Konflikt z Iranem bije nas po kieszeni
Jeszcze w tym tygodniu możemy oczekiwać wzrostów cen benzyny. A potem - Wszystko zależy od... losu brytyjskich marynarzy.
Złe wieści dla kierowców. W Zatoce Perskiej iskrzy coraz bardziej, po tym jak irańska gwardia rewolucyjna zatrzymała 15 brytyjskich żołnierzy na wodach Iraku, a Rada Bezpieczeństwa ONZ uchwaliła sankcje wobec Iranu, który nie chce zrezygnować z programu nuklearnego. Obawa o stabilność dostaw wywindowała ceny ropy. Za baryłkę Brent płaci się w Londynie około 69 USD.
- Na rynku jest nerwowo, ceny ropy i paliw rosną, głównie ze względu na napięcie wokół Iranu - potwierdza Urszula Cieślak z firmy BM Reflex monitorującej krajowy rynek paliwowy.
Po serii podwyżek u krajowych producentów paliw droga baryłka bije Polaków po kieszeni. Wczoraj zwyżkę zgotowały nam Orlen i Lotos, podnosząc hurtowe ceny benzyny o 21 zł, a oleju napędowego o 24 zł na tysiąc litrów. To jeszcze nie koniec.
- W najbliższym czasie spodziewamy się kolejnych podwyżek cen hurtowych paliw, szczególnie benzyny. Może się to przełożyć na wzrost ich cen detalicznych o 3-5 groszy na litrze - ocenia Urszula Cieślak.
W przypadku diesla oczekuje stabilizacji cen, ale planowane przerwy remontowe w rafineriach mogą je pchnąć w górę.
Geopolityka rządzi
Jej zdaniem, cenami na polskich stacjach w najbliższym czasie dalej rządzić będzie geopolityka. Kierowcy powinni z uwagą obserwować los zatrzymanych żołnierzy.
- Gdyby doszło do uwolnienia brytyjskich marynarzy, cena ropy powinna spaść, co pociągnie za sobą także obniżkę na polskich stacjach - mówi ekspert BM Reflex.
Analitycy zwracają uwagę, że inne impulsy cenowe zniknęły.
- W ostatnich dniach mieliśmy problemy z zaopatrzeniem rafinerii na południu Europy w surowiec ze względu na strajk w porcie Lavera we Francji. Strajk już się skończył, więc jeden impuls do podwyżek znika. Teraz uwaga rynku skupi się na zapasach paliwa w USA i na rozwoju wydarzeń w Iranie - mówi Szymon Araszkiewicz z firmy e-petrol.pl.
Nieprzewidywalna, dlatego eksperci nie chcą dawać prognoz cenowych w długim terminie.
Najdrożej w górach
Podwyżki cen w nierówny sposób dotykają Polaków. Szczęście mają mieszkańcy Śląska, gdzie jest najtaniej.
- Wynika to z konkurencji między tamtejszymi operatorami hurtowymi i stacjami, których jest w tym regionie bardzo dużo. W Zielonej Górze ceny są niskie, bo kilka hipermarketów zmusza inne stacje do ograniczenia apetytu - zauważa ekspert e-petrol.
Podobnie jest w Łódzkiem.
- Działa tam dużo stacji przy supermarketach oraz stacji dyskontowych JET. Dzięki temu ceny są znacznie niższe niż w innych regionach Polski - dodaje Andrzej Florczak z BM Reflex.
Drogo jest u górali.
- Droższe paliwo w porównaniu z resztą Polski jest w miejscowościach górskich, np. w Zakopanem, gdzie do ceny paliwa dochodzą koszty transportu. W miejscowościach turystycznych robi się też drogo latem, kiedy popyt mocno rośnie - zaznacza Szymon Araszkiewicz.
Także w woj. zachodniopomorskim jest stosunkowo drogo ze względu na oddalenie końcówek rurociągów paliwowych. Wydawać by się mogło, że benzyna i olej napędowy powinny być tańsze w województwach wschodnich, gdzie rynek zasilają "mrówki". Władze białoruskie mocno przycięły jednak możliwość przywożenia paliwa do Polski i szara strefa nie ciśnie tak mocno na ceny na stacjach.
Inna jest geografia cen LPG.
- Autogaz jest droższy w województwach nadmorskich, tańszy - dzięki większej liczbie stacji tankowania - we wschodnich, na Śląsku i w środkowej Polsce - dodaje Szymon Araszkiewicz.
Ratunek w walucie
Eksperci radzą, byśmy z powodu paliwowej drożyzny nie popadali w panikę. I przypominają, że rok temu ceny benzyny na stacjach były wyższe ponad 20 groszy, a za olej płaciliśmy nieco tylko więcej niż w ostatnim tygodniu. Przed radykalniejszymi wzrostami chroniły kursy walut.
- W minionym tygodniu polska waluta umocniła się wobec dolara. Ale nie pomoże to zahamować kolejnych wzrostów - zauważa Szymon Araszkiewicz. Kierowcy, trzymajcie się za portfele.
Paweł Janas