Ludzie ruszą po depozyty, gdy przestaną ufać rządom
Dopóki obywatele ufają, że ich rząd jest wypłacalny, nie będą wątpić w bezpieczeństwo swoich pieniędzy w bankach - powiedział ekspert brukselskiego think-tanku Bruegel Guntram Wolff. Dodał, że jeśli zaczną mieć wątpliwości, ruszą po depozyty.
Wolff jest autorem najnowszego raportu Bruegela o zagrożeniach w strefie euro.
- Ludzie ufają, że ich depozyty w bankach eurostrefy są bezpieczne (...). Jeśli zaczną mieć poważne wątpliwości co do płynności swojego kraju, wtedy może rozpocząć się wyścig po depozyty - zaznaczył. - Widzimy to do pewnego stopnia w Grecji, gdzie depozyty już odpływają do Niemiec i banków w innych krajach - zauważył.
Przyznał, że niepewność mogą zwiększyć dalsze opóźnienia we wprowadzaniu postanowień euroszczytu m.in. o zwiększeniu możliwości funduszu ratunkowego strefy euro (EFSF) tak, by mógł on dokapitalizowywać banki i skupować obligacje zadłużonych państw eurolandu z rynku wtórnego. Do tej pory poparcia dla ratyfikacji reformy EFSF nie zdobył w parlamencie rząd Słowacji.
W opinii eksperta, jeśli Słowacja nie ratyfikowałaby EFSF, to trzeba będzie renegocjować pakiet ratunkowy, co spowoduje opóźnienie i utrudnienie w walce z kryzysem.
Przyznał, że sprawa kondycji banków przyciąga więcej uwagi niż jeszcze dwa tygodnie temu. - To ma związek z trwającymi dyskusjami o Grecji, włącznie z pytaniem, czy potrzebna będzie redukcja długu tego kraju, co staje się coraz bardziej prawdopodobne, a to będzie miało wpływ na system bankowy - zaznaczył Wolff. Dodał, że wpływ ten będzie największy dla banków w Grecji.
- Dla niemieckich i francuskich banków wpływ ten będzie znacznie mniejszy - powiedział. Zaznaczył jednocześnie, że kłopoty francusko-belgijskiego banku Dexia to "oddzielna sprawa i choć bank ten ma problemy z kapitałem, nie ma kłopotów z płynnością". - Problemy tego banku wynikają zasadniczo z niechęci innych banków, by udzielać mu pożyczek z powodu jego ekspozycji na dług publiczny strefy euro - wyjaśnił. Chodzi o to, że Dexia ma dużo obligacji m.in. Grecji i Włoch, których dług publiczny rośnie.
Wolff podkreślił, że sytuacja banków będzie zależeć od tego, jak rynek będzie postrzegać prawdopodobieństwo restrukturyzacji długów w państwach strefy euro. Restrukturyzacja taka jest związana ze stratami dla inwestorów (m.in. banków), którzy zakupili obligacje takich krajów. - Potencjalna strata na papierach poszczególnych krajów określi, które banki i w jakim stopniu będą narażone. Sama Grecja to za mało - uważa.
Pytany o możliwe rozlanie się kryzysu greckiego na inne kraje odparł: "jeśli będzie restrukturyzowany dług Grecji, będzie potrzebna strategia, jak uniknąć niewypłacalności Hiszpanii i Włoch". Dodał, że jednym z zabezpieczeń jest tzw. lewarowanie funduszu ratunkowego strefy euro (EFSF), czyli zwiększanie jego możliwości interwencji na rynku poprzez pożyczki Europejskiego Banku Centralnego.
Niedawno przewodniczący Komisji Europejskiej Jose Barroso zapowiedział plan skoordynowanej akcji rekapitalizacji banków UE. Międzynarodowy Fundusz Walutowy szacuje, że w największe banki w Europie trzeba wpompować ok. 200 mld euro.