handlowego z Kancelarii Romanowski i Wspólnicy i wykładowcy UW, z punktu widzenia rządu jest to strategia negocjacyjna. Wejście w długotrwały spór, nawet z przekonaniem, że się nie ma racji, i tak może doprowadzić do zwycięstwa. Nie zawsze wygrywa ten, kto ma rację, lecz ten, kto ma czas czekać dłużej i "przetrzymać" procedury. Pretekst do długotrwałych procesów jest, ponieważ - jak sygnalizuje KE - wcześniej nie było przypadku konfliktu umowy prywatyzacyjnej z zasadą swobody przepływu kapitału i będzie to precedensowa sprawa. Postępowanie przed Europejskim Trybunałem Sprawiedliwości może potrwać około trzech lat. Stawia tu na wygraną UniCredito.
Nie ma już takiego przekonania Aleksander Werner, prawnik Kancelarii Kalwas i Wspólnicy, adiunkt SGH. Według niego, nie ma możliwości, by prawo unijne zmieniało zapisy kontraktów na gruncie prawa cywilnego, i to zawartych przed przystąpieniem Polski do UE. Oznacza to, że UE nie może nam narzucać zawarcia nieprawidłowej umowy prywatyzacyjnej z UniCredito. - Ale też ta umowa nie jest na tyle istotnym narzędziem, by zablokować fuzję. Może służyć jedynie do dochodzenia odszkodowania. Nawet bardzo wysokiego, jak np. równowartość sprzedanych akcji Pekao - zaznacza A. Werner. Jeśli sprawa będzie się rozstrzygać w sądzie arbitrażowym, w grę wchodzą terminy od czterech miesięcy do 1,5 roku. Jeśli trafi do polskiego sądu, potrwa kilka lat.
Halina Kochalska
Tomasz Goss-Strzelecki
Konrad Krasuski