Kto lekceważy sprawę - policja czy bankowcy?
W 2004 r. policja odnotowała 70 napadów na banki. Statystycznie to ponad jeden napad tygodniowo. W tym roku czarna seria trwa. Bankowcy są bezradni i skarżą się na niską efektywność w ściganiu takich przestępstw przez policję. Z kolei stróże prawa oceniają, że niektóre banki oszczędzają na zabezpieczeniach, gdyż ubezpieczenie i tak pokryje stratę.
W ubiegły czwartek kilku zamaskowanych bandytów wtargnęło do filii Banku Pekao SA przy ul. Nastrojowej w Łodzi i sterroryzowało dwie pracownice przedmiotami przypominającymi broń palną. Łupem bandytów padło około 250 tysięcy złotych. Sprawcy zbiegli z miejsca napadu w kierunku jednej z osiedlowych uliczek, skąd prawdopodobnie uciekli samochodem. Policjanci do poszukiwań użyli psa, który jednak zgubił trop.
Tydzień wcześniej podobna sytuacja miała miejsce w Nowym Targu. Trzech zamaskowanych sprawców napadło na tamtejszy oddział banku Millennium. Sprawcy sterroryzowali personel banku pistoletem. Pracownicy placówki wpuścili przestępców do sejfu. Napastnicy po zabraniu gotówki z sejfu zamknęli w nim personel oddziału. Dopiero po ich wyjściu udało się uruchomić alarm. W tym przypadku jednak po kilku dniach udało się zatrzymać jednego ze sprawców, pozostali zgłosili się dobrowolnie. Takie sytuacje to jednak rzadkość.
Bankowcy chcą zmiany przepisów
Na poprawę bezpieczeństwa banków mają wpłynąć nowe rozwiązania prawne. Obecnie przepisy nakładają na te placówki obowiązek zapewnienia odpowiedniej ochrony. Zdaniem ekspertów przepisy nie są jednak wystarczające, gdyż szczególne wymagania bezpieczeństwa dotyczą przede wszystkim transportu pieniędzy. Proponuje się, aby wymagania te były surowsze. Związek Banków Polskich oraz Narodowy Bank Polski chcą zmiany w ustawie o broni i amunicji oraz wprowadzenia specjalnych regulacji dotyczących przechowywania i transportu pieniędzy.
Napady na banki charakteryzują się dużą skutecznością. Z 70 ubiegłorocznych aż 63 okazały się skuteczne, straty banków z tego tytułu wyniosły łącznie ponad 2 mln zł.
Banki nie chcą rozmawiać na temat poziomu zabezpieczeń, gdyż nie chcą ułatwiać w ten sposób zadania potencjalnym przestępcom. Jednak, jak podkreśla mecenas Jerzy Bańka ze Związków Banków Polskich, cały czas podejmowane są działania natury organizacyjnej i technicznej w tym zakresie. Wprowadzane są udoskonalone systemy monitoringu, zacieśnia się również współpraca z policją.
Sami stróże prawa mają jednak pewne zastrzeżenia. W opinii Alicji Hytrek z Komendy Głównej Policji, część placówek bankowych jest dobrze zabezpieczona przed napadami, gdyż wprowadzane są nowoczesne systemy monitoringu, ochrona fizyczna, bankowcy słuchają również wskazówek policji, które są przekazywane za pośrednictwem Związku Banków Polskich. - Niestety, inna część banków zaniedbuje tę sprawę i właśnie tam dokonywane są napady, gdyż właśnie placówki źle chronione wybierają przestępcy - podkreśla. Pojawiają się też surowsze opinie - że banki po prostu oszczędzają na wprowadzaniu nowoczesnych rozwiązań zapewniających bezpieczeństwo.
- Policja próbuje przerzucać odpowiedzialność na ofiarę, a to chyba nie jest najlepszy sposób rozwiązania tego problemu - odpowiada na to mecenas Bańka. Jego zdaniem, wprowadzenie zbyt dużej liczby zabezpieczeń utrudniłoby dostęp klientów do banku, a one i tak nie wyeliminują do końca tego rodzaju przestępczości. Wskazują na to doświadczenia Unii Europejskiej, gdzie mimo nowoczesnych rozwiązań liczba napadów na banki jest większa niż w Polsce - tłumaczy mecenas. W jego opinii, w przypadku napadów dużo zależy od skuteczności policji. - Jak to możliwe, że w biały dzień w dużym mieście bandyci napadli na bank i zdołali uciec, skoro policja została wcześniej powiadomiona o przestępstwie? - pyta Jerzy Bańka, dodając: jesteśmy bezradni, jeżeli policja nie jest w stanie nawet zidentyfikować bandytów.
- Co zrobić, skoro banki mają kiepski monitoring i zdarzały się sytuacje, że kamera rejestrowała ścianę w banku i nic więcej. W takich sytuacjach rzeczywiście były problemy z identyfikacją przestępców - odpowiada A. Hytrek.
Według innych opinii, determinacja banków we wprowadzeniu nowoczesnych zabezpieczeń nie jest zbyt duża, gdyż w przypadku napadu bank i tak nie ponosi żadnych strat, gdyż pokrywa je polisa ubezpieczeniowa.
Potwierdzają to bankowcy, tłumacząc jednak, że ubezpieczenie również kosztuje i wykupienie takiej polisy wpływa na wyniki finansowe banku. - Nie można powiedzieć, że bankom jest obojętne, że taka fala napadów na banki istnieje. Tym bardziej że chodzi również o bezpieczeństwo pracowników banku i samych klientów - stwierdza mecenas Bańka.
Tomasz Pietryga
Nadkomisarz Piotr Sumiński, komendant V Komisariatu Policji w Łodzi (gdzie doszło do napadu w ubiegły czwartek)
Jeśli chodzi o zabezpieczenie banku przed włamaniami, jest ono wystarczająco dobre, natomiast przed napadem czy atakiem terrorystycznym - nie było najlepsze, o czym świadczy to, że napad się udał. Nie rozumiem zastrzeżeń banków do pracy policji. Czy według nich to policja ma zabezpieczać banki? Przecież zawsze mogą wynająć sobie wzmocnioną ochronę, skoro uznają, że czują się zagrożeni. Jeżeli tymczasem w banku są tylko dwie kasjerki i kwota 300 tys. zł, a bank tym się nie przejmuje, to o czymś świadczy. Nie ma możliwości postawić policjanta w każdym banku, żeby czuwał nad jego bezpieczeństwem. Poza tym to jest interes banku, a nie nasz. Naszym zadaniem jest ujęcie sprawcy, jeżeli do takiego napadu doszło. Banki powinny szerzej spojrzeć na ten problem.