Kredyty we frankach mogą zdestabilizować system

Umocnienie franka szwajcarskiego zwiększa koszty obsługi zadłużenia gospodarstw domowych i może pogarszać jakość portfela kredytowego banków. Kredytów, zwłaszcza mieszkaniowych, denominowanych we frankach, jest w Polsce zbyt dużo: dziś stanowią one ponad połowę portfela pożyczek udzielonych za zakup domu lub mieszkania.

Frank to jedna z głównych walut kredytów mieszkaniowych zaciągniętych jak dotąd przez Polaków. Na koniec maja w przeliczeniu na naszą walutę wartość tych kredytów wynosiła blisko 150 mld zł. Dla porównania złotowe kredyty mieszkaniowe warte były 107,5 mld zł.

Taka struktura się nie podoba nadzorowi

Taka struktura kredytów mieszkaniowych, gdzie pożyczki w złotych stanowią około 38 proc. wartości portfela, a kredyty nominowane we frankach szwajcarskich około 53 proc., nie podoba się instytucjom odpowiedzialnym za stabilność systemu finansowego. NBP w ostatnim raporcie na ten temat wyraźnie stwierdza, że to może być niebezpieczne.

Reklama

- Taka struktura portfela naraża banki na dodatkowe ryzyko kredytowe wynikające z wrażliwości gospodarstw domowych na szoki kursu walutowego - kredytobiorcy nie zabezpieczają swoich pozycji walutowych - oraz na ryzyko związane z koniecznością odnawiania zabezpieczeń własnej otwartej pozycji walutowej - piszą w lipcowej edycji raportu o stabilności finansowej eksperci NBP.

Miały być produktem niszowym

Według autorów raportu, kredyty mieszkaniowe nominowane w walutach obcych powinny być produktem niszowym, skierowanym do kredytobiorców uzyskujących dochody w walucie kredytu. Podobnego zdania jest zresztą Komisja Nadzoru Finansowego, która próbuje ograniczyć podaż tego typu kredytów. Stąd styczniowa nowelizacja rekomendacji S. Według niej na spłatę raty kredytu walutowego będzie można przeznaczyć maksymalnie 42 proc. dochodów, a zdolność kredytowa ma być liczona przy założeniu, że kredyt jest zaciągany na 25 lat.

NBP podoba się ten pomysł, bo jego realizacja może poprawić jakość portfela nowo udzielanych kredytów. Ale to w dłuższym czasie. Na razie eksperci banku uważają, że w przypadku pożyczek mieszkaniowych można się spodziewać wzrostu wartości tzw. kredytów z utratą wartości (czyli takich, z tytułu których bank poniesie stratę). Ten proces już trwa: w IV kwartale 2010 r. i w I kwartale 2011 r. wzrost wartości kredytów mieszkaniowych ze stwierdzoną utratą wartości w ostatnich 6 i 12 miesiącach wyniósł odpowiednio 18,7 proc. i 55,6 proc.

Problemy mogą być większe

Choć jakość kredytów mieszkaniowych jest znacznie lepsza od pozostałych rodzajów kredytów dla gospodarstw domowych, może się ona stopniowo pogarszać choćby dlatego, że w obecnej strukturze portfela przeważają pożyczki udzielone w czasie ostatniego boomu, czyli w latach 2007-2008. Wówczas to polityka kredytowa banków była stosunkowo luźna, dziś część z kredytobiorców ma problemy z obsługą długu. Mogą się one pogłębiać, jeśli sytuacja na rynku pracy nie poprawi się i dochody gospodarstw domowych nie zaczną rosnąć. Na dodatek kredytobiorcom nie ułatwia życia umocnienie franka, którego kurs bije właśnie rekordy wobec złotego.

Z symulacji przeprowadzonej przez NBP wynika, że osłabienie złotego o 30 proc. może spowodować wzrost odsetka mieszkaniowych kredytów nieregularnych (niespłacanych od trzech miesięcy) o 0,4 pkt proc. Według szacunków NBP takie kredyty denominowane w walutach stanowiły 0,7 proc. portfela na koniec 2010 roku. Na koniec maja walutowe kredyty z utratą wartości były warte ponad 2,2 mld zł. To najwięcej od czasu wybuchu kryzysu.

Autorzy raportu NBP stwierdzają, że aprecjacja szwajcarskiej waluty oczywiście oznacza wzrost obciążeń dla zadłużonego gospodarstwa domowego. Jednocześnie zwracają uwagę, że wzrost ten był niewielki dzięki niskiemu oprocentowaniu kredytów udzielonych w CHF. Stopa LIBOR, która jest bazą do wyliczania wartości odsetek w przypadku większości tego typu kredytów, jest wyjątkowo niska. Obecnie trzymiesięczny wskaźnik nie przekracza 0,2 proc. Kredytobiorcom pomaga także sposób spłaty kredytu, jaki wybrali - 90 proc. z nich spłaca kredyty we frankach w równych ratach.

Z wyliczeń NBP wynika, że koszty obsługi kredytów spłacanych metodą równej raty są dziś nieznacznie wyższe niż w momencie zaciągania zobowiązania. Tymczasem przy spłacie metodą raty malejącej (gdzie stała jest część kapitałowa) średnie koszty obsługi kredytu są wyższe niż w momencie wzięcia kredytu. Dotyczy to oczywiście kredytów udzielanych przede wszystkim w latach 2007-2008.

Złoty słabszy o 30 groszy

NBP zwraca uwagę na jeszcze jeden aspekt: umocnienie franka powoduje też wzrost złotowej wartości kapitału kredytu. A to niekorzystnie wpływa na relację wartość kredytu-wartość nieruchomości, która jest jego zabezpieczeniem. Poza tym utrudnia to wcześniejszą spłatę pożyczki. Widać to szczególnie w przypadku pożyczek udzielonych w czasie ostatniego boomu kredytowego z lat 2007-2008.

- W tym okresie kurs franka względem złotego osiągnął najniższy poziom w ciągu ostatnich 15 lat - piszą autorzy raportu.

Tymczasem dziś kurs franka oscyluje już wokół 3,45 zł. Od początku lipca złoty osłabił się wobec niego o blisko 30 groszy. Analitycy rynkowi radzą uzbroić się w cierpliwość: waluta Szwajcarii szybko się nie osłabi.

- Może frank w pewnym momencie wejdzie w trend boczny, czyli jego kurs ustabilizuje się na wysokich poziomach, ale na osłabienie na razie bym nie liczył. Bank Szwajcarii nie ma narzędzi, by skutecznie czegoś takiego dokonać - mówi Marek Rogalski z DM BOŚ.

Na fali strachu

Frank zyskuje na fali strachu o przyszłość strefy euro, a konkretnie przez niepokój związany z brakiem rozwiązania greckiego kryzysu i pogłoskami o narastających problemach Włoch.

- Inwestorzy wybierają franka, bo to dziś waluta bezpieczniejsza niż amerykański dolar. Oczywiście pojawiają się powoli pytania, czy frank nie jest przypadkiem zbyt mocny. To, czy nadal będzie się umacniał zależeć będzie od tego, jak strefa euro przetrwa obecny kryzys zadłużenia i co zrobią Amerykanie. Jeśli USA jesienią wprowadzą np. prawo zachęcające firmy do ściągania swoich zagranicznych zysków do kraju dolar znów może zacząć się umacniać i nastąpi odwrót od franka - mówi Marek Rogalski.

Marek Chądzyński

Obserwator Finansowy
Dowiedz się więcej na temat: frank szwajcarski | one | kredyty we frankach | kredyt | zakup domu | W.E.
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »